Odpływ pracowników z Ukrainy na Zachód jest realnym zagrożeniem dla gospodarki. Z polskiego rynku może zniknąć co najmniej 500 tysięcy pracowników – stwierdził Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. ZPP zwrócił uwagę, że do otwarcia swojego rynku na pracowników ze Wschodu przygotowują się między innymi Niemcy.
Według ZPP Polska stoi przed realnym problemem związanym z ryzykiem znaczącego spowolnienia gospodarczego, który może wywołać odpływ ponad pół miliona pracowników z Ukrainy na zachód Europy.
Spada dynamika imigracji
Związek zwrócił uwagę w swoim stanowisku zamieszczonym na stronie internetowej, że dynamika imigracji zarobkowej do Polski z kierunku wschodniego istotnie spadła.
"Z danych MRPiPS wynika, że w I półroczu 2018 roku zarejestrowano o 13 proc. mniej oświadczeń o zamiarze powierzenia wykonywania pracy cudzoziemcowi niż w roku ubiegłym, co stanowi odwrócenie trendu z ostatnich kilku lat, tj. w zasadzie ciągłego wzrostu liczby rejestrowanych oświadczeń" – podkreślono.
ZPP przypomniał, że wprowadzenie przez zachodnie państwa dla pracowników z Ukrainy ruchu bezwizowego 11 czerwca 2017 spowodowało, że w pierwszym miesiącu funkcjonowania nowych przepisów granicę UE przekroczyło bez wiz ponad 95 tysięcy Ukraińców.
Związek zaznaczył jednak, że od tego czasu obywatele Ukrainy nie potrzebują wiz, by wjechać na terytorium UE, przy czym uprawnienie to zostało ograniczone do 90 dni w ciągu pół roku, a wyjazdy można odbywać w celach biznesowych, turystycznych i rodzinnych.
Jak podkreślił ZPP, do otwarcia swojego rynku dla pracowników spoza UE przygotowują się Niemcy.
- Rząd niemiecki chce bowiem zwiększyć napływ wykwalifikowanej siły roboczej i dostosować go do potrzeb rynku pracy, nadrzędnym celem jest tutaj zabezpieczenie pracowników z wykształceniem zawodowym – wyjaśniła Katarzyna Niemyjska z ZPP.
- Niemcy, w ramach szybkiej i prostej procedury, mają uznawać kwalifikacje zdobyte poza UE, a także prowadzić szeroko zakrojone działania promocyjne zachęcające do podjęcia u nich pracy oraz oferować wsparcie w nauce języka niemieckiego – dodała.
Wpływ na gospodarkę
ZPP zwróciło uwagę, że realizacja przez Niemców planu otwarcia rynku pracy będzie miała wpływ na polską gospodarkę. Zdaniem związku może to spowodować, że duża część pracowników z Ukrainy, przebywających w Polsce, zdecyduje się przemieścić na Zachód. Według szacunków ZPP w umiarkowanym wariancie zakładającym odpływ z rynku pracy 500 tysięcy imigrantów z Ukrainy możliwy uszczerbek PKB wyniesie 1,6 proc., co stanowi jedną trzecią dynamiki wzrostu PKB w roku 2017.
"W kontekście zbliżającego się nieuchronnie spowolnienia gospodarczego strata ta byłaby jeszcze bardziej dotkliwa" – dodano.
Przypomnijmy, że według szacunków Departamentu Statystyki NBP w 2017 r. średnio przebywało w Polsce około 900 tys. obywateli Ukrainy. Z najnowszych danych ZUS wynika natomiast, że liczba cudzoziemców płacących składki w Polsce wzrosła w Polsce na koniec trzeciego kwartału 2018 roku do 596,1 tysiąca (425,7 tys. to Ukraińcy).
Polityka migracyjna
Zdaniem ekspertów Związku Przedsiębiorców i Pracodawców uniknięcie odpływu pracowników będzie możliwe dzięki "stworzeniu spójnej polityki migracyjnej, ukierunkowanej w dużej części na mądrą absorpcję imigrantów zarobkowych ze sprawdzonych kierunków".
- Od 2016 roku postulujemy stworzenie spójnej polityki migracyjnej, zakładającej maksymalnie uproszczoną procedurę zatrudniania obywateli Ukrainy i innych nacji, których przedstawiciele już dzisiaj w Polsce pracują i przyczyniają się do tworzenia PKB – zwrócił uwagę Jakub Bińkowski z ZPP. Jego zdaniem dalszym krokiem, w kontekście gospodarczym, związanym z uzupełnianiem niedoborów na rynku pracy, jest stworzenie przejrzystej ścieżki uzyskania prawa stałego pobytu, a następnie – obywatelstwa dla imigrantów zza wschodniej granicy Polski.
Problemy z siłą roboczą
Jak czytamy w memorandum ZPP, "według szacunków Narodowej Rady Ludnościowej, do 2050 roku Polska powinna przyjąć 5 milionów imigrantów zarobkowych, aby utrzymać dotychczasowe tempo rozwoju gospodarczego".
Kłopoty z siłą roboczą mają praktycznie wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej.
- Jest to bardzo duże zagrożenie nie tylko dla aktualnego tempa rozwoju gospodarczego, które w sytuacji, w której coraz mniej osób pracuje, a coraz więcej pobiera świadczenia, musi zmaleć, ale również dla stabilności repartycyjnego systemu emerytalnego, a w konsekwencji sytuacji budżetów. – zauważył Tomasz Wróblewski, prezes Warsaw Enterprise Institute.
– Nic więc dziwnego, że inne europejskie są bardzo głęboko zainteresowane pozyskaniem licznej grupy łatwo asymilujących się imigrantów podejmujących pracę zarobkową - dodał.
Autor: mp//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock