Wizyta w sklepie czy restauracji działającej na lotnisku to spory cios dla naszego portfela. Ceny potrafią być tam o wiele wyższe niż na mieście. Tłumaczymy, dlaczego tak się dzieje.
1. Popyt i podaż Należy pamiętać, że lotniska to strefy wysokiego bezpieczeństwa. Oznacza to, że większość pasażerów nie może wnieść własnego jedzenia i nie ma innego wyboru jak kupić jedzenie na miejscu.
Oznacza to również, że podaż jest mniejsza i nie może zaspokoić popytu. A gdy popyt wypiera podaż, ceny rosną. 2. Wysoki czynsz Właściciele punktów gastronomicznych na lotnisku muszą płacić wysokie czynsze za wynajmowanie powierzchni handlowych, bo to m.in na nich zarabiają lotniska. Aby osiągnąć zysk sprzedawcy robią więc to, co jest najbardziej oczywiste.
- Jeżeli te czynsze są wysokie to wówczas sprzedawcy muszą to sobie jakoś odbić w cenie. W naturalny sposób ceny ich produktów i usług są windowane do góry - podkreśla w rozmowie z tvn24bis.pl Sebastian Gościniarek z BBSG, firmie doradczej wyspecjalizowanej w obsłudze podmiotów z branży lotniczej.
3. Mała konkurencja Sprzedawcy nie boją się, że z powodu wysokich cen klienci się od nich odwrócą. Dlaczego? Z powodu bardzo małej konkurencji na lotnisku. Gdy brakuje konkurencji to do sprzedawców należy ostatnie słowo w sprawie cen. Wiedzą, że spokojnie mogą je podnieść, bo pasażer albo kupi towar u niego, albo nie kupi go wcale.
- W dużym centrum handlowym mamy kilkanaście sklepów np. z kosmetykami. A na lotnisku sklepów oferujących kosmetyki jest jeden, być może dwa, które i tak prawdopodobne zarządzane są przez jednego sprzedawcę - wyjaśnia ekspert. 4. Dodatkowe koszty
Rygorystyczne kontrole bezpieczeństwa, magazyny poza lotniskiem, nietypowe godziny dostaw - wszystko to sprawia, że łączne koszty prowadzenia biznesu na lotnisku rosną.
Sprzedawcy rekompensują to sobie sprzedając pożywienie po zawyżonych cenach.
5. Brak analizy
Jak mówi Gościniarek lotniska próbują dopasowywać ofertę cenową do różnych kieszeni. - Najemcy są zobowiązani do tego, żeby stosować różny wachlarz cenowy, ale moim zadaniem są to niewystarczająco zdecydowane działania, aby ostatecznie wpłynęły na obniżenie cen w sklepach - tłumaczy.
Jak dodaje powstaje pytanie, czy lotnisku zależy na tym, żeby te ceny były niższe. - Mamy tutaj do czynienia z wojną postu z karnawałem. Przy wyższych cenach do lotniska wracają większe pieniądze jako procent od sprzedaży, z kolei gdyby ceny były niższe sklepy sprzedawałyby więcej i ten procent kwotowo mógłby być jeszcze większy. Ale żeby to stwierdzić to trzeba byłoby się pokusić o analizę wspólnie ze najemcami, a nie wszystkie lotniska chcą albo mogą to zrobić - wyjaśnia.
Autor: tol/gry / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock