Poszanowanie praw autorskich nie cieszy się w Chinach wielką popularnością. Tajemnicą poliszynela jest, że Państwo Środka jest światowym potentatem na rynku pirackiego oprogramowania. Walczyć próbuje z tym Microsoft - nowy program włącza czarny ekran co godzinę w pirackich Windowsach. To wzbudziło gniew Chińczyków, którzy protestują - przeciw naruszaniu ich prywatności...
Na Komunistyczną Partię Chin w najludniejszym państwie świata psioczyć - delikatnie mówiąc - nie wypada. Można więc skanalizować gniew na internetowych forach anty-microsoftowych. A powód znalazł się sam.
Gigant z Redmond od lat bowiem stara się walczyć z plagą komputerowego piractwa, która w ogromnym stopniu dotyka jego sztandarowego produktu - systemu operacyjnego Windows. "Okienka" są najpopularniejszym systemem na świecie - według różnych źródeł zainstalowane ma je od 70 do nawet 92 proc. użytkowników komputerów, a Microsoft nie raz odpowiadał na zarzuty monopolizowania rynku.
Jak wielu ludzi używa nielegalnych Windows - nie wiadomo. USA szacują jednak, że straty amerykańskich firm z powodu łamania praw autorskich w samych Chinach wyniosły tylko w ubiegłym roku ok. 3,5 mld. dolarów! Microsoft, jako największy producent oprogramowania na świecie, jest wśród tracących najwięcej.
Microsoft jest największym hakerem na świecie Chińczycy oburzeni na giganta
Wprowadził więc system, który ma użytkownikom piratów utrudnić życie. W nielegalnych wersjach Windows, raz na godzinę, pojawia się czarny ekran (co ciekawe, kiedyś gniew użytkowników Windows wzbudzało pojawienie się ekranu niebieskiego...) i przypomnienie, żeby zakupić wersję oryginalną. Podobny system wprowadzono do pakietu Office - tam jednak wyskakuje tylko okienko pop-up. Chińczycy są oburzeni.
Ich zdaniem, Microsoft nie ma prawa łączyć się z ich komputerami i pobierać dane - konieczne do weryfikacji - bez ich wiedzy. "Microsoft jest największym hakerem na świecie" - czytamy na jednym z najpopularniejszych chińskich for internetowych. Użytkownicy zarzucają potentatowi kontrolowanie ich aktywności w sieci i łamanie przez to prawa do prywatności.
"Kto mi zwróci pieniądze?"
Niektórzy twierdzą, że z powodu wyskakujących okien mogą utracić ważne dane i pytają - "kto mi wtedy zwróci pieniądze?". Sami, rzecz jasna, z płaceniem Microsoftowi się nie spieszą...
System weryfikacji legalności oprogramowania Microsoftu w Ameryce Północnej i Europie został wprowadzony już kilka miesięcy wcześniej i nie wzbudził kontrowersji użytkowników.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters