Czarno-białe okna, dwupoziomowe mieszkania, balkony i tarasy - na początku lat 60. mieszkanie w galeriowcu przy ul. Kołłątaja było przedmiotem pożądania wielu wrocławian i jedynym wtedy takim budynkiem w kraju. Lokatorzy mieli się tu poczuć jak w domach jednorodzinnych. Dziś blok czeka na remont.
- Jadwiga Grabowska-Hawrylak, Edmund Frąckiewicz, Maria i Igor Tawryczewscy pracowali nad całą dzielnicą, która znajdowała się na północ od Dworca Głównego. Było to olbrzymie przedsięwzięcie, w jego ramach powstały budynki wzdłuż ul. Kościuszki, przy ul. Piotra Skargi i właśnie przy ul. Kołłątaja. To co tu powstało jest absolutnie wyjątkowe jak na tamte czasy - twierdzi Michał Duda z Muzeum Architektury we Wrocławiu. To co powstało to mezonetowiec, nazywany także galeriowcem. Niepozorny, dla laika, budynek stoi dziś poszarzały i brudny od ulicznego pyłu. Na czym polega jego wyjątkowość? To jedyny w Polsce blok, powstały w okresie PRL, w którym są dwupoziomowe mieszkania. Przy wrocławskim skrzyżowaniu wyrósł w latach 1958-1960.
"Dom jednorodzinny" w centrum miasta
Miłośnicy budownictwa zalety mezonetowca wymieniają jednym tchem. Oprócz dwupoziomowych mieszkań cenią układ galeriowy, osobne wejścia, balkony, tarasy i wrażenie mieszkania w domu, ale jednocześnie w samym sercu miasta. Jak powstawał ten budynek? - Dostaliśmy działkę, która była bardzo wąska. Uznaliśmy, że galeriowiec będzie najlepszą formą zabudowy - wyjaśniła Jadwiga Grabowska-Hawrylak cytowana w katalogu wystawy na temat swoich projektów, który przygotowała fundacja Jednostka Architektury. I dodaje, że nie tylko wielkość działki wpłynęła na to jak wyglądał projekt.
- Ponieważ nie było wtedy możliwości budowania domów jednorodzinnych pomyśleliśmy, że zaprojektujemy budynek wysoki w którym będą mieszkania podobne do domów - tłumaczyła. Współcześni znawcy architektury przyznają, że namiastka domów jednorodzinnych w centrum miasta była strzałem w dziesiątkę. - W konsekwentny sposób stworzono kilkadziesiąt niemal identycznych mieszkań. Ich układ zaprojektowano w bardzo racjonalny sposób: na dole pokój dzienny, kuchnia i toaleta, na górze dwie sypialnie i łazienka - mówi Duda.
Handel na parterze
Na przełomie lat 50. i 60. wciąż trwało odgruzowywanie Wrocławia. Potrzebne były mieszkania dla osób z budynków, które skazano na wyburzenie. Właśnie dla takich osób przeznaczono część mieszkań w galeriowcu. Jednak tych lokali pożądał niejeden wrocławianin. Budynek przy ul. Kołłątaja był hitem.
Blok ma osiem kondygnacji. Do mieszkań wchodzi się z galerii. Najpierw jednak trzeba pokonać przeszkloną klatkę schodową. Brak tu strefy wspólnej dla mieszkańców, ale projektanci nie zapomnieli o udogodnieniach. - Była część ogólnomiejska, a lokale na parterze budynku miały także odpowiadać na codzienne potrzeby mieszkańców. Praktycznie cały parter przeznaczono na usługi i handel. Podniesiono go powyżej poziomu ulicy, by pieszych odseparować od samochodów i tramwajów - przypomina Duda. Sklepy i usługi można tu znaleźć do dziś.
"Partackie ekipy" dały radę
Wyjątkowe, bo dwupoziomowe mieszkania były, pod koniec lat 50., nowością.
- Po odwilży z 1956 roku architekci mieli większe pole do popisu. Mogli też czerpać inspiracje z zachodu. Mezonetowiec w pewnym stopniu jest inspirowany eksperymentami mieszkaniowymi z Anglii i Francji. Powstał na fali świeżego entuzjazmu - wyjaśnia Duda. I przyznaje, że właśnie dzięki sprzyjającemu okresowi w historii projekt udało się zrealizować niemal dokładnie w takiej formie jak ten stworzony na papierze. - Nie było wielkich niedoróbek, może poza marną jakością materiałów. Udało się nawet wprowadzić taką kolorystykę jak zakładano. Do dziś w kilku mieszkaniach zachowała się pierwotna czarno-biała stolarka okienna - mówi pracownik muzeum.
W swoich wspomnieniach Grabowska-Hawrylak wspomina "partackie ekipy" przez które stale zmieniał się poziom tarasu. Mimo tego podczas budowy nie było dużych zmian.
O nietypowym wówczas wrocławskim bloku rozpisywała się nawet francuska prasa.
W oczekiwaniu na remont
W ciągu kilkudziesięciu lat budynek nie przechodził generalnych remontów. W 2012 roku odświeżono klatki schodowe, a na ścianach pojawiła się jasnożółta barwa. To nie spodobało się architektom m.in. tym działającym w fundacji pod patronatem Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak. - Remonty odbywają się bez poszanowania tej unikalnej architektury. Ciężko tu przeprowadzić remont, bo znajdują się tu prywatne mieszkania i dwie wspólnoty. Wykonamy jednak dokumentacją budowlaną, która będzie przywracała pierwotny charakter i blask - mówi Marta Mnich z Jednostki Architektury.
Jej zdaniem warto, bo mezonetowiec to jeden z najlepszych budynków Wrocławia z tamtych lat. - To architektura na światowym poziomie. Laik, ze względu na stan techniczny, może tego nie zauważyć - twierdzi kobieta. Wtóruje jej Duda. - To jeden z ciekawszych budynków w mieście. Na pierwszy rzut oka zdradza to co jest w środku - z elewacji można precyzyjnie odczytać strukturę budynku i układ przestrzenny wnętrz mieszkalnych - kwituje.
Na projekt renowacji pozyskano środki z Europejskiej Stolicy Kultury.
Nietypowy blok mieszkalny rodem z PRL można oglądać przy ul. Kołłątaja we Wrocławiu:
Autor: Tamara Barriga / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | K. Połosak