Przyczyny śmierci Knuta nie są na razie znane. Mimo to niemiecki oddział stowarzyszenia PETA (People for the Ethical Treatment of Animals) jest przekonany, że mogło mieć to związek z fatalnymi warunkami w jakich - zdaniem obrońców zwierząt - przetrzymywany był niedźwiedź.
Ludzie z PETA wytykają dyrekcji zoo, że wielkim błędem było na przykład umieszczenie Knuta na jednym wybiegu z trzema dorosłymi samicami. Dyrekcja nie widzi w tym nic złego i zapewnia, że jej "gwieździe" nie działa się żadna krzywda.
Odrzucony, ocalony
Świat po raz pierwszy usłyszał o Knucie cztery lata temu. Tuż po porodzie matka odrzuciła go i niedźwiadek trafił pod opiekę jednego z pracowników zoo. Zdjęcia, na których opiekun karmi z butelki Knuta mlekiem obiegły cały świat.
Od tamtego czasu do soboty niedźwiedź zarobił dla berlińskiego zoo kilkanaście milionów euro. O jego śmierci napisały wszystkie największe niemieckie dzienniki. Mieszkańcy Berlina, przed wybiegiem, w którym mieszkał, składają od kilkudziesięciu godzin kwiaty i palą znicze.
Źródło: Polskie Radio, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA/PAP