Masażysta pozwał Johna Travoltę za rzekomą napaść seksualną i domaga się od aktora dwóch milionów dolarów odszkodowania. Menedżer Travolty ocenił doniesienia mężczyzny jako "wierutne brednie".
Do incydentu miało dojść 16 stycznia, ale pokrzywdzony dopiero teraz zdecydował się wnieść sprawę do sądu. W dokumentach nie podał swojego nazwiska; występuje jako John Doe (odpowiednik "Jana Kowalskiego").
Według pozwu sądowego, do którego dotarł Reuters, masaż został zamówiony przez anonimowego klienta. Masażysta miał dostać 200 dolarów za godzinę usługi. Nie wiedział, że jego klientem będzie znany aktor.
Poszkodowany utrzymuje, że Travolta podczas sesji masażu w prywatnym bungalowie hotelu w Beverly Hills ocierał się o jego nogę, dotykał genitaliów i usiłował skłonić go do aktu seksualnego. Gdy odpowiedział, że nie sypia z klientami, aktor miał stać się agresywny i zacząć wyzywać mężczyznę.
Menedżer gwiazdy: to bzdury
Menedżer gwiazdora zaprzecza wszystkim zarzutom. Według niego, w dniu rzekomego masażu Travolty w ogóle nie było go w Kalifornii i aktor jest w stanie to udowodnić. "Pozew jest kompletną fikcją, został sfabrykowany, a żadne z opisanych w nim zdarzeń nie miało miejsca" - głosi wystosowane przez niego oświadczenie.
John Travolta najbardziej znany jest z ról w "Pulp Fiction", "Grease" i "Gorączka sobotniej nocy". Dwukrotnie był nominowany do Oscara. Od 1991 roku jest żonaty z Kelly Preston.
Źródło: Reuters