Pięć zagryzionych owiec znalazł jeden z gospodarzy z Bolesławic na Dolnym Śląsku. Zwierzęta zagryzły wilki, które zakradły się na teren posesji. Podeszły pod same okna i uciekły dopiero wtedy, gdy gospodarz zaczął krzyczeć.
- Obudziłem się po piątej rano i poszedłem do łazienki. Usłyszałem jakiś dziwny hałas za oknem, ale myślałem, że to owce podeszły pod dom. Otworzyłem okno i zobaczyłem wilka. Spanikowałem, bo widziałem jak mi owce dusi - relacjonuje Zenon Ilczyna, właściciel gospodarstwa w Bolesławicach na Dolnym Śląsku. - Zacząłem krzyczeć to odszedł. Nie wiedziałem, że jest już więcej owiec zagryzionych - dodaje.
Kiedy zrobiło się widno właściciel znalazł pięć zagryzionych owiec. Jedna leżała tuż przy domu, inne na łące i koło szopy. Wszystkie miały na szyi ślady po wilczych kłach. Trzy dorosłe oraz dwie owieczki były jedynym stadem jakie miał pan Zenon.
Nie były głodne
- To był typowy atak wilków. Stwierdzono jednego wilka, ale moim zdaniem było ich więcej. Na pewno była to wadera, czyli samica wilka, która dostała się do zagrody - mówi Andrzej Olbrzych z koła łowieckiego "Szarak".
Wokół gospdarstwa, na leżącym jeszcze śniegu, nadal widać ślady łap. Łowczy nie mają wątpliwości, że należą do wilków. Przyznają też, że zwierzęta nie przyszły do gospodarstwa z głodu.
- Wilki mają to do siebie, że nie zarzynają zwierzyny tylko dla pokarmu, ale robią to też dla sportu - mówi Olbrzych.
Łowczy uspokajają, że mieszkańcy nie powinni bać się wilków, bo one same unikają kontaktu z człowiekiem.
Strach o zwierzęta
Obok gospodarstwa, na którym zagryzione zostały owce, jest hodowla danieli. - Boję się o nie, skoro zaatakowały tak blisko. Pilnuję, patrzę co się dzieje, bo przecież w każdej chwili mogą wrócić - mówi Jan Ilczyna, właścicielka.
Autor: ansa/par / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | A.Stefańczyk