Prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej nie jest już pracownikiem Specjalistycznego Szpitala im. A. Sokołowskiego. Dyrekcja placówki rozwiązała z nim umowę bez zachowania okresu wypowiedzenia. "Decyzja uzasadniona jest rażącym naruszeniem podstawowych obowiązków pracowniczych" - czytamy w oświadczeniu przesłanym przez szpital. W ocenie prezydenta przyczyny zwolnienia "mają charakter polityczny".
Roman Szełemej był związany z wałbrzyskim szpitalem od lat 80. W tym czasie przeszedł drogę od szeregowego lekarza, przez ordynatora oddziału kardiologicznego, do posady dyrektora placówki. Kiedy w 2011 roku objął funkcję prezydenta miasta, zrezygnował z części obowiązków lekarskich.
W ostatnim czasie Szełemej zatrudniony był w szpitalu na ćwierć etatu, na stanowisku lekarza kierującego oddziałem kardiologii. Na początku września "Super Express" poinformował, że w pierwszej połowie 2021 roku, od stycznia do lipca polityk zarobił tam 402 tysiące złotych, a tylko w samym lipcu 109 tysięcy złotych. Jak tłumaczyły władze szpitala, na tę kwotę składały się: pensja podstawowa, premie oraz nagroda jubileuszowa.
- Wysokość mojego wynagrodzenia wynika głównie z dyżurów na SOR, które brałem bardzo często, z uwagi na braki kadrowe, a także z nagrody za 35 lat pracy - mówił w rozmowie z "SE" Szełemej.
"Naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych"
Dolnośląski Urząd Wojewódzki zapowiedział wówczas kontrolę w szpitalu dotyczącą - jak podano - zarobków pracującego w tej placówce prezydenta Wałbrzycha oraz piastowanych przez niego stanowisk.
W przesłanym w piątek przez Szpital im. A. Sokołowskiego oświadczeniu poinformowano, że decyzją dyrekcji szpitala rozwiązano umowę o pracę z prezydentem Szełemejem.
"Decyzja uzasadniona jest rażącym naruszeniem podstawowych obowiązków pracowniczych, a to obowiązku dbania o dobro zakładu pracy, wyrażającym się w powodowaniu dezorganizacji pracy Szpitala, podważaniu kompetencji przełożonej - pełniącej obowiązki dyrektora Szpitala, obowiązku rzetelnego i efektywnego wykonywania pracy, przestrzegania ustalonego czasu pracy, przestrzegania regulaminu pracy, wyrażające się w naruszaniu postanowień regulaminu pracy w zakresie potwierdzania czasu pracy przy użyciu kart zbliżeniowych, nieprzestrzeganie ustalonego w zakładzie pracy czasu pracy, w tym samowolne opuszczanie Szpitala w czasie dyżurów, nieprawidłowości w rozliczaniu czasu pracy, niewykonanie polecenia Pracodawcy, niewykonywanie obowiązków Lekarza Kierującego Oddziałem Kardiologii" - czytamy w oświadczeniu.
Zdaniem dyrekcji szpitala, Szełemej w czasie wyznaczonych dyżurów opuszczał szpital, angażując do zastępstwa innych lekarzy. "Doszło w Szpitalu do sytuacji, w której Pan Roman Szełemej oraz inny lekarz pobrali wynagrodzenie za ten sam dyżur, podczas gdy w tym czasie Pan Roman Szełemej przebywał poza Szpitalem" - podano w oświadczeniu.
Dyrekcja szpitala uznała też, że łączenie funkcji prezydenta miasta z pracą w szpitalu "odbywa się kosztem zaniedbania obowiązków wobec pacjentów i szpitala".
"W rzeczywistości Pan Roman Szełemej nie wykonuje obowiązków Lekarza Kierującego Oddziałem Kardiologii, nie nadzoruje procesu leczenia pacjentów, nie nadzoruje procesu kształcenia lekarzy rezydentów i stażystów, nie podpisuje wypisów pacjentów ze Szpitala, nie podpisuje dokumentów, które powinien podpisywać jako lekarz kierujący oddziałem, nie kontroluje rozchodu leków przeciwbólowych. Liczne obowiązki Pan Roman Szełemej deleguje na zastępcę Lekarza Kierującego Oddziałem i innych współpracowników" - napisano w oświadczeniu dyrekcji szpitala.
"Charakter polityczny"
Prezydent Wałbrzycha odniósł się do decyzji szpitala we własnym oświadczeniu. Szełemej uważa, że jej motywy są polityczne i zapowiada pozew sądowy.
"Po 36 latach nieprzerwanej pracy podziękowano mi w ten sposób za poświęcenie, za trud, który wspólnie wraz z moimi współpracownikami włożyliśmy, by nasz szpital był dobry, wyjątkowy i leczył pacjentów nie tylko z Wałbrzycha. Przyczyny tego nagłego wypowiedzenia nie są merytoryczne. W mojej ocenie mają charakter polityczny. To oczywista zemsta za to, że wraz z dyrekcją i wieloma innymi osobami broniliśmy szpitala przed marginalizacją. Wypowiedzenie łamie procedury kodeksu pracy, więc z pewnością spotkamy się w sądzie" - czytamy w oświadczeniu.
Włodarz miasta dziękuje swoim współpracownikom, z którymi "stworzyli znakomity zespół".
"Chciałbym również zapewnić, że nadal będę zabiegał, by zdrowie mieszkańców Wałbrzycha i tej części Dolnego Śląska było w dobrych rękach, by szpital mógł normalnie funkcjonować. Zrobię wszystko, by bronić szpitala przed błędnymi decyzjami i działaniami na szkodę Wałbrzycha i regionu" - deklaruje Roman Szełemej.
Zwolnienia na kierowniczych stanowiskach
W sierpniu zarząd województwa dolnośląskiego odwołał Mariolę Dudziak ze stanowiska dyrektora Specjalistycznego Szpitala im. dra Alfreda Sokołowskiego w Wałbrzychu. Jako powód również wskazano niewywiązywanie się przez nią z obowiązków. Dudziak w swoim oświadczeniu zarzucała zarządowi podawanie nieprawdy. W jej obronie stanął personel szpitala, jak i również samorządowcy. Bronili jej prezydenci Świdnicy, Jeleniej Góry, Wrocławia, ale też Wałbrzycha właśnie.
Kiedy Roman Szełemej wstawiał się publicznie za odwołaną dyrektorką, wicemarszałek z PiS Marcin Krzyżanowski, któremu podlegają placówki medyczne w regionie, przekonywał w lokalnych mediach, że prezydentowi Wałbrzycha "trudno się pogodzić z podjętą decyzją".
Źródło: TVN24 Wrocław/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław