Podczas przebudowy biegnącej przez Puszczę Białowieską drogi między wsią Zwodzieckie a Świnorojami (woj. podlaskie) wycięto ponadstuletnie dęby. Ekolodzy przypuszczają, że zniszczono także siedliska chronionych mszaków i porostów. Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska zapowiada skierowanie do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa.
"Wydawać by się mogło, że prowadzenie prac w Obiekcie Światowego Dziedzictwa UNESCO będzie spełniać najwyższe normy. Niestety doszło do skandalicznego naruszenia standardów realizacji inwestycji drogowych" – czytamy na stronie Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Chodzi o 800-metrowy odcinek drogi wojewódzkiej między miejscowością Zwodzieckie a Świnorojami, który biegnie przez teren Puszczy Białowieskiej, która jest nie tylko obiektem UNESCO, ale też obszarem Natury 2000. W ramach inwestycji wycięte zostały ponadstuletnie drzewa.
Ekolodzy twierdzą, że nie został ustanowiony nadzór przyrodniczy
- To dorodne drzewostany dębowe – drzewa, które miały nawet ponad 110 czy też 120 lat. Wycinki były prowadzone w pasie czterech metrów od drogi. Wycięto już około 70-80 procent drzewostanu – mówi nam Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Pracownia wystąpiła do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku z wnioskiem o wstrzymanie prac. Argumentuje, że zniszczone zostały chronione gatunki, a podczas robót nie był zapewniony obowiązkowy nadzór przyrodniczy. Zdaniem ekologów, inwestor nie uzyskał też - adekwatnych do skali zagrożeń - decyzji derogacyjnych (czyli zgód RDOŚ na odstąpienie od zakazów niszczenia chronionych gatunków – przyp. red.).
RDOŚ: albo nie było nadzoru albo był, ale nie działał prawidłowo
Adam Juchnik, Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Białymstoku, mówi nam że obowiązek ustanowienia nadzoru przyrodniczego wynika z wydanej przez RDOŚ decyzji środowiskowej.
- Ustanowienie nadzoru polega na zatrudnieniu specjalistów, którzy mają zapewnić szybką reakcję w razie gdyby w trakcie prac zostało stwierdzone występowanie gatunków chronionych, których nie stwierdzono w postępowaniu poprzedzającym wydanie decyzji środowiskowej. Będziemy pytać inwestora, czyli Podlaski Zarząd Dróg Wojewódzkich, czy nadzór był ustanowiony. Z okoliczności sprawy wynika, że nadzoru mogło nie być, a jeśli był, to nie działał prawidłowo – twierdzi dyrektor.
Szykują zawiadomienie do prokuratury
Dodaje, że gdyby okazało się, iż nadzór nie był ustanowiony, procedura przewiduje zawiadomienie Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, który może nałożyć karę w wysokości nawet do miliona złotych.
- Eksperci spoza naszego urzędu oraz nasi pracownicy stwierdzili na miejscu, że w trakcie robót zniszczono siedliska gatunków, których obecności nadzór przyrodniczy – o ile był ustanowiony - nie zauważył, a powinien. Chodzi o chronione mszaki i porosty. Potencjalnie mogło też dojść do zniszczenia siedlisk pachnicy dębowej (to gatunek chrząszcza – przyp. red.) – informuje Juchnik.
RDOŚ jest w trakcie przygotowywania zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na spowodowaniu zniszczeń w przyrodzie.
- Opracowujemy zebraną dokumentację i niedługo wyślemy zawiadomienie – zaznacza szef RDOŚ.
Zarząd dróg: nadzór przyrodniczy był ustanowiony
Dyrektor Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich Krzysztof Barbachowski mówi nam, że wykonawca robót ustanowił nadzór przyrodniczy.
- Powołany został zespół fachowców, który przed każdą wycinką przedstawiał raporty. Pracował od początku inwestycji – twierdzi.
Podkreśla też, że wykonawca występował do RDOŚ o decyzję derogacyjną (czyli wspomnianą zgodę na niszczenie chronionych gatunków – przyp. red.) i ją otrzymywał.
- Porosty i mszaki znajdowały się na drzewach przeznaczonych do wycinki, co nie jest niczym nadzwyczajnym, bo występują one na wielu drzewach w tutejszych lasach. Pracownia na rzecz Wszystkich Istot twierdzi, że zniszczone zostały też inne gatunki, które nie były wymienione w decyzji derogacyjnej. Jesteśmy na etapie analizy, czy faktycznie tak się stało. Natomiast z całą pewnością mogę powiedzieć, że nie zniszczono siedlisk pachnicy dębowej. Siedliska te znajdują się bowiem poza obszarem inwestycji – mówi dyrektor.
To fragment większej inwestycji
Dodaje, że na prośbę RDOŚ, na 800-metrowym odcinku o który chodzi, wstrzymane zostały prace. A jest to fragment większej inwestycji, która polega na przebudowie ponad 25-kilometrowej trasy z Nowosad do Tarnopola.
- Droga jest w bardzo złym stanie technicznym. Prowadzi do kolejowego terminala przeładunkowego w Siemianówce. Jezdnia ma być poszerzona, a po jednej z jej stron zostanie wybudowany ciąg pieszo-rowerowy. Akurat na odcinku, o którym mowa weszliśmy w około czterometrowy pas po jednej stronie jezdni (tak gdzie będzie ciąg pieszo-rowerowy) oraz około półtorametrowy pas po drugiej stronie. Są jednak odcinki, na których obszar ingerencji jest mniejszy – mówi Barbachowski.
Ekolodzy proponują, aby przeprojektować inwestycję
Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot komentuje, że najlepiej gdyby zarząd dróg przed podjęciem prac na pozostałych odcinkach trasy zastanowił się nad wprowadzeniem zmian w projekcie.
- Tak żeby, w ramach uzgodnień z RDOŚ, ingerencja w drzewostany była jak najmniejsza – mówi.
Inwestycja warta jest 253 mln zł, z czego 85 proc. pochodzi ze środków unijnych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Pracownia na rzecz Wszystkich Istot