Mieszkańcy niewielkiego miasteczka Docker River pośrodku australijskiego pustkowia obudzili się pewnego dnia i ujrzeli niezwykły widok - 6 tysięcy wielbłądów.
Zwierzęta szukały wody, a w swych poszukiwaniach były bezwzględne, zamieniając życie spokojnej 350-osobowej osady w chaos.
Dla wielbłądów każde źródło wody było dobre - w Docker River niszczyły więc rury, dobierały się do szamba, a niektóre zwierzęta próbowały wydostać wodę nawet z klimatyzatorów.
Sytuacja jest tak poważna, że sprawą zainteresował się już stanowy rząd Północnych Terytoriów. Politycy muszą zdecydować, jak pozbyć się spragnionych wielbłądów.
Goście z Indii
Wielbłądy pojawiły się w Australii dopiero w XIX wieku. Sprowadzili je z Indii brytyjscy koloniści, gdyż świetnie nadawały się do podróży po pustynnym kontynencie.
Zwierzęta te niezwykle szybko jednak zaczęły się rozmnażać i teraz ich liczbę szacuje się na miliony osobników.
Źródło: Reuters