Wysoka temperatura i grzejące słońce zachęcają wrocławian do wycieczek nad wodę. Ratownicy WOPR ostrzegają jednak, by nie kąpać się w rzekach i jeziorach, a przede wszystkim pilnować dzieci. - Zwyczajowo jest tak, że rodzice są gdzieś na kocu, a dziecko samo wchodzi do wody - mówią.
Ostatni weekend lipca w stolicy Dolnego Śląska upływa pod znakiem upału. Termometry wskazują ponad 30 stopni, słońce grzeje, a dającego wytchnienie wiatru jest jak na lekarstwo. Tłumy wrocławian ruszyły więc nad wodę, by tam znaleźć choć trochę ochłody.
Niebezpieczna kąpiel w rzece
- Niestety, mieszkańcy Wrocławia nie korzystają z pływalni i kąpielisk, ale chcą się uraczyć kąpielami w rzekach i jeziorach - przyznaje Krzysztof Skrzyniarz, prezes dolnośląskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Szef WOPR przekonuje, że Odra to nienajlepsze miejsce do pływania. - Stuprocentowym klientem jest dla nas osoba, która albo wchodzi do wody po to, by się ochłodzić, albo przez traci swoje zdolności pływackie. Wtedy musimy go ratować - dodaje Skrzyniarz.
Dzieci w wodzie, rodzice na kocu
Według WOPR-u, problemy są też wtedy, gdy rodzice nie pilnują swoich dzieci.
- Jest utarte, że dzieci powinny się kąpać pod opieką dorosłych. Jednak zwyczajowo to jest tak, że rodzice są gdzieś na kocu, a dziecko samo wchodzi do wody. A opieka rodziców polega na tym, że dzieci musza być bezpośrednio z rodzicami przy wodzie, nawet jeśli są to pływalnie i kąpieliska - tłumaczy prezes.
Skuterem na ratunek
Jak zapewnia WOPR, po zgłoszeniu reakcja jest natychmiastowa. Na pomoc szybko rusza ratownik na skuterze. - Jeden ruch i jest już w dobrych rękach - ocenił Tomasz Kanik, reporter TVN24, który obserwował pozorowaną akcję ratunkową na Odrze.
Numer ratunkowy do WOPR to 601 100 100.
Autor: ansa/b / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | ansa