Już 110 lat czekają właściciele ekskluzywnego klubu oficerskiego w Bangalore na uregulowanie rachunku przez niejakiego Winstona Leonarda Spencera Churchilla, młodego oficera brytyjskiej armii.
Na ręcznie pisanej, wiszącej na ścianie klubu - założonego przez Brytyjczyków, ale istniejącego do dziś - liście dłużników którzy nie zapłacili swoich rachunków widnieje porucznik Churchill, wraz z 17 innymi oficerami.
Przyszły brytyjski premier jest winien 13 rupii, co porównując ceny whisky z lat, które Churchill spędził w Bengalore, daje rezultat jasny - młody porucznik musiał spędzać wiele czasu w klubie i dużo pić, by zaciągnąć taki dług.
Rachunek atrakcyjny turystycznie
Odkąd, po śmierci Churchilla, klub ujawnił, że był on jego dłużnikiem, wielu brytyjskich turystów zaoferowało się, że ureguluje pośmiertne rachunki premiera. - Mówię im, że historia, to historia. Nie można jej napisać od nowa - mówi obecny szef klubu pułkownik Krishnan Dakshina Murthy.
- To niezwykle rzadka rzecz, by premier jednego kraju winien był pieniądze w klubowi w innym kraju - dodaje pułkownik.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: pinetreeweb.com