Szybki wzrost wartości dolara dodatkowo osłabia cenę ropy naftowej. Baryłka ropy Brent może kosztować 20 dolarów - prognozuje Morgan Stanley, jeden z największych banków inwestycyjnych na świecie.
Analitycy Morgan Stanley w dzisiejszym raporcie szacują, że wartość ropy naftowej Brent może spaść o 10-25 proc. jeśli dolar umocni się o 5 proc.
Prognozy
"Jeśli dolar amerykański będzie się umacniał, to możliwe jest osłabienie cen ropy naftowej do poziomu 20-25 dolarów za baryłkę" - twierdzą analitycy i podkreślają, że amerykańska waluta odgrywa fundamentalną rolę w kształtowaniu ceny tego surowca. A niedawna decyzja Fed o pierwszej od 2006 roku podwyżce stóp procentowych sprawiła, że mamy rekordowo silnego dolara. Morgan Stanley nie jest jedynym ośrodkiem, który prognozuje spadek cen ropy naftowej do poziomu 20 dolarów za baryłkę. Wcześniej takie szacunki przedstawił Goldman Sachs, choć wskazywał na inne powody obniżek. Jego analitycy już we wrześniu ubiegłego roku prognozowali, że cena ropy może osłabić się do tak niskiego poziomu jeśli światowe zapasy surowca nadal będą rosły.
Podobne prognozy przedstawił niedawno na antenie TVN24 BiŚ Artur Płuska, analityk rynku surowców PKO PB. - Ceny ropy mogą spaść nawet do 25 dolarów za baryłkę. Główną rolę grają tu czynniki podażowe. W Stanach Zjednoczonych mamy do czynienia z dużą produkcją ropy naftowej, a popyt pozostaje dość słaby. Pokazują to dane dotyczące niskiej konsumpcji i rosnących, blisko rekordowych zapasów ropy. Rok 2016 będzie należał do niskich cen ropy naftowej - mówił Artur Płuska.
Coraz taniej
Po godz. 19.45 za baryłkę ropy naftowej Brent należało zapłacić zaledwie 31,65 dolarów. To cena najniższa od ponad 11 lat. Tylko w ostatnich 10 dniach surowiec stracił ponad 13,5 proc. swojej wartości. Natomiast w ostatnich 12 miesiącach cena spadła o ponad 34,6 proc. Wycena ropy naftowej spada, bo na światowych rynkach jest za dużo surowca. Gigantyczna nadpodaż sprawia, że niskie ceny utrzymują się już od ponad roku. Spadki pogłębiają dodatkowo złe wiadomości z Chin. W zeszły poniedziałek tamtejsze giełdy spadły o 7 proc. (później notowania wstrzymano - red.) po tym, jak ogłoszono, że Indeks PMI określający koniunkturę w sektorze przemysłowym Chin, spadł mocniej niż szacowano. Podobny scenariusz powtórzył się w czwartek. Giełdy w 30 minut spadły o 7 proc. po czym notowania wstrzymano.
Negatywne wieści z Chin wywołały w zeszłym tygodniu lawinę nerwowych reakcji na światowych rynkach - spadki odnotowały giełdy w Azji. Mocno traciły też giełdy w Europie.
Nie lepiej było dziś. Notowania na minusie zakończyły wszystkie indeksy na warszawskiej giełdzie. Czerwień królowała też w Europie. Niemiecki indeks DAX stracił 0,25 proc., francuski 0,49 proc. a hiszpański IBEX 0,26 proc. Dlaczego kondycja chińskiej gospodarki wpływa na ceny ropy naftowej? Gorsza koniunktura oznacza mniejsze zapotrzebowanie na ropę. To z kolei oznacza, że na rynku będzie jeszcze więcej surowca, bo nie kupią go Chińczycy. A wyższa podaż równa się niższa wartość surowca.
Autor: msz//km / Źródło: Bloomberg, TVN24bis.pl,