Najprężniej rozwijający się medium ostatnich lat - Internet. Minęło już ponad 17 lat od czasu nawiązania pierwszego w Polsce połączenia na Wydziale Fizyki UW na Hożej 69. Od tego czasu zmienił się nie do poznania. Przyjrzeliśmy się temu zjawisku, w czym pomogli nam uczeni, którzy wzięli udział w tegorocznym Festiwalu Nauki w Warszawie.
Naszą podróż po wykładach festiwalu dotyczących Internetu, rozpoczęliśmy właśnie na Hożej 69 w Warszawie. 17 sierpnia 1991 roku z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego nawiązano pierwsze w Polsce internetowe połączenie (po protokole TCP/IP) między Rafałem Pietrakiem z WF UW a Janem Sorensenem, z Ośrodka Komputerowego Uniwersytetu Kopenhaskiego. Dzień ten jest uważany jest za początek Internetu w Polsce.
Na początku było… czarno
Gdyby dziś cofnąć się do tamtych czasów, nie znaleźli byśmy zapewne wiele interesujących, i atrakcyjnie podanych informacji. Wielka sieć była wtedy bowiem bardzo … mała i brzydka. Dominował w niej czarny kolor wiersza poleceń (ci, co pamiętają system DOS, wiedzą o co chodzi).
Nie było jeszcze wtedy WWW, który powstał rok później w CERN, nie było nawet powszechnego dziś dostępu do poczty elektronicznej. Słowem – Internet był tym, do czego został stworzony. Medium wymiany informacji między naukowcami.
To się jednak szybko zmieniło. A proces poszedł w stronę, o której nawet nie śnili (w marzeniach czy koszmarach sennych) naukowcy.
Wirtualne światy
Rewolucją można nazwać to, co stało do dziś z globalną siecią. Internet stał się bowiem nie tylko wielką encyklopedią, i
"Disruptive technology” wydaje się na początku „trywialna” i nie jest w kręgu zainteresowań doświadczonych użytkowników. dr Jacek Szczytko
„Wirtualne światy”, czyli sieciowe gry komputerowe (czy na pewno tylko to?) są wizją świata, stworzoną przez technikę komputerową; multimedialna kreacją – ludzi, otoczenia, jedzenia i… całkiem realnych pieniędzy. „Gry” typu SecondLife, czy World of Warcraft nie są już bowiem tylko rozrywką. Na świecie żyje spora grupa osób, które nie potrafią funkcjonować bez „podłączenia” się do serwerów – faktycznych bram do innego świata.
- Przy pomocy komputera tworzymy wizję wirtualnego świata, do którego podłączają się użytkownicy, tworząc wirtualną społeczność ludzi. Wirtualni ludzie w wirtualnych światach, uprawiają wirtualny sport, mają wirtualne domy. Mogą robić to co w życiu, a nawet więcej. Mogą na przykład polować na smoki - powiedział podczas wykładu Mateusz Pilski.
Spacer po mieście z bitów
Wirtualny spacer po ulicach Wrocławia czy Krakowa siedząc przed komputerem w Warszawie? Nie ma problemu. Wystarczy się zalogować i spotkamy na ulicach wirtualnych miast zupełnie prawdziwych ludzi.
Ale wirtualny świat to także całkiem realna przestępczość, którą ściga prawdziwa policja. Funkcjonariusze m.in. z Niemiec i Holandii pomagają administratorom wyłapywać wirtualnych terrorystów... Nic dziwnego, skoro ludzie inwestują w grę całkiem prawdziwe pieniądze. Waluta używana w SecondLife może być wymieniana na prawdziwe dolary, a kursy walut i wirtualnych firm znajdują się na wirtualnych giełdach, na których też bywają krachy...
Anonimowi ale policzeni
Gdybyśmy chcieli sprawdzić, kto korzysta z podobnych form spędzania wolnego czasu, musielibyśmy odwołać się do badań. Ale czy Internet w ogóle podlega jeszcze jakimkolwiek metodom, pozwalającym na „zmierzenie” jego zawartości? Miliardy stron internetowych, niezliczone ilości ciągłych odwiedzin… w tym roju okazuje się jednak, że można znaleźć jakąś zasadę. Zadania tego podjęli się naukowcy z ośrodka badawczego Gemius.
Okazało się, że jest możliwe stworzenie modelu internauty. Co więcej, Piotr Podhorecki i Anna Poręba pokazali, że na potrzeby nauki, jak i do całkiem praktycznych zastosowań, jest możliwe symulowanie zachowań internautów.
- Dysponujemy w naszej firmie ogromną bazą danych na temat ruchu w Internecie. Chcieliśmy ją wykorzystać w jakiś sposób, przełożyć na konkretną wiedzę. Stąd badania nad modelem internauty - powiedział Podhorecki.
Dzięki zaawansowanym metodom obliczeniowym, możliwe jest więc policzenie użytkowników, stworzenie modeli, dopasowywanie internetu do potrzeb konkretnego użytkownika. Dzięki temu sieć staje się coraz bardziej spersonalizowana. Nie jest tylko jakimś odległym fenomenem, a całkiem bliską rzeczywistością.
Wymiatające technologie
Bez wątpienia Internet zastąpił, lub niebawem zastąpi wiele istniejących dziś technologii. O problemie wypychania, czy „wymiatania” starego przez nowe opowiedział dr Jacek Szczytko z Instytutu Fizyki Doświadczalnej UW. Zajmujący się przede wszystkim nanotechnologią naukowiec pokazał jak wiele z tego, co dziś może wydawać się niezbyt istotnym „wybrykiem” wynalazcy, za kilka lat może zastąpić wiele rzeczy pozornie... niezastąpionych.
- Taka wymiatająca technologia [disruptive technology - przyp.] polega na tym, że gdy pojawia się, zwykle jest tańsza, ale może być mało atrakcyjna na początku dla użytkownika. Na przykład pierwsze aparaty cyfrowe, w porównaniu do istniejących wtedy, były tylko bardzo prymitywne. Nie były tym, czego chcieli klienci. Ale stopniowe ulepszanie nowej technologii jest tańsze, dlatego ona zagraża istniejącym [tak było z czarno-białym początkowo Internetem - przyp. red.].
Elektornicznie podpisani
Jedną z takich technologii może być elektroniczny podpis. Czy zastąpi tradycyjne załatwianie spraw w urzędach? Niebawem możliwe będzie wysyłanie pitów mailem. Coraz więcej spraw można załatwić nie ruszając się z domu. Globalna sieć to już nie jest bowiem tylko wirtualna przestrzeń. Jej zastosowanie jest znacznie bardziej namacalne. Przekonaliśmy się o tym na wykładzie o podpisie elektronicznym. Tomasz Warchoł z Wydziału Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW nie dał nam jednak zapomnieć, że za naturalnymi dla nas technologiami, stoją skomplikowane figury matematyczne.
Tak było z Interetem...
- Firma Nokia 20 lat temu miała własne tartaki, fabryki telewizorów. Robiła nawet gumiaki - powiedział Szczytko. - Ale pozbyli się tego, aby zainwestować w technologię GSM. I właśnie to była ta przełomowa, wymiatająca technologia - powiedział Szczytko.
Jeszcze bardziej przełomowym wynalazkiem jest Internet. Globalna sieć na początku niepozorna, stopniowo zaczęła przejmować inne media - telefony, telewizję. Ale największym przełomem był oczywisty dziś e-mail, który zakończył piękną, acz niepraktyczną epokę papierowej koperty.
Czy jednak sieć zastąpi kiedyś rzeczywistość? Czy ma szanse stać się światem równie realnym jak ten, w którym żyli nasi dziadkowie i babki? Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi. W wywiadzie dla tvn24.pl Mario Queiroz z Google przyznał, że wszystko, co dziś powiemy na temat przyszłości, z dużym prawdopodobieństwem i tak się nie sprawdzi. Kto by bowiem jeszcze 30 lat temu przewidział... Internet?
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl