- W sezonie świątecznym ceny masła w sklepach pozostaną wysokie - ocenia w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl Michał Bieńkowski, analityk z BNP Paribas. Średnia cena kostki sięgnęła już 9 złotych, a w niektórych sklepach trzeba zapłacić za nią nawet 10 złotych. Sytuację próbują wykorzystywać politycy, choć za sięgającym 30 procent w skali roku wzrostem stoją powody rynkowe.
Temat cen masła zagościł w przestrzeni publicznej na dobre. Użytkownicy mediów społecznościowych zamieszczają zdjęcia sklepowych półek i paragonów. Politycy dolewają oliwy do ognia.
"To jest masło za dychę, proszę państwa"
- Proszę państwa, to jest kostka masła. To jest masło za dychę, proszę państwa. To jest symbol drożyzny pod rządami koalicji 13 grudnia. Pod rządami Donalda Tuska - mówił kilka dni temu Mariusz Błaszczak, rozpoczynając konferencję prasową z udziałem Jarosława Kaczyńskiego. Jako rekwizyt służył sejf z kostką masła w środku. Sam prezes PiS tego samego dnia zamieścił na swoim koncie na portalu X post ze zdjęciem kostki masła w sejfie, opatrzonym podpisem: "Masło w sejfie byłoby śmieszne, gdyby nie było straszne. Niestety, to ponury symbol tego rządu".
Rafał Trzaskowski, obecny prezydent Warszawy i kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta RP, w sobotę na konwencji KO w Gliwicach również wziął masło na tapet. Mówił o "galopującej inflacji" i wysokich cenach masła, za co - jego zdaniem - odpowiedzialny jest prezes NBP Adam Glapiński. - Dziesięć złotych za kostkę masła, do tego doprowadził prezes Glapiński. Nie pozwolę na to - zapewniał Trzaskowski.
Minister do spraw Unii Europejskiej Adam Szłapka pytany w radiowym wywiadzie, czy jak Rafał Trzaskowski wygra wybory prezydenckie, to masło będzie kosztowało 5 zł, odpowiedział: - Myślę, że tak.
Ekspert: ceny masła pozostaną wysokie
- W sezonie świątecznym ceny masła w sklepach pozostaną wysokie - przyznaje w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl Michał Bieńkowski, starszy analityk sektora rolno-spożywczego w Banku BNP Paribas. - Myślę, że dużych obniżek cen nie zobaczymy - stwierdza, dodając, że obecnie średnia cena kostki masła sięga 9 złotych. – W niektórych sklepach trzeba już zapłacić za nią nawet 10 złotych – zauważa.
Jak wyjaśnia Bieńkowski, supermarkety chcą w okresie świątecznym, w którym zużywamy przecież dużo tego produktu, choćby do wypieków, utrzymać marże na racjonalnych z ich punktu widzenia poziomach. - Mogą pojawiać się natomiast promocje cenowe na tańsze masło w przypadku zakupienia kilku kostek jednocześnie – zaznacza. – Są to jednak promocje mające przyciągnąć klienta, który prawdopodobnie kupi przy tym dodatkowo inne produkty, a nie chęć ulżenia portfelowi konsumenta - wyjaśnia ekspert.
Jego zdaniem nie jest możliwe, aby cena masła samoistnie spadła do poziomu 5 złotych za kostkę. Z kolei ingerencja państwa w wolny rynek byłaby wysoce kosztowna, z powodu choćby koniecznych rekompensat dla producentów. Ewentualne nałożenie ograniczeń eksportowych mogłoby natomiast spowodować nałożenie za takie działanie na Polskę szeregu kar przez Unię Europejską.
Powody wzrostu cen masła. Jest ich wiele
Michał Bieńkowski wskazuje szereg czynników, które spowodowały w ostatnim czasie wzrost cen masła.
- Podstawowym problemem, który ma wpływ na ceny, jest zbyt niska podaż (ilość) mleka na rynku europejskim w stosunku do potrzeb – mówi ekspert, dodając, że to właśnie z niego produkowany jest tłuszcz wykorzystywany do wyrabiania masła. Ale nie tylko, bo również do serów. – W ostatnich latach większy zysk przynosiła produkcja z tego tłuszczu serów, a nie masła – wyjaśnia. Co też, jak dodaje, z oczywistych względów spowodowało zauważalny wzrost produkcji właśnie serów (2,8 proc. rok do roku), a spadek produkcji masła. - Ta w 2024 roku zmalała w UE o 2,2 procent – zaznacza Bieńkowski. - A zapotrzebowanie na masło niezmiennie utrzymuje się na wysokim poziomie. I ta dysproporcja między podażą a popytem wpłynęła na podwyżki cen tego produktu – wyjaśnia.
Jak wskazuje, powodem kłopotów z ilością mleka na rynku w ostatnim roku była między innymi pogoda. - W wielu krajach Europy Zachodniej miniony wiosenno-letni sezon był dość mokry. A to bezpośrednio przyczyniło się do spadku jakości spożywanych przez krowy traw i pasz, co z kolei zmniejszyło ilość dawanego przez nie mleka. Upał, z którym również mieliśmy do czynienia, także nie pozostał obojętny dla tych zwierząt. Bowiem w takich warunkach pogodowych krowy wytwarzają mniej mleka - tłumaczy Bieńkowski.
Dodatkowo ciągle silny pozostaje popyt eksportowy na masło z UE, w tym z Polski. Dla rodzimych producentów jest to korzystne, ale dla konsumentów już mniej. - Cały świat zgłasza popyt na masło eksportowane z Unii Europejskiej. Według ostatnio opublikowanych danych w ciągu ostatniego roku eksport masła do USA wzrósł o 24 procent, do Chin o 17 procent i o 13 procent do Wielkiej Brytanii – mówi ekspert BNP Paribas.
Kolejnym czynnikiem, na który wskazuje Michał Bieńkowski, jest wkroczenie w sezon zimowy, który wiąże się z mniejszą mlecznością krów. – Weszliśmy obecnie w etap cyklicznych podwyżek cen na rynku mleka, śmietany i masła, który jest związany ze zmianą sposobu żywienia krów, a dokładnie z brakiem świeżej trawy i możliwości długiego wypasania ich na pastwiskach – tłumaczy ekspert.
Ceny masła
Na początku stycznia tego roku mediana cen masła wynosiła 6,99 zł za kostkę - wynika z badania firmy PanParagon. W grudniu wyniosła ona już 9,11 zł. "To oznacza wzrost o ok. 30 proc. w ciągu roku" - czytamy w analizie. Uwzględniono w niej paragony z datą zakupu od 1. do 6. dnia każdego miesiąca z 2024 r.
To jednak nie pierwsze tak duże wzrosty cen masła. Mierzyliśmy się z nimi również między innymi w 2022 roku. Ówczesny wicepremier i minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk mówił, że masło zdrożało o 40 procent, a przyczyną miała być wojna w Ukrainie. - Rosną ceny energii, gazu - wielokrotnie, ceny nawozów - znowu dwu-, trzykrotnie - wobec tego ceny zbóż. I pociąga to za sobą wzrost cen produktów mącznych, jak chleb, makarony, ale i produktów pochodzenia zwierzęcego, bo rosną ceny pasz. To jest taki nieunikniony łańcuch konsekwencji, który w tej chwili przeżywamy - tłumaczył.
- To jest bardzo dużo, bo to jest dużo więcej niż inflacja. Produkty żywnościowe są motorem napędzającym inflację. Wtórnie energia pod każdą postacią, co też powoduje ten wzrost cen produktów żywnościowych - powiedział wtedy Henryk Kowalczyk. Dynamiczne wzrosty wyhamowały dopiero w 2023 roku.
Czytaj również: Minister: nie spodziewam się, żeby olej czy masło taniały >>>
Na początku grudnia 2024 Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) napisała w opracowaniu, że "światowe ceny masła rosły czternasty miesiąc z rzędu, osiągają nowy rekordowy poziom ze względu na silny popyt wewnętrzny i międzynarodowy przy ograniczonych zapasach, szczególnie w Europie Zachodniej. Ceny sera również wzrosły, odzwierciedlając ograniczoną możliwość zaspokojenia rosnącego popytu importowego".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock