Służby konserwatorskie wpisały do rejestru zabytków dwa budynki, które pozostały po dawnej fabryce włókienniczej Cytrona w podbiałostockim Supraślu. W XX-leciu międzywojennych zatrudnionych tam było 500 osób, a zakład eksportował swoje wyroby w różne zakątki świata.
- Cieszymy się, że konserwator zabytków pozytywnie podszedł do naszej prośby. Kiedy decyzja się uprawomocni nie będzie można rozebrać tych budynków. A według wizji dewelopera miały je zastąpić bloki - mówi architekt Tomasz Ołdytowski.
Towarzystwo Przyjaciół Supraśla, którego jest prezesem, wystąpiło do służb konserwatorskich z wnioskiem o wpisanie do rejestru zabytków dwóch budynków magazynowych stojących przy ulicy Zielonej. To ostatnie obok komina i wieży ciśnień (wciągniętych z kolei do ewidencji zabytków – przyp. red.) pozostałości po, istniejącej tu przed laty, fabryce włókienniczej.
Budynki powstały w II połowie XIX wieku
- W magazynie północnym składowano szmaty potrzebne do produkcji tkanin, zaś w południowym - gotowe wyroby włókiennicze – mówi prof. Małgorzata Dajnowicz, podlaska wojewódzka konserwator zabytków.
Budynki powstały w II połowie XIX wieku, na terenie - założonej w 1837 roku -niewielkiej manufaktury Adolfa Buchholtza, która na przełomie XIX i XX wieku stała się największym zakładem w mieście.
"Koce eksportowano do Afryki, Ameryki Południowej i Północnej oraz do ZSRR"
- W pierwszej dekadzie XX wieku, po śmierci Buchholtza, fabryka przeszła na własność przedsiębiorcy Samuela Hirsza Cytrona. Natomiast po zakończeniu I wojny światowej fabryką zarządzali syn Samuela - Haim i wnuk po synu Beniaminie - Arkadiusz. Oficjalny szyld firmy brzmiał: "Supraślska Sukienna Manufaktura S. H. Cytrona. Spółka Akcyjna" – opowiada konserwator.
Dodaje, że wyprodukowane w fabryce towary były wysyłane do Chin, Japonii i Hiszpanii. - Koce żakardowe eksportowano do Afryki, Ameryki Południowej i Północnej oraz do ZSRR – zaznacza prof. Dajnowicz.
"Buchholtzowie i Cytronowie pozostawili po sobie cenne zabytki"
W XX-leciu międzywojennym zakład Cytrona zatrudniał 500 robotników i współpracował ze wszystkimi mniejszymi zakładami w okolicy. Właściciele budynków fabrycznych - Buchholtzowie i Cytronowie - odegrali też znaczącą rolę w dziejach miasta i okolic.
- Pozostawili po sobie cenne zabytki – między innymi pałac i kaplicę – mauzoleum. Wspomagali tutejszy monaster prawosławny, zbór protestancki i parafię katolicką oraz troszczyli się o poziom życia i wykształcenie pracowników fabryk i mieszkańców Supraśla – zaznacza nasza rozmówczyni.
Przed II wojną w mieście funkcjonowało sześć fabryk
W 1944 roku, wycofujące się oddziały wojsk niemieckich spaliły supraskie zakłady włókiennicze, w tym fabrykę Cytrona. Pożar sprawił, że Supraśl jako ośrodek przemysłu włókienniczego przestał istnieć.
- Przed II wojną w mieście funkcjonowało sześć fabryk. Do dziś oprócz pozostałości po tej należącej przed laty do Cytrona, mamy jeszcze – usytuowany przy ulicy Nowy Świat 88 - budynek fabryki Kryńskich, który w marcu trafił do ewidencji zabytków – mówi, cytowany na wstępie, Tomasz Ołdytowski.
"Musimy dbać o pozostałości po fabrykanckiej historii miasta"
Dodaje, że obowiązkiem lokalnej społeczności jest dbanie o pozostałości po fabrykanckiej historii miasta. Tym bardziej, że Supraśl jest miastem turystycznym.
- Oczywiście nikt nie chce blokować deweloperowi inwestycji. Ocalone przez rozbiórką magazyny mogą przecież zostać odnowione i wkomponowane w mającą tu powstać mieszkaniówkę – zaznacza architekt.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Podlaski Wojewódzki Konserwator Zabytków