Dwaj 12-latkowie bawili się bronią myśliwską, jeden strzelił, trafiając kolegę w głowę. Chłopiec zmarł. Wyrok usłyszał ojciec chłopca, który oddał strzał, równocześnie właściciel broni. Spędzi 4 lata w więzieniu.
Ta tragedia wstrząsnęła całą wsią Nieledwia na Żywiecczyźnie. Dotknęła dwie rodziny 12-latków. Chłopcy mieszkali blisko siebie, przyjaźnili się i feralnego dnia bawili sztucerem.
Obie rodziny srogo zapłaciły za niebezpieczną zabawę 12-latków. Jedna straciła syna, który zmarł od przypadkowego strzału. W drugiej właśnie zabraknie ojca - właściciela broni, który został skazany na 4 lata więzienia.
- Wyrok zapadł dzisiaj w sądzie rejonowym w Żywcu i jest nieprawomocny - powiedział nam Jarosław Sablik, rzecznik sądu okręgowego w Bielsku-Białej.
Jak informuje "Dziennik Zachodni", sąd nie ujawnił uzasadnienia wyroku. Z dziennikarzem gazety nie chciał rozmawiać ani sędzia, ani obrońca. Nie wiadomo więc, czy będzie apelacja.
Ojciec chciał wyroku w zawieszeniu
Chłopcy byli przyjaciółmi. Mieszkali blisko siebie. Chodzili do tej samej klasy. Śmiertelny okazał się jeden strzał w głowę.
Z początku ojciec nie przyznawał się do winy. Wg "Dziennika Zachodniego" ostatecznie się przyznał i chciał dobrowolnie poddać się karze w zawieszeniu. Na to jednak miał nie zgodzić się prokurator.
U 12-latka, który nacisnął na spust, są rodzinny nie dopatrzył się objawów demoralizacji.
Prokurator o tragedii w Nieledwi - materiał archiwalny:
Autor: mag//ec / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Maciej Skóra