Warzywniak prowadzi od 30 lat. "Jeśli sytuacja się nie ustabilizuje i zacznę dokładać, to zamykam"

Pani Grażyna niektórych klientów pamięta jak jeszcze byli małymi dziećmi w wózkach
Białystok. Działający od 30 lat warzywnik może zostać zamknięty. Wszystko przez rachunki
Źródło: TVN24

Pani Grażyna od 30 lat prowadzi warzywniak w Białymstoku. Teraz - jak przyznaje przedsiębiorczyni - coraz częściej myśli o zamknięciu swojego biznesu. - Jeśli sytuacja się nie ustabilizuje i zacznę dokładać, to zamykam - przyznaje. Jak wskazuje, rosną ceny towaru, ale przeszkodą są też rosnące ceny energii. A klienci coraz częściej robią skromniejsze zakupy.

- Jest bardzo ciężko. Dziś kupujesz towar w takiej cenie, jutro dokupujesz, a cena jest całkiem inna - mówi pani Grażyna, która od 30 lat - mimo że jest już na emeryturze - prowadzi w Białymstoku niewielki warzywniak.

Niektórych klientów pamięta z czasów, gdy jeszcze byli dziećmi w wózkach. I choć nie chciałaby tego robić, to przyznaje, że myśli o zamknięciu sklepu.

Czytaj też: "Tyle lat się pracuję i nagle wszystko się przewraca". Przedsiębiorcy zamykają wieloletnie biznesy, muszą zwalniać pracowników

Pani Grażyna niektórych klientów pamięta jak jeszcze byli małymi dziećmi w wózkach
Pani Grażyna niektórych klientów pamięta jak jeszcze byli małymi dziećmi w wózkach
Źródło: TVN24

"Jeśli sytuacja się nie ustabilizuje i zacznę dokładać, to zamykam"

- Dziś jeszcze do tego nie dokładam, ale gdy przyjdzie moment, gdy zacznę dokładać, to zwinę to - podkreśla.

Dodaje, że podobne emocje towarzyszą jej kolegom z branży. - Drobny handel się położy - uważa właścicielka sklepu.

Czytaj też: Dostał rachunki, od razu wyłączył niektóre urządzenia. Po 28 latach zamknie sklep

Jak przyznaje, biznes zabijają coraz wyższe rachunki. Na przykład za energię elektryczną płaciła wcześniej do 400 złotych miesięcznie, teraz to około tysiąca złotych.

Lokal ogrzewany jest gazem z butli, która wystarcza na trzy doby. - Płaciło się za nią 40-50 złotych. Teraz kosztuje 100 złotych - relacjonuje pani Grażyna.

Przedsiębiorczyni liczy, że do końca roku sytuacja się zmieni. - Muszą się ustabilizować ceny. Musi się ustabilizować energia, ogrzewanie, paliwo, żeby człowiek wiedział, że dzisiaj jest go stać kupić to i jeszcze kupić towar - podkreśla. I dodaje: - Jeśli sytuacja się nie ustabilizuje i zacznę dokładać, to zamykam. Nie będę dokładać do sklepu z emerytury. Nie tylko ja stoję na tych samych stopniach. Każdy jest przyczajony i czeka, żeby zobaczyć, jak to będzie.

Czytaj też: "Prąd 300 procent w górę. Dla mnie to gwóźdź do trumny"

Klienci robią zakupy mniejsze niż wcześniej

Właścicielka warzywniaka zauważa, że klienci obecnie robią mniejsze zakupy niż wcześniej.

- Ograniczają się do zakupów na krótki czas. Na dwa, trzy dni. Zdarza się, że kupują na przykład jabłka na sztuki. Dwa, trzy jabłka. Jedno - opisuje. Jak podkreśla, do tej pory z dużymi sklepami konkurowała jakością. Teraz jednak dla wielu najważniejsza jest cena.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: