Konia pasącego się nieopodal Wawelu zauważono około godziny 21. Na miejsce przyjechała policja. Po kilkunastu minutach pojawił się właściciel konia - mężczyzna o imieniu Hermes, który wsiadł na grzbiet zwierzaka i odjechał.
Jak mówi przyjaciel mężczyzny, uliczny grajek Ireneusz Skrocki, Hermes pochodzi z Bieszczad. Po tym, jak spalił mu się dom, wyruszył w podróż po Polsce, zabierając ze sobą konie.
"To nie miejsce dla konia"
Widok konia nie dziwi krakowianina Antoniego Żuraniewskiego. - Widziałem go już kilka razy, jego właściciel po prostu bierze go czasem na spacer na miasto - mówi. Ale widok rumaka nie wszystkim przypadł do gustu. - To może być niebezpieczne i dla konia, i dla ludzi, bo zwierzę może spowodować wypadek - uważa Marta Kotnowska, mieszkanka Karkowa. Zwraca uwagę, że nie wiadomo, jak może zachować się koń. - Centrum miasta to nie miejsce dla niego - dodaje.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24