Nie wiadomo, jak wąż znalazł się w szybie kanalizacyjnym, ani jak długo tam przebywał. Pojawił się jednak w łazience mieszkańca jednego z wrocławskich blokowisk. A później ukrył się na kilka godzin. W końcu wypełzł prosto do miski z wodą i trafił do schroniska dla zwierząt.
W środę rano o wężu w łazience, w bloku przy ulicy Białowieskiej, poinformowano strażaków. Gdy pojawili się na miejscu, potwierdzili, że gad znajduje się w spłuczce.
- W takich przypadkach straż pożarna nie jest służbą wiodącą, dlatego o sprawie poinformowano zarządzanie kryzysowe i schronisko dla zwierząt. Strażacy zabezpieczyli miejsce, wykonali dokumentację fotograficzną i czekali na przyjazd osoby ze schroniska - relacjonuje Tomasz Szwajnos z wrocławskiej straży pożarnej. I dementuje informacje lokalnych mediów: - To nieprawda, że gada szukaliśmy przez sześć godzin.
Kilka godzin później odwiedził kolejną łazienkę
Zanim jednak na miejscu pojawił się przedstawiciel schroniska, wąż wrócił do pionu, którym biegną rury. I na kilka godzin słuch po nim zaginął. Mieszkańcom rozdano kartki z numerem telefonu, pod który mieli dzwonić, gdyby gad ponownie się pojawił.
Jednak na kolejnych kilka godzin ślad po wężu zaginął. Pojawił się dopiero wieczorem w mieszkaniu piętro wyżej. Jedna z mieszkanek, pani Bożena, relacjonowała na Facebooku: "Wąż został przed chwilą złapany przez sąsiadów piętro wyżej, wypełzł w łazience do miski z wodą! Zaraz po niego przyjadą ze schroniska! Możemy już spokojnie spać!".
Właściciela zwierzęcia nie udało się na razie odnaleźć. Pyton królewski został przewieziony do wrocławskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com/PopowiceOnline