- Propaganda ukryta w 25 tonach amunicji - tak mówią o swoim odkryciu saperzy z Kamiennej Góry, którzy w okolicznych lasach znaleźli kilka pocisków. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zamiast ładunków wybuchowych, w środku miały ulotki. - Stalin kaput! W niemieckiej niewoli będzie wam lepiej niż w armii czerwonej - można przeczytać na pożółkłych już kartkach.
- Saperzy rozminowywali okolicę Kamiennej Góry, las pod Raszowem, kiedy natknęli się na podejrzane pociski. Wśród zwykłych były bowiem też takie pomalowane na biało-czerwono - opowiada Piotr Piwowarczyk, dyrektor muzeum Obrony Wybrzeża w Świnoujściu, którego filią jest podziemny kompleks ARADO w Kamiennej Górze.
Propaganda ukryta w 25 tonach amunicji
Jak się okazało, były to tzw. Weiss-Rot Geschoss, czyli hitlerowskie pociski, które zamiast prochu, uzbrojone były w... ulotki. - Większość pocisków artyleryjskich wypełniona jest wewnątrz ładunkiem wybuchowym. W momencie uderzenia ładunek wybucha, rozrzucając śmiercionośne odłamki. W przypadku pocisków spod Kamiennej Góry było jednak inaczej. Ładunek zastąpiono rulonem około stu ulotek, które w momencie uderzenia w pozycję wroga rozsypywały się po okolicy - tłumaczy Piwowarczyk.
A na nich przesłanie dla walczących na wschodnim froncie Rosjan od Niemców. Zachęcały one do porzucenia broni, opisując codzienność rosyjskich jeńców w hitlerowskiej niewoli. - Rzeczywistość z ulotek rysowała się lepiej niż ta w szeregach Armii Czerwonej - tłumaczy Piwowarczyk.
Piękna brzydka rzeczywistość wojny
Jeńcy mieli dostawać regularne ciepłe posiłki, mieli mieć zagwarantowany sen i pracę, za którą mieli dostawać wynagrodzenie. - Ponadto na każdej ulotce znajduje się przepustka do niewoli, której trzymanie w uniesionej dłoni podczas kapitulowania miało gwarantować bezpieczeństwo rosyjskim jeńcom. W każdym pocisku było około stu takich ulotek. Jeśli przepustek było mniej niż chętnych do niewoli, ulotki informowały, że wystarczy wyjść z okopów z uniesionymi rękami krzycząc „Stalin kaput!”. Mieli być bezpieczni – dodaje Piwowarczyk.
Rzeczywistość była jednak zupełnie inna. - Naziści nie przestrzegali Konwencji Genewskiej, ponadto Rosjanie byli traktowani przez nich jak podludzie. Spali w niezadaszanych dołach i ziemiankach, byli głodzeni i kierowani do pracy przymusowej. Często trafiali bezpośrednio do obozów koncentracyjnych - tłumaczy dyrektor.
Już na ekspozycji
Samo odkrycie ocenia jednak bardzo dobrze. - Jest bardzo rzadkie jak na skalę europejską, ponieważ większość niemieckiej amunicji po wojnie była niszczona – mówi Piwowarczyk. Mimo to, sam pomysł na propagandę na frontach, wykorzystywany jest cały czas. - Takie ładunki zabijają morale – oceniają pracownicy muzeum kompleksu ARADO.
Pociski oraz świetnie zachowane ulotki można już oglądać na ekspozycji w podziemnym kompleksie ARADO w Kamiennej Górze.
Autor: bieru / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Projekt ARADO