Australijczycy podobnie jak Brytyjczycy zamierzają walczyć z firmami, które wyprowadzają zyski poza granicę kraju do rajów podatkowych. Australijski rząd myśli o wprowadzeniu tzw. „podatku Google'a”. Nazwa pochodzi od internetowego potentata, który regularnie unika płacenia podatków, nie tylko na terenie Australii.
W zeszłym tygodniu brytyjski minister finansów George Osborne zapowiedział wprowadzenia podatku od zysków transferowanych poza Wielką Brytanię. Ma on przynieść nawet miliard funtów przychodów budżetowych w ciągu pięciu lat. Podatek ma sięgnąć 25-proc.
30 proc. podatku dla uciekinierów
Tym samym tropem chce pójść rząd Australii. Tam podatek ma sięgnąć poziomu 30 proc. od zysków wytransferowanych poza granice kraju.
Przykładem firmy, która zarabia krocie w Australii, a nie płaci na jej terenie podatków, jest Apple. Gigant komputerowy miał osiągnąć zyski na poziomie 6 miliardów dolarów, ale zapłacił tylko 56 milionów dolarów podatku.
Pod tym względem o wiele lepszy nie jest Google, który zapłacił 4,1 mln dolarów podatków od kwoty 268 mln dolarów.
Autor: pp//bgr / Źródło: Bussines Insider
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu