- Mam romans z pana żoną – takie słowa usłyszał pacjent od lekarza, który leczył go na depresję. Lekarz nie czuje się winny. Twierdzi, że od początku romansu „nie traktował już tego człowieka jak pacjenta.” Przyznaje jednak, że “na odległość” przepisywał mu antydepresanty.
Pacjent, B., zeznawał wczoraj przed Naczelną Izbą Lekarską w Manchester w Wielkiej Brytanii. Izba zarzuca lekarzowi Henry’emu Kinchowi „konflikt interesów”, bo miał romans z żoną B., którego leczył. Również pani B. była jego pacjentką.
Pan B. ze łzami w oczach powiedział, że wyznanie lekarza, które usłyszał zresztą w gabinecie lekarskim, rozdarło mu serce. Mówi, że czuje się bardzo zraniony, choć do tego momentu minął już rok i kilka miesięcy.
Pacjent nabrał podejrzeń, gdy jego żona wyjechała z doktorem Kinchem na konferencję medyczną do Paryża. Wtedy zdecydował się pójść prosto do gabinetu i zapytać wprost, czy mają romans.
Żona B. była recepcjonistką w klinice, w której pracował Kinch, a potem zaczęła z nim współpracować przy testowaniu leków. Państwo Kinch mają dwoje dzieci.
Jeśli brytyjska Naczelna Rada Lekarska uzna winę lekarza, może postanowić o jego zawieszeniu bądź nawet odebrać mu prawo wykonywania zawodu.
Źródło: Daily Mail, altair.com.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu