Tajskie stewardesy wypowiedziały wojnę serialowi „Wojna aniołów”. Nie podoba im się bujne życie seksualne ich ekranowych koleżanek, sceny kobiecych bójek na pokładzie samolotu i… za krótkie spódniczki fikcyjnych stewardes. Producenci posypali głowy popiołem i obiecali poprawę.
„Wojna aniołów” ma wszelkie atrybuty klasycznej opery mydlanej. Świat wyższych sfer (dosłownie i w przenośni), piękne bohaterki w wyzywających strojach, przystojni bohaterowie z grubym portfelem, wartka akcja i dużo seksu. Stewardesy bezpardonowo walczą o zainteresowanie pilotów i scen kobiecych walk na pokładzie samolotu nie brakuje.
Zdaniem oburzonych Tajek uderza to w wizerunek ich profesji. – Takie przekręcanie faktów może wprowadzić społeczeństwo, a zwłaszcza młodzież, w błąd i doprowadzić do niezrozumienia, a nawet nienawiści do ludzi tej profesji - napisała w specjalnym oświadczeniu Somsak Srinual, szefowa związku zawodowego stewardes. Oburzone panie wysłały specjalną petycję do władz, w której skarżą się na seksistowski serial.
Poskutkowało. Twórcy serialu publicznie pokajali się i obiecali, że spódniczki będą dłuższe, a kobiece walki przeniosą się z samolotów na bardziej neutralny grunt. – Ta opera mydlana nie zachęca ludzi do romansów. Nasze przesłanie jest inne: tylko wierność partnerowi pozwoli przetrwać rodzinie – zapewnił reżyser Nipon Pewnane.
Źródło: Reuters, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Reuters