29-letni Ahmed Hamid zmarł we wrześniu na Podlasiu. Miesiąc później jego ciało nie wróciło do Iraku, a pozbawiona informacji i zrozpaczona rodzina nie mogła go pochować. Prokuratura tłumaczyła, że ciało zostanie wydane bliskim "niezwłocznie, gdy nie będzie niezbędne do badań koniecznych do wyjaśnienia przyczyny śmierci". Teraz - jak ustalił Piotr Czaban, reporter TVN24 - ciało Ahmeda, pierwszej śmiertelnej ofiary kryzysu na granicy z Białorusią, ma w końcu wrócić do Iraku.
Ahmed Hamid był 29-letnim Irakijczykiem. We wrześniu wyruszył w podróż do Europy - przez Białoruś i Polskę. To w naszym kraju zmarł.
W połowie października informowaliśmy, że Polska nie wydała ciała rodzinie. Co więcej, nie przekazała rodzinie żadnych konkretnych informacji w sprawie śmierci mężczyzny.
Zmarł we wrześniu, rodzina wciąż czeka na ciało
- Do tej pory nie mamy pojęcia, jaka była przyczyna śmierci Ahmeda i kiedy dostaniemy ciało. Za każdym razem, gdy o to pytamy, odpowiedź brzmi: "musicie czekać, prowadzimy śledztwo i nie możemy udostępnić raportu medycznego" – opowiadała 17 października w "Faktach po Południu" Tabarek Hamid, siostra Ahmeda.
Ahmed był pierwszą śmiertelną ofiarą kryzysu na granicy z Białorusią. Mężczyzna wędrował z dwoma innymi, poznanymi w drodze Irakijczykami. Zmarł 19 września w lesie - niedaleko wsi Frącki na Podlasiu. To z tamtego miejsca towarzysze Ahmeda po raz ostatni wysłali wiadomość do jego rodziny. Była w niej podana lokalizacja. W tym samym miejscu Polscy ratownicy medyczni próbowali reanimować Ahmeda.
Prawnik: takie postępowanie nie jest prawidłowe
Sprawą śmierci Ahmeda zajęła się prokuratura w Suwałkach, która jednak nie chciała komentować śledztwa. - Rodzina powinna się skontaktować z prokuratorem prowadzącym - przekazał tylko w październiku Wojciech Piktel z Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.
- Takie postępowanie władz nie jest prawidłowe. I w szczególności nie powinno odbywać się z pominięciem rodziny - mówiła Magdalena Zgłobica, prawniczka, która skontaktowała się z rodziną Ahmeda i zadeklarowała pomoc prawną pro bono. - Tej rodzinie przysługuje przecież w tej sprawie status strony pokrzywdzonej. Jednym z podstawowych obowiązków prokuratora w tego typu sprawach jest odszukanie i skontaktowanie się z pokrzywdzonymi, czyli w tym w wypadku z tą rodziną - podkreślała.
"Ahmed wraca do domu"
Po interwencji redakcji TVN24 do rodziny Ahmeda nieoficjalnie dotarła informacja, że jego ciało ma wrócić do Iraku w najbliższym tygodniu. Tak się jednak nie stało. Jednak to - jak wynika z informacji Piotra Czabana, reportera TVN24 - ma się wkrótce zmienić.
Jak napisał na Twitterze Czaban, "Ahmed wraca do domu". Rodzina dostała bowiem - datowane na 29 października - pismo z Ambasady Iraku w Warszawie, która przekazuje wyrazy szacunku Prokuraturze Rejonowej w Suwałkach i informuje tę instytucję, jaka firma została upoważniona przez matkę Ahmeda do odbioru ciała zmarłego mężczyzny.
"Koszt transportu jego ciała do Iraku to 5 tys. euro. By to opłacić, rodzina pożyczyła pieniądze" – napisał Piotr Czaban na Twitterze.
Ahmed wraca do domu. W końcu.
— Piotr Czaban (@CzabanPiotr) October 30, 2021
Koszt transportu jego ciała do Iraku to 5 tys. euro. By to opłacić, rodzina pożyczyła pieniądze.
Ahmed zmarł 19 września w polskim lesie niedaleko wsi Frącki w powiecie sejneńskim. https://t.co/jAQGmxfvfV pic.twitter.com/PBiilLB1Mj
Prokuratura odsyła do poprzedniego komunikatu
Poproszony we wtorek przez redakcję TVN24 o komentarz rzecznik Prokuratury Okręgowej w Suwałkach Wojciech Piktel odsyła do komunikatu prokuratury z 20 października. I dodaje, że jeśli w sprawie coś się zmieni, to prokuratura wyda kolejny komunikat.
Z komunikatu, do którego odsyłają śledczy, wynika, że ciała (chodzi jeszcze o trzech obcokrajowców – przyp. red.) zostaną wydane "niezwłocznie, gdy nie będą niezbędne do badań koniecznych do wyjaśnienia przyczyny śmierci".
Źródło: tvn24.pl, Fakty po Południu
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po Południu/ archiwum prywatne