Na koniec marca ma być gotowy dokument wskazujący port wspomagający warszawskie Lotnisko Chopina, a po jego zamknięciu Centralny Port Komunikacyjny - powiedział we wtorek prezes Przedsiębiorstwa Państwowego "Porty Lotnicze" (PPL) Mariusz Szpikowski. W grę wchodzi lotnisko w Radomiu. - To decyzja, która rozpocznie bratobójczą walkę pomiędzy lotniskami - ocenił w TVN24 BiS Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
We wtorek prezes PPL, które zarządza warszawskim portem, zaprezentował plany dotyczące rozbudowy Lotniska Chopina. Przedstawił także wstępne wnioski analizy przygotowanej przez międzynarodową firmę doradczą.
Analiza ta miała wskazać lokalizację portu uzupełniającego dla Lotniska Chopina, a potem, po jego zamknięciu dla Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK), który ma przyjmować samoloty w 2027 roku, a Lotnisko Chopina ma zostać wówczas zamknięte.
- Przyjęliśmy, że Lotnisko Chopina będzie profilowane, jako lotnisko tranzytowe. Siłą rzeczy wychodzi nam, że drugie lotnisko - gdziekolwiek by ono nie było - musi być sprofilowane, jako lotnisko raczej niskokosztowe, czarterowe - powiedział Szpikowski.
Dodał, że z programu CPK wynika, iż ma to być lotnisko nie tylko na 10 lat, ale docelowo również ma to być lotnisko komplementarne do CPK, obsługujące ruch czarterowy, niskokosztowy.
Analiza
Jak powiedział, zagraniczny doradca w swojej analizie wziął pod uwagę m.in. wymagania odnośnie nowego portu, a także demografię Polski, infrastrukturę, potencjał gospodarczy.
- Pod uwagę wzięliśmy demografię, infrastrukturę obecną i przyszłą, potencjał gospodarczy regionu, siatkę połączeń i z tych analiz wyszło nam, że to lotnisko powinno być na południu Warszawy, nie na północy. Dlatego analizujemy Radom, a nie dlatego, że ktoś się tutaj pogniewał na Modlin - tłumaczył. Jak zastrzegł, to są na razie wstępne wyniki analiz. Formalny dokument ma być gotowy na koniec stycznia, a raport na koniec marca.
Jak tłumaczył Szpikowski, w analizie założono, że lotnisko dla tanich linii i czarterów powinno mieć przepustowość 10 mln pasażerów rocznie.
- Porównaliśmy to planowane lotnisko do podobnych portów lotniczych w Europie, jak Bergamo czy Londyn Luton, i na podstawie tych informacji określiliśmy wstępną koncepcję oraz parametry funkcjonowania takiego lotniska - powiedział.
Dodał, że w środę PPL podpiszą list intencyjny w sprawie inwestycji w lotnisko w Radomiu. Jak zaznacza Szpikowski, list ten "nie jest żadnym zobowiązaniem". - Chcemy mieć dostęp m.in. do szerszych analiz, dokumentacji. Zrobimy due diligence (inaczej: szczegółowa analiza sytuacji finansowej) i będziemy rozważać dalsze kroki. Mamy gotowe parametry, które powinno spełniać dodatkowe lotnisko na przykład w Radomiu - wyjaśnił.
Plany
Jak podał, docelowo lotnisko ma być przystosowane do obsługi 10 mln pasażerów i 60 tys. operacji lotniczych rocznie. Port ma mieć możliwość obsługi w godzinach szczytowych ponad 5 tys. pasażerów: po 2,5 tys. podróżnych przylatujących i odlatujących.
W najbardziej zatłoczonych godzinach lotnisko ma być w stanie przyjąć maksymalnie po 15 przylatujących i odlatujących samolotów na godzinę.
Na lotnisku ma być minimum 30 stanowisk do odprawy bagażowej i 12 stanowisk do kontroli bezpieczeństwa. Sam port lotniczy ma mieć 20 gate’ów, a powierzchnia poczekalni ma wynosić ok. 4,5 tys. m kw. oraz planowane jest 7 karuzel, czyli miejsc, z których odbiera się bagaż.
Ekspert: szykuje się bratobójcza walka
Adrian Furgalski powiedział we wtorek w programie "Bilans" w TVN24 BiS, że "nie da się przekierować ruchu (do Radomia - red.) za pomocą ustawy, rozporządzenia czy umowy". - Póki co żadna z linii ani czarterowych, ani niskokosztowych, które są na lotnisku Chopina, nie wybiera się do Radomia. To jest decyzja, która rozpocznie bratobójczą walkę pomiędzy lotniskami w Radomiu i Modlinie - podkreślił ekspert.
Jego zdaniem PPL, które jest udziałowcem lotniska w Modlinie, "pokłócił się" z pozostałymi udziałowcami, porzuca swoje lotnisko, ale też blokuje jego rozwój. - PPL tłumaczą, czego kompletnie nie rozumiem, że Radom to jest większy potencjał demograficzny, gospodarczy i turystyczny. Gdyby tak było, to ja mam jedno proste pytanie: dlaczego to lotnisko stoi puste, a Modlin pęka w szwach i mamy tam prawie 3 miliony pasażerów? - stwierdził Furgalski. Ekspert zwrócił też uwagę, że dzisiaj dojazd do Radomia jest gorszy niż do Modlina, gdzie PKP PLK realizują obecnie połączenie pod sam terminal lotniska. - Wszystkie argumenty są po stronie Modlina - zaznaczył.
- Gdyby dzisiaj rozpoczęła się inwestycja w Modlinie, to za dwa, trzy lata oddajemy nowy terminal, większe płyty postojowe i możemy przyjąć 6 milionów pasażerów, a docelowo 40 milionów pasażerów. Tam nie ma żadnych ograniczeń środowiskowych, nie mieszkają tam ludzie. A w Radomiu, jak popatrzymy na zdjęcie pasa z góry, to widzimy zabudowę - dodał. Furgalski odniósł się również do sytuacji na lotnisku w Modlinie, które ma podpisane umowę tylko z jednym przewoźnikiem - Ryanairem. - To nieszczęśliwa umowa, bo żadne lotnisko nie może sobie pozwolić na to, żeby dłużej funkcjonować i mieć tylko jednego partnera. Zwłaszcza, że jest to Ryanair, który chce tam wycisnąć każde pieniądze - powiedział.
Lotnisko w Radomiu
Radomskie lotnisko jest jedynym portem lotniczym użytku publicznego w Polsce, który powstał bez wsparcia unijnego. Miasto zainwestowało w jego utworzenie ponad 90 mln zł. Od kilku lat lotnisko szuka inwestora, który zrealizowałby niezbędne inwestycje infrastrukturalne. Chodzi m.in. o wydłużenie pasa startowego i rozbudowę płyty postojowej. Koszt prac szacowany jest na ok. 130 mln zł. Dzięki realizacji tych zadań byłyby obsługiwane większe samoloty i loty mogłyby się odbywać na dłuższych trasach.
Z lotniska w Radomiu od kilku miesięcy nie odbywają się żadne loty.
Autor: ps, tol//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24