Walka była zacięta i niemal do końca nie było wiadomo, kto okaże się zwycięzcą - Amerykanin Joey Chestnut czy Japończyk Takeru Kobayashi. Ostatecznie to Chestnut wepchnął w siebie więcej hot dogów.
Zaczęło się od lekkiego prowadzenia Japończyka, który wyprzedzał nieznacznie Amerykanina z ośmioma zjedzonymi hot dogami po minucie. Ale kolejne sekundy należały już do Chestnuta.
Amerykanin przegonił parówkowego arcyrywala, ale nie na długo. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie - raz górą był Kobayashi raz Chestnut. Gdy minęła połowa regulaminowego czasu ten ostatni prowadził zaledwie 42-40.
Druga połowa dla Amerykanina
Ale drugie pięć minut zdecydowanie pokazały klasę zawodnika z USA, który ociekając keczupem i krusząc hot dogi, zmierzał prosto po zwycięstwo, utrzymując cały czas dwuparówkową przewagę.
Na minutę do końca było 63-61 i na nic zdał się desperacki wysiłek Kobayashiego w ostatnich sekundach. Ostateczny wynik 68-64 i pół dla zwycięskiego Amerykanina, który za swój wyczyn zainkasował 20 tys. dolarów.
Trzeci zawodnik zdecydowanie odstawał o dwójki mistrzów, zjadając zaledwie 55 parówek. To i tak jednak o wiele więcej niż podczas pierwszego konkursu zjadaczy hot dogów.
W 1916 r. zwycięzca w 10 minut był zdolny zjeść jedynie 13 bułek z parówką.
Źródło: APTN