Pani Grażyna od 30 lat prowadzi warzywniak w Białymstoku. Teraz - jak przyznaje przedsiębiorczyni - coraz częściej myśli o zamknięciu swojego biznesu. - Jeśli sytuacja się nie ustabilizuje i zacznę dokładać, to zamykam - przyznaje. Jak wskazuje, rosną ceny towaru, ale przeszkodą są też rosnące ceny energii. A klienci coraz częściej robią skromniejsze zakupy.
- Jest bardzo ciężko. Dziś kupujesz towar w takiej cenie, jutro dokupujesz, a cena jest całkiem inna - mówi pani Grażyna, która od 30 lat - mimo że jest już na emeryturze - prowadzi w Białymstoku niewielki warzywniak.
Niektórych klientów pamięta z czasów, gdy jeszcze byli dziećmi w wózkach. I choć nie chciałaby tego robić, to przyznaje, że myśli o zamknięciu sklepu.
"Jeśli sytuacja się nie ustabilizuje i zacznę dokładać, to zamykam"
- Dziś jeszcze do tego nie dokładam, ale gdy przyjdzie moment, gdy zacznę dokładać, to zwinę to - podkreśla.
Dodaje, że podobne emocje towarzyszą jej kolegom z branży. - Drobny handel się położy - uważa właścicielka sklepu.
Jak przyznaje, biznes zabijają coraz wyższe rachunki. Na przykład za energię elektryczną płaciła wcześniej do 400 złotych miesięcznie, teraz to około tysiąca złotych.
Lokal ogrzewany jest gazem z butli, która wystarcza na trzy doby. - Płaciło się za nią 40-50 złotych. Teraz kosztuje 100 złotych - relacjonuje pani Grażyna.
Przedsiębiorczyni liczy, że do końca roku sytuacja się zmieni. - Muszą się ustabilizować ceny. Musi się ustabilizować energia, ogrzewanie, paliwo, żeby człowiek wiedział, że dzisiaj jest go stać kupić to i jeszcze kupić towar - podkreśla. I dodaje: - Jeśli sytuacja się nie ustabilizuje i zacznę dokładać, to zamykam. Nie będę dokładać do sklepu z emerytury. Nie tylko ja stoję na tych samych stopniach. Każdy jest przyczajony i czeka, żeby zobaczyć, jak to będzie.
Klienci robią zakupy mniejsze niż wcześniej
Właścicielka warzywniaka zauważa, że klienci obecnie robią mniejsze zakupy niż wcześniej.
- Ograniczają się do zakupów na krótki czas. Na dwa, trzy dni. Zdarza się, że kupują na przykład jabłka na sztuki. Dwa, trzy jabłka. Jedno - opisuje. Jak podkreśla, do tej pory z dużymi sklepami konkurowała jakością. Teraz jednak dla wielu najważniejsza jest cena.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24