Wezwał policję, bo "sąsiadka ukradła mu portfel". Kosztowało go to 500 złotych i przeprosiny

Okazało się, że miał portfel w kieszeni spodni (zdjęcie ilustracyjne)
Do zdarzenia doszło w powiecie ełckim
Źródło: Google Earth

500 złotych za bezprawne wezwanie służb ma zapłacić 50-latek z Ełku (woj. warmińsko-mazurskie), który wezwał policję i powiedział, że sąsiadka ukradła mu portfel. Okazało się, że mężczyzna miał portfel w kieszeni.  

W czwartek (16 marca) na numer alarmowy zadzwonił mężczyzna, który poprosił o przyjazd patrolu w sprawie kradzieży jego portfela.

"Mężczyzna w rozmowie z policjantami wskazał, że to jego sąsiadka ukradła mu portfel, a on żąda od policjantów, żeby mu go szybko odzyskali" - czytamy na stronie warmińsko-mazurskiej policji.

Okazało się, że miał portfel w kieszeni spodni (zdjęcie ilustracyjne)
Okazało się, że miał portfel w kieszeni spodni (zdjęcie ilustracyjne)
Źródło: Shutterstock

Nawet nie szukał swojej zguby

Okazało się jednak, że 50-letni mieszkaniec Ełku, zanim posądził sąsiadkę o kradzież, nawet nie zaczął szukać swojej zguby i nie sprawdził, gdzie może być. Okazało się, że portfel cały czas miał w kieszeni spodni.

"Za wywołanie niepotrzebnej czynności został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych" - czytamy w komunikacie.

Dopilnowali, żeby przeprosił sąsiadkę

Mundurowi, oprócz tego, że wystawili mężczyźnie mandat, polecili mu przeprosić sąsiadkę. Ten zrobił to, wyrażając skruchę.

Czytaj też: Szczebrzeszyn. Złodziej włamał się do domu, zgubił tam telefon komórkowy. "Wypadł mu z kieszeni w czasie plądrowania" 

"Nieuzasadnione wezwania odciągają funkcjonariuszy od ważnych zadań. Za bezpodstawne wezwanie służb ratunkowych grozi kara aresztu, ograniczenie wolności, grzywny do 1500 złotych" - przypomina policja.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: