Śmierć Charliego Sheena w "Dwóch i pół" oglądało blisko 30 milionów osób – to najlepszy wynik w historii amerykańskich seriali. Wśród nich był sam aktor, który napisał na Twitterze: "Oglądam swój pogrzeb, jestem na przyjęciu. Cały czas się śmieję. Życzę miłości tego wieczoru". Na dowód zamieścił zdjęcie, na którym widać, że dobrze się bawi.
Sezon 9. serialu "Dwóch i pół" rozpoczął się od pogrzebu głównego bohatera, którego przez 8 lat grał Charlie Sheen. Charlie Harper był zawsze uważany za zawoalowaną wersję Sheena z prawdziwego życia.
Żegnali go przyjaciele, rodzina i kobiety, z którymi romansował. Brat (gra go Jon Cryer) próbuje w mowie pożegnalnej chwalić zmarłego, ale jego byłe dziewczyny nie pozostawiają na nim suchej nitki.
- To smutny dzień dla każdego - przemawia brat. - Mów za siebie - krzyknęła jedna z kobiet. Gdy powiedział, że jego brat dał wszystko, co dostał w życiu, inna zawołała: - Również choroby przenoszone drogą płciową. Zaraziłam się od niego.
Jak zmarł Charlie Harper? Poślubił swoją sąsiadkę i prześladowczynię, Rose. Małżonkowie lecą razem w podróż poślubną do Paryża, jednak na miejscu Rose przyłapuje Charliego pod prysznicem z inną kobietą. Następnego dnia Charlie i Rose czekają na metro. Gdy maszyna nadjeżdża, Charlie nagle potyka się i wpada wprost pod pędzący pociąg. Nie wiadomo, czy jego śmierć to samobójstwo, czy odpowiada za nią oszalała z zazdrości żona.
Rekord w historii telewizji
Odcinek obejrzało 28,7 milionów widzów w USA. To – jak podaje BBC – jest rekordowym wynikiem w historii amerykańskich seriali. Dotychczasowy rekord w telewizji należał do serialu "Wszyscy kochają Raymonda" – ostatni odcinek w maju 2005 roku widziało 24 mln osób.
To tym samym rekord w historii "Dwóch i pół". Sitcom co tydzień przyciąga do telewizorów średnio 13-15 milionów osób. Dwukrotnie większa widownia to najlepszy wynik od 2003 roku, odkąd istnieje.
Nowy odcinek "Dwóch i pół" w CBS zmiażdżył także największego rywala w tym samym czasie antenowym - "Taniec z gwiazdami" w ABC. Premierę tego programu obejrzało "zaledwie" 18,6 milionów ludzi, pomimo udziału pierwszego tancerza transseksualisty, którym jest Chaz Bono, dziś syn, a niegdyś córka Cher.
Tak wielkie zainteresowanie nowym odcinkiem to efekt skandalu, jaki wywołał Sheen. 46-letni aktor na wiosnę ochrzcił się mianem "Mesjasza Malibu" i "Poety napalmu", mówił o sobie "Czarnoksiężnik" i "Gwiazda rocka z Marsa". Twierdził, że ma krew tygrysa i DNA Adonisa. Dał się też poznać z wielogodzinnych imprez z morzem alkoholu i narkotyków, niektóre z nich kończył w szpitalu. A w mediach chętnie afiszował się związkiem z gwiazdą porno i korzystaniem z usług prostytutek.
Po ciągu dziwacznych wypowiedzi i szalonych wystąpień oraz po tym, jak nazwał producenta serialu m.in. robakiem, Chuck Lorre wyrzucił go w marcu z pracy. Tym samym Sheen stracił 2-milionowe honorarium, które dostawał za każdy odcinek, dzięki czemu był najlepiej opłacanym aktorem telewizyjnym.
Jego miejsce zajął Ashton Kutcher. "Kutcher był dobry, prawie tak, jak pokerowa twarz Sheena" - napisał branżowy magazyn "Entertainment Weekly". Internauci mają inne zdanie: "Nie podobał mi się. Kutcher jest sławny, nie jest aktorem".
"Oglądam swój pogrzeb"
Zainteresowanie nowym sezonem podsycał sam aktor, który w wywiadach zapewniał, że pierwszy odcinek serii na pewno będzie oglądał. I słowa dotrzymał. "Oglądam swój pogrzeb otoczony przyjaciółmi, jestem na przyjęciu. Dzięki za dobre jedzenie. Cały czas się śmieję. Życzę miłości tego wieczoru" – napisał na Twitterze. I na dowód zamieścił zdjęcie, na którym widać, że dobrze się bawi.
Internauci skwitowali to krótko: "Znowu dokonał niemożliwego. Oglądał własny pogrzeb. I na dodatek miał ubaw".
Źródło: BBC, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: CBS