Pracownik strzeżonego parkingu został zaatakowany, a jedna z ciężarówek skradziona. Policjanci wkrótce znaleźli pojazd i jego 44-letniego kierowcę. Okazało się, że mężczyzna dzień wcześniej spowodował kolizję, będąc pod wpływem alkoholu, a później sam postanowił ciężarówkę odzyskać.
Zgłoszenie o ataku na pracownika strzeżonego parkingu dyżurny białostockiej komendy odebrał w poniedziałek po południu. Wynikało z niego, że trzej mężczyźni zaatakowali pracownika parkingu i zabrali jedną z ciężarówek.
Na miejsce pojechał patrol policji, który zauważył skradziony pojazd na jednym z przydrożnych parkingów. - W środku volvo znajdował się kierowca, którym okazał się 44-letni mieszkaniec województwa dolnośląskiego, natomiast w zaparkowanym tuż obok busie dwóch pozostałych mężczyzn - 55-letni obywatel Białorusi i 40-letni mieszkaniec województwa lubelskiego – informuje Katarzyna Molska-Zarzecka, oficer prasowa białostockiej policji.
Zarzuty
Okazało się, że dzień wcześniej ciężarówka została odholowana na parking strzeżony z uwagi na spowodowanie przez nietrzeźwego mężczyznę kolizji. Kierowca, który miał blisko dwa promile alkoholu, trzeźwiał w policyjnym areszcie. - Następnego dnia 55-latek wraz z swoimi dwoma wspólnikami przyjechał na parking, żeby odebrać samochód. Wykorzystując moment, w którym dozorca poszedł wystawić rachunek za holowanie i parking, 44-latek mając zapasowe kluczyki, wsiadł do tira i próbował wyjechać z parkingu - relacjonuje rzeczniczka.
Pracownik parkingu usiłował zamknąć bramę, ale dwaj mężczyźni zatrzymali go. Ciężarówka wyjechała z parkingu, uciekli też 40- i 55-latek.
Po zatrzymaniu wszyscy trzej mężczyźni trafili do policyjnego aresztu, usłyszeli zarzuty zmuszenia do określonego zachowania przy stosowaniu przemocy. Grozi im do trzech lat więzienia.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: KMP Białystok