Dwóch złodziei włamało się do mieszkania paryskiej jubilerki. Dzięki kodom podanym przez wystraszoną kobietę udało im się wejść do sklepu. Po wszystkim jeden z nich zachował się jednak niestandardowo - pocałował kobietę w policzek. I to go zgubiło.
W kwietniu ubiegłego roku, dwóch zamaskowanych mężczyzn napadło i związało kobietę w jej własnym mieszkaniu w Paryżu. Rozlali też coś, co nazwali benzyną, grożąc podpaleniem, jeśli nie poda im kodów do alarmu w należącym do 56-latki sklepie jubilerskim.
Jeden ze złodziei udał się do sklepu, po biżuterię i pieniądze, podczas gdy drugi pilnował kobiety, w mediach przedstawianej, jako Anne.
Pocałunek na pożegnanie
Po dokonanym rabunku złodziej uwolnił kobietę i... pocałował ją w policzek. Okazało się, że ten gest go zgubił. Policja wyodrębniła kod DNA, ze śladów, które zostawił na policzku jubilerki.
Mężczyzna został zatrzymany na południu Francji, kilka miesięcy po tamtym napadzie, pod zarzutem popełnienia innego przestępstwa. Porównując DNA, policja zidentyfikowała go jako sprawcę napadu z Paryża. 20-latek tłumaczył, że pilnował Anne, a pocałunek miał "ukoić jej nerwy".
Jak podaje "Le Parisien", policja nadal poszukuje jego wspólnika.
Autor: jlo//kdj / Źródło: Reuters