Zamrożenie cen energii w 2025 roku to koszt około 4,4 miliarda złotych - przekazała we wtorek ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska. Jak dodała, pomysł przedłużenia osłon energetycznych popiera zarówno premier, jak i liderzy partii politycznych.
- Czeka nas jeszcze dyskusja na Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów i czekam na ostateczny budżet programu osłon, bo że jakieś osłony na ceny energii elektrycznej będą, to wiemy na 100 procent - przekazała szefowa resortu klimatu.
- My mamy wszystko policzone i powiem tak: 4 mld 400 mln zł według naszych szacunków kosztuje przedłużenie ceny maksymalnej w przyszłym roku. Bon energetyczny w tej chwili wypłacany już obywatelom (...) jego koszt to jest ok. 1 mld zł - dodała podczas rozmowy w TOK FM.
Pytana, czy trudno będzie rządowi zlikwidować osłony energetyczne w połowie przyszłego roku, szefowa MKiŚ zapewniła, że "nikt nie ma takich planów".
- Premier chce przedłużyć osłony energetyczne, liderzy partyjni również deklarowali poparcie dla tego rozwiązania. Tym bardziej, że, jak widzimy, ono waży już w budżecie zdecydowanie mniej niż kiedyś. Ja przypomnę: na starcie, kiedy mieliśmy nadmiarowe zyski spółek energetycznych, te rozwiązania kosztowały 30 mld rocznie. Dzisiaj mówimy o 5 mld - powiedziała ministra.
Podkreśliła, że celem rządu jest wyjście z osłon, "ale też przy zejściu z kosztów generowanych przez rachunki za energię elektryczną i cieplną".
Przeczytaj również: Resort chce mrozić ceny energii w 2025 roku
Trwają wypłaty bonu energetycznego
Hennig-Kloska przypomniała, że trwają już wypłaty bonu energetycznego. - Wojewodowie w dwunastu województwach przekazali środki do samorządów, a w czterech kolejnych zrobią to w kolejnym tygodniu - poinformowała.
Zaapelowała też do samorządów, aby wypłacały pieniądze z bonu energetycznego "bez zbędnej zwłoki". Dodała, że z bonu energetycznego skorzystało 2 mln 400 tys. gospodarstw domowych o niższych dochodach.
"Gospodarka nie jest gotowa na system kaucyjny"
Pytana, dlaczego start systemu kaucyjnego w Polsce, zgodnie z zapowiedzią MKiŚ, ma zostać przesunięty o pół roku, Hennig-Kloska przekazała , że gospodarka nie jest gotowa na wprowadzenie go od początku 2025 r. - Wsłuchując się w głos przedsiębiorców, sklepów, operatorów, ale też producentów napojów w opakowaniach stwierdziliśmy, że te sześć miesięcy więcej na przygotowania sprawi, że ten system będzie lepiej przygotowany - powiedziała.
Zgodnie z ustawą o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi, system kaucyjny w Polsce ma zacząć działać od początku 2025 r. Jego celem jest zmniejszenie ilości zmieszanych odpadów komunalnych odbieranych przez gminy i zwiększenie poziomu recyklingu. Duże sklepy, o powierzchni powyżej 200 m kw., będą musiały odbierać puste opakowania i oddawać kaucję. Natomiast mniejsze sklepy będą pobierać kaucję, ale przystąpienie do systemu odbioru opakowań będzie w ich przypadku dobrowolne.
Nieodebrana kaucja zostanie przeznaczona na finansowanie systemu kaucyjnego. Kaucja ma zachęcić do zwrotu opakowań i zwiększyć ilość ponownie wykorzystanych i przetwarzanych surowców służących do wytworzenia opakowań. System ma objąć trzy rodzaje opakowań: butelki plastikowe do 3 litrów, szklane butelki wielorazowego użytku do 1,5 litra oraz metalowe puszki do 1 litra.
Ministra przekazała też, że obecnie trwają prace nad mechanizmem rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP). - (...) ostatnio wspólnie z departamentem omawialiśmy kierunki ostateczne i teraz zacznie się proces pisania ustawy. Myślę, że z początkiem nowego roku będziemy zabiegać o wpis do wykazu prac rządu - zapowiedziała.
Rozszerzona odpowiedzialność producentów polega tym, że to wprowadzający na rynek produkty w opakowaniach ponoszą odpowiedzialność finansową, a także organizacyjną związaną ze zbiórką produktów w całym cyklu ich życia, także, kiedy stają się odpadami.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock