Zamiast trąbić na siebie w korku, można lepiej wykorzystać samochodowy klakson. Próbowali udowodnić to kierowcy z Sydney, którzy wzięli udział w debiutującym festiwalu muzycznym. Orkiestrze akompaniowały ryczące silniki i trąbienie pięciu aut.
Choć dźwięki klaksonu kojarzą się raczej z ulicznym zgiełkiem, profesor muzyki z Sydney jest przekonany, że można w nim odnaleźć nuty miłe dla ucha. Michael Atherton skomponował specjalny utwór łączący muzykę orkiestrową z ryczącymi silnikami i klaksonami. Nad całością wykonania czuwał też didżej.
- To jest codzienna muzyka, w jakiej żyjemy, możemy więc spróbować znaleźć w niej odrobinę humoru - przekonuje Atheron. - Jak dla mnie brzmią idealnie, ale nie próbuję zgrać ich na siłę - powiedział o wspólnym występie samochodów i muzyków. Jak dodał, w muzyce ważne jest, by znaleźć niewykorzystaną jeszcze niszę. - Pomysł połączenia pojazdów z saksofonem i muzyką jazzową podoba się ludziom, którzy potrafią zdobyć się na nieco ironiczne spojrzenie na orkiestrę - uważa profesor.
Nietypowy koncert w świetle zachodzącego słońca przyciągnął tłum ludzi.
Na targ i do kościoła
Samochody, które wzięły udział w koncercie to tak zwane "utility trucks" (samochody użytkowe), a ich właściciele należą do klubu zrzeszającego ich amatorów, "Ute trucks". Pierwsze takie auto zostało zbudowane w australijskim stanie Victoria w 1933 roku, po tym jak pewna żona farmera napisała list do firmy produkującej samochody marki ford, narzekając, że jej farmerski samochód nie nadaje się na niedzielną jazdę do kościoła. W ten sposób powstała utility truck, którą można było "i zabrać świnie na targ, i pojechać na mszę".
"Ute" to nadal popularny samochód w Australii, zwłaszcza w wiejskich rejonach kraju.
Źródło: Reuters, TVN24