Przed wrocławskim sądem ruszył proces jednego z byłych liderów dolnośląskiej opozycji z czasów komunistycznych. Józef Pinior został oskarżony o przyjmowanie korzyści majątkowych. Przed sądem odpowie też jego asystent oraz trzy osoby, które miały wręczać pieniądze byłemu senatorowi Platformy Obywatelskiej. Na wniosek jednego z oskarżonych proces został utajniony.
Józef Pinior to jeden z najważniejszych dolnośląskich działaczy opozycyjnych z czasów PRL. W poniedziałek były senator stanie przed sądem. Śledczy z Wielkopolskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Poznaniu oskarżają go o korpucję. Ich zdaniem były senator Platformy Obywatelskiej miał przyjąć co najmniej 40 tysięcy złotych łapówki. - Jestem niewinny. Podkreślam to od dwóch lat. Mamy kolejną odsłonę prowokacji politycznej pana Kamińskiego i Ziobro. Ten proces, już po zwycięstwie w Polsce demokracji, będzie podręcznikowym przykładem na działanie państwa policyjnego Prawa i Sprawiedliwości. Państwa w którym mamy do czynienia z mieszaniem faktów, z podsłuchami - powiedział Józef Pinior przed wejściem na salę sądową.
Proces częściowo utajniony
Proces został utajniony. Wniosek o wyłączenie jawności złożył Albin M., oskarżony o wręczanie łapówki. O decyzji sądu dziennikarzy poinformowała protokolantka. Decyzją tłumaczył później rzecznik prasowy Sądu Okręgowego we Wrocławiu. - Jawność została wyjątkowo wyłączona ze względu na stan zdrowia jednego z oskarżonych. Z opinii przedstawionej przez biegłego lekarza sądowego wynika, że udział mediów mógłby negatywnie oddziaływać na stan zdrowia oskarżonego - powiedział Marek Poteralski. Zaznaczył jednak: proces będzie jawny, gdy oskarżony nie będzie brał udziału w rozprawach.
Prokuratura: przyjmował łapówki
W zamian za otrzymane pieniądze Pinior miał w 2015 roku - zdaniem prokuratury - załatwiać w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju oraz w Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnej korzystne rozstrzygnięcie interesów biznesmena inwestującego na Dolnym Śląsku. Jak twierdzą śledczy, przyjęta przez Piniora łapówka została przelana na jego rachunek bankowy. O współudział w przestępstwie oskarżony został asystent polityka - Jarosław Wardęga.
Mężczyźni zostali także oskarżeni o przyjęcie obietnicy korzyści majątkowej w wysokości 20 tysięcy złotych i przyjęcie łapówek w wysokości sześciu oraz pięciu tysięcy złotych. W zamian za te kwoty oskarżeni mieli podjąć się załatwienia koncesji na wydobywanie kopalin oraz powoływać się na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych.
W sprawie oskarżone są też trzy inne osoby. To ci, którzy łapówki mieli wręczać: Albin M., Krystian S. i Tomasz G.
Przyjmowanie łapówek? "To było obrzydliwe postępowanie"
Józef Pinior od początku podkreślał, że w sądzie udowodni swoją niewinność. W grudniu 2016 roku - tuż po tym, gdy sąd zdecydował, że wobec byłego senatora tymczasowy areszt nie będzie stosowany - mówił: - Nie przyznałem się do winy, do zarzucanych mi czynów. Uznaję je w pewien w sposób za absurdalne.
Twierdził, że sytuacja w jakiej się znalazł, przypomina mu 1981 rok. - Nigdy - jak jestem politykiem przez ostatnie 40 lat - nie zdarzyło mi się, abym moje interwencje poselskie czy senatorskie wiązał z jakimikolwiek korzyściami majątkowymi (...) czy z jakimiś innymi korzyściami. (...) To byłoby dla mnie obrzydliwe postępowanie i nigdy bym na to sobie nie pozwolił - zaznaczał były senator.
W zarzuty stawiane byłemu opozycjoniście nie wierzył między innymi Lech Wałęsa. Były prezydent mówił: - To się po prostu nie mieści w głowie, nie wierzę w to.
Kolejny akt oskarżenia
Na początku stycznia 2019 roku Prokuratura Krajowa poinformowała, że przeciwko Piniorowi do sądu skierowano kolejny akt oskarżenia.
Jak napisano w komunikacie byłemu senatorowi zarzucono "doprowadzenie Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego Oddział we Wrocławiu do niekorzystnego rozporządzenia mieniam w postaci pieniędzy w kwocie pięciu tysięcy złotych". Pinior - jak wynika z aktu oskarżenia - miał przeprowadzić cykl wykładów na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Zajęcia miały się nie odbyć, ale polityk wynagrodzenie i tak otrzymał. To nie koniec, bo zdaniem śledczych w latach 2013-2015 miał składać fałszywe oświadczenia majątkowe.
Jeden z liderów opozycji antykomunistycznej
Józef Pinior to jeden z historycznych liderów dolnośląskiej Solidarności w latach 80. Po 1989 roku był związany z różnymi formacjami lewicowymi. W latach 1998-99 był wiceszefem Unii Pracy. W 2004 roku z ramienia Socjaldemokracji Polskiej dostał się do Parlamentu Europejskiego. W 2011 roku jako bezpartyjny kandydat został senatorem z listy PO. Zarówno w PE, jak i w Senacie angażował się miedzy innymi w wyjaśnianie sprawy więzień CIA w Polsce. W 2015 roku przegrał w wyborach do Senatu.
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław, PAP