Ponad 1,7 promila alkoholu w organizmie miał kierowca, który próbował odjechać z wrocławskiego Rynku. Spod auta mężczyzny wydobywały się iskry. Samochód nie miał dwóch opon. 33-latek został zatrzymany.
W niedzielę nad ranem na ulicy świętego Mikołaja uwagę przechodniów przyciągnął mężczyzna, który - pomimo braku przedniej i tylnej opony - próbował odjechać z okolic wrocławskiego Rynku. Na jednym z nagrań pokazujących zmagania kierowcy widać lecące spod pojazdu iskry. - Słyszeliśmy, jak jechał już od placu Solnego. Dziwiliśmy się, co to za trzask o czwartej w nocy - mówi jeden ze świadków zdarzenia. Sprawa została zgłoszona policji. - Z przekazanej nam informacji wynikało, że jakiś mężczyzna miał jeździć osobowym peugeotem. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że pojazd nie miał opon na dwóch felgach - informuje Paweł Noga z biura prasowego wrocławskiej policji.
Był pijany i "świadomy swojego lekkomyślnego zachowania"
Funkcjonariusze, którzy pojawili się na miejscu, zatrzymali siedzącego za kierownicą 33-latka. Od początku podejrzewali, że może być on pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Policyjny nos ich nie zmylił. Okazało się bowiem, że mężczyzna był pijany. Miał ponad 1,7 promila alkoholu w organizmie. - Był on świadomy swojego lekkomyślnego zachowania i po wytrzeźwieniu przyznał się do zarzucanego czynu - przekazuje Noga. Samochód 33-latka trafił na parking strzeżony. On z kolei do policyjnego aresztu. Teraz 33-latek będzie musiał odpowiedzieć przed sądem za to, że kierował samochodem, będąc pijanym. Grozi mu do dwóch lat więzienia.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: świadek zdarzenia