Opolska prokuratura postawiła zarzuty dwóm osobom podejrzanym o nieprawidłowości przy finansowaniu przez komitet Rafała Dutkiewicza kampanii wyborczej do Senatu w 2011 roku. Chodzi m.in. o nielegalny kolportaż 450 tys. ulotek. Jarosławowi B. i Grzegorzowi K. grozi kara grzywny do 100 tys. złotych.
Sprawa dotyczy nieprawidłowości podczas kampanii wyborczej sprzed trzech lat. "Obywatele do Senatu" to ruch, który powstał z inicjatywy prezydenta stolicy Dolnego Śląska - Rafała Dutkiewicza.
- Dwóm podejrzanym osobom postawiono zarzuty niedozwolonego pozyskiwania i przyjmowania środków na kampanię wyborczą i niedozwolony kolportaż ulotek i plakatów - informuje Lidia Sieradzka z prokuratury okręgowej w Opolu. I wyjaśnia, że chodzi o 450 tys. ulotek trzech kandydatów. Jarosławowi B. i Grzegorzowi K., który w tym czasie był pełnomocnikiem finansowym komitetu, grozi grzywna od tysiąca do 100 tys. złotych.
Jak informuje Radio Wrocław, mężczyźni są powiązani z wrocławskim magistratem. Obydwaj pracują w miejskich spółkach.
Prokurator podkreśla, że nie wiadomo, kiedy postępowanie dobiegnie końca, bo jeden z podejrzanych z przyczyn zdrowotnych nie może brać w nim udziału.
Szef Dynamicomu: finansowałem i opłacałem
Po raz pierwszy informacje na temat rzekomych nieprawidłowości przy kampanii wyborczej komitetu Dutkiewicza pojawiły się w październiku 2012 roku. Tomasz G., prezes firmy Dynamicom, która organizowała imprezy na wrocławskim stadionie, poinformował media, że brał udział w finansowaniu kampanii prowadzonej przez ten komitet i m.in. opłacił kolportaż ulotek wyborczych kilku kandydatów, którzy z ramienia "Obywateli do Senatu" startowali do wyższej izby parlamentu.
Komitet zaprzeczał, nie znał i nie zlecał
Związkom z Dynamicomem zaprzeczał w 2012 roku Jarosław Krauze, który podczas badanej przez prokuratorów kampanii był pełnomocnikiem wyborczym KWW Rafała Dutkiewicza. W rozmowie z tvn24.pl zapewniał, że nie zna prezesa Tomasza G., a jego firmie niczego nie zlecali. Z kolei w rozmowie z Polską Agencją Prasową Krauze przyznawał, że komitet nie ma sobie nic do zarzucenia, bo w terminie złożył sprawozdanie finansowe do Państwowej Komisji Wyborczej, która nie miała żadnych zastrzeżeń. Twierdził, że jeśli ktoś prawo złamał, to na pewno nie był to komitet wyborczy. Krauze nie wiedział też, czego śledztwo prokuratury mogło dotyczyć, i o jakie nieprawidłowości mogło chodzić.
Długotrwałe śledztwo
Po raz pierwszy śledztwo ws. nieprawidłowości finansowych, do których miało dojść w 2011 roku wszczęła w listopadzie 2012 roku prokuratura okręgowa we Wrocławiu. Śledczy zajęli się sprawą po informacjach przekazanych przez CBA.
W marcu 2013 roku śledztwo zostało przeniesione ze stolicy Dolnego Śląska do Opola. Jak wynikało z nieoficjalnych informacji, prokuratorzy w ten sposób chcieli uniknąć oskarżeń o stronniczość.
W październiku 2013 r. sprawa została umorzona i to pomimo tego, że udało się potwierdzić, że druk ulotek dla komitetu wyborczego opłaciła nieistniejąca dziś firma. Śledczy nie udowodnili jednak, że działo się to na zlecenie lub za wiedzą komitetu Dutkiewicza. W styczniu tego roku, po tym jak w komputerach wrocławskiego magistratu i miejskich instytucji miano odnaleźć nowe dowody, śledczy postanowili wrócić do sprawy.
W listopadzie wrocławska prokuratura apelacyjna zdecydowała się po raz kolejny przedłużyć śledztwo. Dlaczego? Jak tłumaczyła rzeczniczka tej instytucji "takiej prośby właściwie nie można nie uwzględnić, bo postępowanie jest w toku i pozostały czynności, które muszą być wykonane".
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław, Radio Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24