Związki zawodowe, stowarzyszenia twórcze oraz ministerstwo kultury przesłały do zarządu województwa dolnośląskiego przychylne opinie w kwestii odwołania Haliny Ołdakowskiej ze stanowiska dyrektor Opery Wrocławskiej. - W przyszłym tygodniu powinno się to dokonać - mówi członek zarządu Krzysztof Maj.
Czarne chmury zebrały się nad głową dyrektor opery jeszcze w lutym. Ostatniego dnia miesiąca władze województwa poinformowały o jednogłośnym podjęciu uchwały zamiarowej dotyczącej odwołania Ołdakowskiej ze stanowiska. Jak zaznaczał zarząd, decyzję poprzedziły negatywne wyniki kontroli przeprowadzonej w operze przez Najwyższą Izbę Kontroli, Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego oraz orzeczenia Regionalnej Komisji Orzekającej działającej przy Regionalnej Izbie Obrachunkowej wydane po zawiadomieniu złożonym przez Rzecznika Finansów Publicznych.
- Uchwała została podjęta z powodu naruszenia prawa w związku z zajmowanym stanowiskiem. Pani Halina Ołdakowska została dwukrotnie uznana winną naruszenia dyscypliny finansów publicznych przez Regionalną Komisję Orzekającą przy Regionalnej Izbie Obrachunkowej we Wrocławiu. Na dyrektor opery nałożono karę nagany oraz upomnienia - mówił niespełna dwa tygodnie temu członek zarządu województwa dolnośląskiego Krzysztof Maj, odpowiedzialny za kulturę w regionie.
Odwołanie dyrektor opery kwestią kilku dni?
Zgodnie z procedurą urząd marszałkowski zwrócił się o opinie do związków zawodowych, stowarzyszeń zawodowych i twórczych oraz współprowadzącego Operę Wrocławską ministra kultury. W piątek, 10 marca, zapytaliśmy Krzysztofa Maja o to, na jakim etapie stanęła kwestia odwołania.
- Związki, stowarzyszenia oraz ministerstwo mają 30 dni na sporządzenie takiej opinii, jednak udało nam się skolekcjonować je od wszystkich znacznie szybciej. Ministerstwo nie odrzuca naszych argumentów. Poprosiliśmy również dyrektor Ołdakowską, aby odniosła się do sformułowanych zarzutów. Czekamy w zasadzie tylko na jej odpowiedź. W przyszłym tygodniu powinniśmy zamknąć tę sprawę - mówi Maj.
Dyrektorzy sławy światowej
Halina Ołdakowska objęła funkcję dyrektora Opery Wrocławskiej we wrześniu 2020 roku, zastępując na stanowisku Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego. W jego przypadku kontrola NIK również wykazała nieprawidłowości - kontrolerzy stwierdzili, że w samym 2017 roku zarobił on ponad pół miliona złotych, a za same dodatki do pensji za dyrygowanie można było zatrudnić czterech innych dyrygentów. Wówczas zarząd województwa podjął podobną uchwałę, co w przypadku Ołdakowskiej. Z tą różnicą, że minister się nie zgodził, a wojewoda wstrzymał odwołanie Nałęcz-Niesiołowskiego. Zanim ostatecznie się to dokonało, minęło dobre pół roku.
Ołdakowska miała posprzątać po poprzedniku i zatrzeć rozwleczoną w czasie wizerunkową wtopę. Uznała, że może to zrobić wyłącznie z zawodnikami światowego formatu. Dlatego zatrudniła śpiewaka operowego, solistę o międzynarodowej sławie Mariusza Kwietnia oraz znakomitego dyrygenta Bassema Aikikiego, których uczyniła dyrektorami opery. Bez konkursu. Zastosowano tryb zamówienia z wolnej ręki. Nowa dyrektorka zaryzykowała. A później NIK w swojej kontroli wskazywał właśnie te umowy jako jedne z jej głównych przewin.
Bassem Aikiki odszedł po dwóch latach, jeszcze w ubiegłym roku. Mariusz Kwiecień złożył rezygnację na początku marca 2023 roku. "Nagonka medialna powielająca nieprawdziwe informacje, kontrola ZUS oraz zlecone przez Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego w dniu 2 marca br. 'sprawdzenie kulisów' jednego z wielu wydarzeń komercyjnych organizowanych w Operze Wrocławskiej, destabilizuje pracę jednej z najważniejszych instytucji kultury Wrocławia. W konsekwencji tej sytuacji rezygnację z zajmowanego stanowiska złożył dyr. Artystyczny Opery Wrocławskiej Maestro Mariusz Kwiecień - światowej sławy baryton, którego z takim trudem pozyskaliśmy do współpracy" - napisali w oświadczeniu przedstawiciele Opery Wrocławskiej.
Bal w operze z udziałem ministra Czarnka
Wszystkie te zdarzenia zbiegły się w czasie ze słynną już imprezą urodzinową Bartosza Rybaka, współpracownika ministra edukacji Przemysława Czarnka. Nieoficjalnie mówi się, że to właśnie ona miała przelać czarę goryczy i zaważyć o przyszłości Haliny Ołdakowskiej.
Pod koniec lutego "Fakt" poinformował, że Rybak obchodził huczne urodziny w Operze Wrocławskiej. W imprezie miał wziąć udział minister Czarnek z żoną, a także m.in. kardynał Gerhard Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, zastępca Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej, rektorzy wyższych uczelni, w tym m.in. rektor Politechniki Wrocławskiej i Akademii Muzycznej, lokalni politycy PiS, jak na przykład wicemarszałek Marcin Krzyżanowski czy lider zespołu Bayer Full Sławomir Świerzyński.
Urodziny w operze zaczęły się od spektaklu "Cyganeria" Giacomo Pucciniego, na który goście dostali bezpłatne wejściówki. Po przedstawieniu uczestnicy urodzin początkowo świętowali w foyer opery, ale ostatecznie imprezę urodzinową przeniesiono na scenę główną.
- Było "Sto lat", kolejka z prezentami dla Bartosza, a pan Sławomir z Bayer Full zaśpiewał "Majteczki w kropeczki" na scenie opery. Ci z nas, którzy to słyszeli i widzieli, byli zdruzgotani - pisze "Fakt", cytując jednego z pracowników opery.
Rzeczniczka MEiN: minister przebywał we Wrocławiu prywatnie
W czwartek do sprawy odniosła się ponownie rzeczniczka MEiN Adrianna Całus-Polak. - W związku z kolejnymi pytaniami dotyczącymi wizyty Ministra Przemysława Czarnka w Operze we Wrocławiu raz jeszcze uprzejmie informuję, że pan minister po godzinie 17.00 przebywał we Wrocławiu prywatnie, a Ministerstwo Edukacji i Nauki nie poniosło żadnych kosztów związanych z tym pobytem. Informuję również, że koszty noclegu Pan Minister pokrył z prywatnych środków - zapewniła.
Wcześniej do publikacji odniósł się na Twitterze minister edukacji Przemysław Czarnek. "Co za bzdury. Szanowni Państwo, informuję: we Wrocławiu byłem 17, a nie 24 lutego. Byłem w Politechnice Wrocławskiej i Dolnośląskim Centrum Onkologii Pulmonologii i Hematologii, wieczorem między innymi z rektorami byłem na operze 'Cyganeria'. Nie było żadnego występu Bayer Full i nie słyszałem tam ich piosenki, choć, jak wielu, lubię też taką muzykę" - napisał Czarnek.
1850 złotych za wynajęcie opery
W związku z medialnymi doniesieniami radni województwa dolnośląskiego rozpoczęli kontrolę w Operze Wrocławskiej. Jak przekazał przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej w sejmiku dolnośląskim Marek Łapiński, za wynajęcie foyer opery Bartosz Rybak zapłacił 1850 złotych, czyli wielokrotnie mniej, niż wynoszą stawki w innych tego typu miejscach w Polsce.
W rozmowie z TVN24 Łapiński przyznał, że po zagłębieniu się w sprawę jest ona bardziej skomplikowana, niż pozornie mogło się wcześniej wydawać. Według radnego sejmiku Opera Wrocławska stała się "areną konfliktu politycznego pomiędzy Bezpartyjnymi a PiS-em".
- W grudniu była przygotowana uchwała zarządu województwa o odwołaniu pani Ołdakowskiej z funkcji dyrektora. Ta uchwała nie miała poparcia PiS-u. Zarząd województwa nie chciał tego robić wbrew PiS-owi. A pani Ołdakowska walczyła. Dlatego, według naszych wniosków z rozmowy z nią, postanowiła razem z pełnomocnikiem ministra Czarnka przygotować imprezę, na której przy okazji przedstawienia w operze, poważni ludzie z PiS-u, ministrowie, działacze, posłowie, wicemarszałek, a także inne osoby związane z tym środowiskiem, w jakiś sposób udzielą jej wsparcia - mówił Łapiński.
Źródło: tvn24.pl/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24