W odpowiedzi na atak z Salisbury w Wielkiej Brytanii i pogwałcenie przez Rosję zasad rozprzestrzeniania broni chemicznej, Stany Zjednoczone wydalą 48 rosyjskich oficjeli pracujących w misji tego kraju w USA oraz 12 członków rosyjskiego przedstawicielstwa przy ONZ - poinformowała w oświadczeniu rzeczniczka Departamentu Stanu USA Heather Nauert. Biały Dom stwierdził, że ""dzisiejsze działania sprawiają, że Stany Zjednoczone są bezpieczniejsze".
Nauert wskazała, że "4 marca Rosja użyła środka paraliżującego próbując zamordować obywatela Wielkiej Brytanii i jego córkę w Salisbury".
60 Rosjan opuści USA
"Ten atak na naszego sojusznika - Wielką Brytanię - spowodował ryzyko utraty niezliczonych żyć i poskutkował poważnymi obrażeniami trzech osób, w tym policjanta" - stwierdziła również przedstawicielka amerykańskiej administracji.
Rzeczniczka Departamentu Stanu dodała, że w odpowiedzi na "oburzające pogwałcenie Konwencji o zakazie broni chemicznej", Waszyngton wydali z kraju 60 Rosjan - 48 pracujących w misji do tego kraju oraz 12 z przedstawicielstwa rosyjskiego przy ONZ.
Wydaleni rosyjscy dyplomaci mają siedem dni na opuszczenie Stanów Zjednoczonych - przekazała agencja Associated Press.
Nauert dodała, że rosyjski rząd "będzie musiał zamknąć konsulat generalny w Seattle do 2 kwietnia 2018 roku". Te działania pokazują "niezachwianą solidarność ze Zjednoczonym Królestwem" - zaznaczyła.
"Stany Zjednoczone są bezpieczniejsze"
"Dzisiejsze działania sprawiają, że Stany Zjednoczone są bezpieczniejsze, ograniczając zdolność Rosji do szpiegowania Amerykanów i prowadzenia tajnych operacji (...)" - zaznaczono z kolei w poniedziałkowym komunikacie Białego Domu.
Jak podkreślono w nim, "działania te zostały podjęte wraz z sojusznikami z NATO oraz partnerami z całego świata w odpowiedzi na użycie przez Rosję broni chemicznej na terytorium Wielkiej Brytanii (...)".
"Tymi krokami Stany Zjednoczone oraz nasi sojusznicy i partnerzy pokazują jasno Rosji, że jej działania mają konsekwencje" - skonstatowano. Jak wskazano, "USA są gotowe do współpracy, by budować lepsze relacje z Rosją, ale to wydarzyć się może jedynie, jeśli rosyjski rząd zmieni swoje postępowanie".
Decyzja o zamknięciu konsulatu związana jest z położonymi w jego pobliżu bazą amerykańskich okrętów podwodnych, nosicieli rakiet balistycznych Trident, oraz zakładami koncernu lotniczego Boeing - pisze Polska Agencja Prasowa.
W odpowiedzi na działania USA rosyjski ambasador w Waszyngtonie cytowany przez agencję Ria Nowosti stwierdził, że Stany Zjednoczone niszczą resztki tego, co zostało w relacjach z Rosją.
Kanada też podejmuje kroki
W poniedziałek o decyzji w sprawie wydalenia "czterech rosyjskich dyplomatów" w akcie "solidarności z Wielką Brytanią" poinformował też kanadyjski rząd.
Szefowa MSZ Chrystia Freeland oznajmiła, że czterej dyplomaci "zostali zidentyfikowani jako oficerowie wywiadu lub osoby, które wykorzystywały swój status dyplomatyczny, by podważać bezpieczeństwo Kanady lub ingerować w naszą demokrację".
W oświadczeniu Freeland poinformowała też, że rząd odmówił akredytacji trzem dodatkowym rosyjskim dyplomatom. - Kanada podejmuje te działania w solidarności ze Zjednoczonym Królestwem - oznajmiła minister.
- Zamach z użyciem środka paralityczno-drgawkowego stanowi oczywiste zagrożenie dla międzynarodowego porządku opartego na regułach i dla zasad ustalonych przez społeczność międzynarodową - oceniła szefowa kanadyjskiej dyplomacji. - Ten epizod jest jednym z wielu niedopuszczalnych zachowań ze strony Rosji, takich jak jej współpraca z reżimem (prezydenta Syrii Baszara - red.) al-Asada, jej aneksja Krymu, walki prowadzone przez Rosję na wschodzie Ukrainy, wspieranie przez nią niepokojów społecznych na Ukrainie, w Gruzji, Mołdawii i innych sąsiednich krajach, ingerowanie przez nią w wybory i jej kampanie dezinformacyjne - wymieniała Freeland.
Szefowa dyplomacji zapewniła, że "Kanada jest zdecydowaną zwolenniczką działań podjętych dotychczas przez Zjednoczone Królestwo i podtrzymuje swe zobowiązanie, by współpracować ze swymi sojusznikami". Freeland zastrzegła, że kroki przeciwko dyplomatom "nie są wymierzone w naród rosyjski".
Europejskie kraje też wydalają Rosjan
Informacja o działaniach prezydenta Trumpa i Białego Domu wobec Rosji zbiegły się w czasie z ogłoszeniem decyzji o wydaleniu z wielu europejskich stolic rosyjskich dyplomatów. W poniedziałek o godz. 15. ogłosiły to m.in. Niemcy, Francja, Polska, Litwa, Łotwa, Czechy, a także Ukraina.
Jak podkreślono - reakcje te mają związek z atakiem za pomocą środka chemicznego na byłego agenta Siergieja Skripala i jego córkę. Doszło do niego 4 marca w Salisbury w Wielkiej Brytanii.
Skripal i jego córka pozostają po ataku w stanie krytycznym.
Wielka Brytania oskarżyła o atak Rosję.
Autor: adso / Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl