Taksówkarz, który na pasach zabił kobietę trafi do więzienia. Sąd zmienił wyrok

Aktualizacja:
[object Object]
Bliscy nie mogą się pogodzić ze stratą i wyrokiem sąduTVN24 Wrocław
wideo 2/3

Na dwa lata bezwzględnego więzienia, decyzją sądu II instancji, skazany został świdnicki taksówkarz Marek G., który śmiertelnie potrącił kobietę na przejściu dla pieszych. To zmiana względem decyzji sądu I instancji, który wcześniej wydał wyrok w zawieszeniu.

Jak na zazwyczaj mroźny luty, to był ciepły dzień. Sucho, bezwietrznie, temperatura dodatnia, około 8 stopni Celsjusza. Ewelina Pawiłowicz umówiła się z kolegą i swoim bratem na działce. Chcieli wypić po piwie. Potem rodzeństwo miało odwiedzić matkę, zjeść wspólnie obiad. To miała być sobota, jakich wiele w ich życiu. Zamiast tego zamieniła się w traumę, która za sprawą kontrowersyjnego procesu sądowego ciągnie się już ponad cztery lata.

Tragedia

Trójka znajomych szła około godziny 17.15 ulicą Esperantystów. Panowie nieco z tyłu, kobieta kilka kroków przed nimi. To ona pierwsza weszła na dobrze oznakowane i oświetlone przejście dla pieszych. Zaraz po niej krok na zebrę chciał dać brat Piotr, ale odepchnął go kolega, widząc nadjeżdżający samochód.

"Ewelina już była w trakcie przechodzenia, w połowie pasów. Chciała wejść na środkową wysepkę, jednakże szybko nadjeżdżający samochód z kierunku Wrocławia uderzył z całym impetem w bok siostry. Odrzuciło ją i przekoziołkowała w powietrzu, upadając na wysepkę, uderzając głową w ziemię" - zeznawał dzień po tragedii Piotr Szyfer.

Kobieta zginęła na miejscu. Na nic zdała się próba reanimacji. Uraz głowy był zbyt poważny. Nie dożyła 29. roku życia. Osierociła 6-letniego wówczas Kryspina.

To Marek G. - świdnicki taksówkarz, rocznik 60. - śmiertelnie potrącił pieszą. Akurat był w trakcie kursu, wiózł czterech pasażerów. W aktach sprawy czytamy, że według niego to kobieta nagle się odwróciła i wtargnęła mu prosto przed maskę. "Widząc to, skręciłem kierownicą maksymalnie w prawą stronę, aby jej nie uderzyć. Nadmieniam, że w trakcie wykonywania manewru skrętu nie hamowałem, gdyż nie było takiej możliwości" - mówił G. na przesłuchaniu.

To pierwsza różnica zdań. Później konflikt między nim a rodziną pani Eweliny będzie się tylko pogłębiał.

Żal

- Jestem zawiedziony. Mam żal do całego wymiaru sprawiedliwości za to, co się dzieje od samego początku w sprawie śmierci mojej siostry – mówi dzisiaj bezsilnie Piotr Szyfer.

Brat ofiary spodziewał się, że po spowodowaniu śmiertelnego wypadku sprawcy przynajmniej odebrane zostanie prawo jazdy. Nic z tego. Nie zastosowano wobec niego żadnego środka zapobiegawczego.

- Wypadek był w sobotę, a w poniedziałek pan G. normalnie jeździł już taksówką swojej żony, która też pracowała wtedy w korporacji. Jakby się nic nie stało - mówi Szyfer.

Na miejscu wypadku policjanci zbadali kierowcę taksówki alkomatem. Wydmuchał "zero". Ale wyniki badań jego krwi przyniosły zaskakujące informacje. W aktach sprawy czytamy, że stwierdzono w niej obecność amfetaminy w stężeniu dokładnie 46 ng/ml.

Według wytycznych Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Sehna w Krakowie, stężenie amfetaminy w wysokości od 0,25 ng/ml do 50 ng/ml odpowiada działaniu alkoholu w stężeniu do 0,5 promila i odpowiada stanowi "po użyciu" alkoholu. Czyli wykroczenie. To istotna informacja z punktu widzenia dalszych decyzji, które zapadały w związku z tą sprawą.

W czerwcu 2014 roku do świdnickiej prokuratury wpłynęła opinia biegłego lekarza medycyny sądowej, który przy określeniu stanu, w jakim Marek G. znajdował się za kółkiem, wziął pod uwagę okoliczności działające na niekorzyść podejrzanego.

Jak zaznaczał, od czasu wypadku do momentu pobrania od niego krwi minęła około godzina. Dlatego należy uznać, że organizm G. już "eliminował przyjęty środek odurzający". W związku z tym - wnioskuje biegły - w chwili wypadku stężenie amfetaminy we krwi taksówkarza przekraczało 50 ng/ml, co oznacza, że kodeksowo w momencie prowadzenia pojazdu jego stan powinien być określany nie jako "po użyciu", a "pod wpływem". A to już przestępstwo. Różnica jest zasadnicza - za jazdę po pijaku można iść na dwa lata do więzienia. Po użyciu - w skrajnych okolicznościach - na 14 dni do aresztu.

Otrzymawszy opinię, pół roku po tym, jak Marek G. spowodował wypadek, prokuratura postanowiła zatrzymać mu prawo jazdy. W grudniu 2014 roku skierowano do sądu przeciwko mężczyźnie akt oskarżenia. Oskarżono go o nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, gdy był pod wpływem amfetaminy, a także - osobno - o kierowanie pojazdem pod wpływem tegoż środka. Taksówkarz nigdy nie przyznał się do zażywania narkotyku.

Mężczyźnie groziło 12 lat więzienia, ale prokurator zażądał ośmiu. Oczywiście z dożywotnim zakazem prowadzenia pojazdów.

Prawo jazdy

Już wtedy, ale też w trakcie procesu Marek G. – jak wynika z relacji rodziny pokrzywdzonej - nic sobie nie robił z odebrania mu prawa jazdy. Regularnie był widywany za kółkiem na ulicach Świdnicy.

- To jest małe miasto, tu wszyscy się znają. I ludzie dzwonili do mnie, że on normalnie jeździ samochodem. Zgłaszałem to na policję, oni nawet przyznali, że wiedzą o tym, ale potrzebowali dowodu. No i ja taki dowód zdobyłem - mówi Piotr Szyfer.

Sam, pewnego dnia jadąc samochodem, zauważył Marka G. prowadzącego auto. Współpasażer pana Piotra wyciągnął telefon i zaczął go nagrywać. On sam natomiast zadzwonił do świdnickiej komendy z prośbą o interwencję.

- Policja przyjechała i dała mu mandat w wysokości 50 złotych za brak dokumentu. W ich systemie bowiem nie było informacji o zatrzymaniu mu prawa jazdy. Mimo że przecież zrobiła to prokuratura – zaznacza Szyfer.

- Ale to jeszcze nic. On potrafił przyjeżdżać samochodem pod sąd na rozprawy. I wszyscy to widzieli – twierdzi.

G. i jego adwokaci w trakcie jednej z rozpraw złożyli wniosek o zwrot prawa jazdy. Mimo stanowczego sprzeciwu prokuratury sąd... przychylił się do tego wniosku. Oto uzasadnienie:

"W toku postępowania zdaniem sądu informacją policji zostało wykazane ponad wszelką wątpliwość, że oskarżony lekceważy konsekwencje zatrzymania prawa jazdy, a to wynikającą z przepisów prawa o ruchu drogowym niemożność prowadzenia określonych pojazdów mechanicznych bez wymaganych dokumentów. (...) Sąd stwierdza, że w okolicznościach niniejszej sprawy zatrzymanie prawa jazdy nie powstrzymało oskarżonego przed prowadzeniem samochodu. (...) W tej sytuacji bezprzedmiotowym jest utrzymywanie dalej stanu zatrzymania prawa jazdy".

Co prawda nie od razu zostało mu zwrócone. – Starosta nie wyda tego dokumentu, ponieważ nie mamy jasno i precyzyjnie nigdzie powiedziane ani zapisane, na jaki czas ono zostało zatrzymane – mówił w 2015 roku "Faktom" TVN starosta świdnicki Piotr Fedorowicz.

W ramach swoich uprawnień zażądał, aby G. ponownie zdał egzamin. Ale mężczyzna zrobił to i niewiele później trzymał w ręce nowy dokument.

Decyzji sądu nie rozumieli bliscy zmarłej. Nie rozumiał adwokat rodziny. Nie mogli też zrozumieć współpracownicy sędzi orzekającej w sprawie.

- Po raz pierwszy spotykam się z taką sytuacją - skomentowała wówczas w "Faktach" TVN Agnieszka Połyniak, rzecznik Sądu Okręgowego w Świdnicy.

Materiał Faktów TVN z 14 grudnia 2015 roku
Materiał Faktów TVN z 14 grudnia 2015 roku"Fakty" TVN

Prokuratura miała związane ręce. Polskie prawo nie przewiduje możliwości zaskarżenia decyzji o zwrocie prawa jazdy.

- Strony mogą zaskarżać decyzję o zabraniu uprawnień, więc powinny mieć także możliwość zaskarżenia w odwrotnej sytuacji. Gdyby tylko się dało, to prokurator bez najmniejszych wątpliwości odwoływałby się od tej decyzji sądu. Niestety mamy tutaj do czynienia z luką prawną. Po prostu takie są przepisy - przyznaje Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy.

Opinie

We wrześniu 2015 roku sędzia prowadząca proces taksówkarza została przeniesiona do wydziału cywilnego. Jak mówi rzecznik sądu, sama złożyła wniosek o przeniesienie w związku z tym, że jeden z sędziów orzekający w cywilnym odszedł na emeryturę. W takim wypadku przestała ona orzekać w sprawach karnych. Ale jej obowiązkiem było zamknięcie wszystkich rozpoczętych procesów.

Niemal trzy lata trwało to postępowanie. Według prokuratora Marka Rusina, zebrany materiał dowodowy był mocny, kompletny. Akt oskarżenia oparto między innymi na opinii biegłego z zakresu wypadków drogowych, która była niekorzystna dla oskarżonego. Jednak bardzo aktywna okazała się jego obrona, która wielokrotnie wnosiła o powołanie kolejnego biegłego.

Na początku sąd zadecydował o uzupełnieniu istniejącej już opinii, ale później - jego decyzją - powołano kolejnych dwóch specjalistów, którzy mieli się przyjrzeć okolicznościom wypadku. Wszyscy analizowali ten sam materiał dowodowy. W tym zapis z kamery monitoringu zamontowanej na budynku po drugiej stronie ulicy. Jakość nagrania pozostawiała jednak wiele do życzenia.

Każdy z biegłych określał, że kierowca taksówki w momencie wypadku przekroczył dozwoloną prędkość, która w terenie zabudowanym wynosiła 50 km/h. Jednak poszczególne wartości dość mocno się od siebie różniły. Pierwszy biegły stwierdził, że Marek G. jechał z prędkością 62 km/h. Drugi wskazał 55 km/h, natomiast trzeci, że prowadzony przez niego samochód jechał 85 km/h.

Druga opinia była najbardziej korzystna z punktu widzenia oskarżonego. Zakładała ona m.in., że to piesza wtargnęła na jezdnię, czym spowodowała "stan zagrożenia i sytuację wypadkową" - jak to określił biegły.

Trzecia opinia była najbardziej - jak twierdzi prokurator Marek Rusin - wypośrodkowana. I to głównie na niej (a także po części na pierwszej) oparł się sąd przy wydawaniu wyroku. Obrona Marka G. próbowała jeszcze podważać opinie, a także wiarygodność laboratorium, które badało próbki krwi. Sędzia postanowiła sprawdzić, czy firma posiada odpowiednie atesty. Ostatecznie nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości, a badanie uznano za wiarygodne.

Wyrok

W grudniu 2017 roku wreszcie zapadł wyrok. Daleko odbiegający od wyobrażeń rodziny zmarłej Eweliny Pawiłowicz.

Sąd skazał Marka G. na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Dodatkowo orzekł wobec niego zakaz prowadzenia pojazdów na okres dwóch lat, z czego zaliczył mu już na poczet kary okres jego zatrzymania wynoszący prawie 1,5 roku.

Co więcej, w swoim wyroku sędzia w całości pominęła fakt, że kierowca zażywał amfetaminę, nie zgadzając się z opinią biegłego lekarza medycyny sądowej.

"Taka ocena biegłego nie znajduje żadnego potwierdzenia w aktualnej wiedzy specjalistycznej, gdyż nie są i nie były prowadzone jakiekolwiek badania naukowe mające na celu ustalenie czasu eliminacji amfetaminy z organizmu, nie ma możliwości wyliczenia retrospektywnego i ustalenia poziomu amfetaminy w organizmie ludzkim choćby na godzinę przed badaniem" - uzasadniała pisemnie sędzia.

Sąd w związku z tym przyjął wartości 0,46 ng/ml i uznał, że G. jechał "po użyciu", a nie "pod wpływem" narkotyku.

- Sędzia potraktowała to jako wykroczenie i stwierdziła, że upłynął okres, kiedy sprawcę można pociągnąć za to do odpowiedzialności. Umorzyła ten czyn z uwagi na przedawnienie karalności. Sędzia wyeliminowała wpływ amfetaminy na sposób jazdy kierującego - tłumaczy rzecznik Sądu Okręgowego w Świdnicy Agnieszka Połyniak.

- Pani sędzia tłumaczyła, że amfetamina co prawda znajduje się w wykazie środków zakazanych, ale tak naprawdę nie jest do końca narkotykiem. Powiedziała, że trochę poczytała sobie o tym w internecie i według niej jest to środek powszechnie dostępny. Uczniowie i studenci często go biorą, bo poprawia koncentrację. To są jej słowa - przypomina ustne uzasadnienie wyroku Piotr Szyfer. I cytuje dalej:

- Na koniec powiedziała, żebyśmy się nie oszukiwali, bo w Polsce i tak nikt nie przestrzega przepisów, wszyscy przekraczają dozwoloną prędkość. Stojąc na sali sądowej, nie mogliśmy uwierzyć w to, co słyszymy - dodaje Szyfer.

Tę opinię sędzia powieliła później w pisemnym uzasadnieniu wyroku. "Wskazać należy na fakt powszechnie znany – w znacznej większości polscy kierowcy nie przestrzegają przepisów dotyczących maksymalnej dozwolonej prędkości, czy to w obszarze zabudowanym, czy poza nim, prowadzą swoje samochody czy inne pojazdy z taką prędkością, jaką sami uważają za bezpieczną, częstokroć przeceniając swoje umiejętności kierowcy i źle oceniając sytuację na drodze, a dokonywana przez odpowiednie służby kontrola prędkości tylko na moment spowoduje jazdę z prędkością bezpieczną, tj. maksymalnie dozwoloną na danym odcinku drogi. Niestety, także w terenie zabudowanym kierowcy dopuszczają się takiej jazdy z prędkością przekraczającą, czasami nawet znacznie, maksymalną dozwoloną prędkość, urządzają sobie wyścigi w obszarze zabudowanym, zapominając, że ograniczenie prędkości w obszarze zabudowanym ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa przede wszystkim pieszym uczestnikom ruchu drogowego, także w sytuacji przekraczania jezdni i to bez względu na to, czy pieszy chce przekroczyć jezdnię w obszarze przejścia dla pieszych, czy poza takim wyznaczonym miejscem" - czytamy.

Próbowaliśmy skontaktować się z sędzią orzekającą w tej sprawie, jednak odmówiła ona rozmowy.

Apelacja

Po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem od wyroku wniosły apelację wszystkie strony - pełnomocnik rodziny pokrzywdzonej, prokuratura, a nawet obrońcy Marka G. Mimo że wyrok wydawał się korzystny dla ich klienta.

- Z punktu widzenia obrońcy korzystny wyrok to uniewinnienie. My chcemy sprawiedliwego wyroku – mówi adwokat Jerzy Janik. Szerzej sprawy komentować nie chciał, gdyż nie dostał na to zgody G.

Oskarżyciel publiczny nie zgodził się z decyzją sądu w ani jednym punkcie.

- Kara jest rażąco niewspółmierna do popełnionych czynów. Kierowca naruszył szereg zasad, w terenie zabudowanym jechał 85 km/h, był pod wpływem amfetaminy i potrącił pokrzywdzoną na przejściu dla pieszych. Zażycie amfetaminy było umyślnym naruszeniem przepisów. To musi zostać uwzględnione przez sąd - uważa prokurator Marek Rusin.

Ale w tym miejscu pojawia się problem natury prawnej. Z racji tego, że sąd I instancji - z uwagi na przedawnienie wykroczenia - w całości umorzył kwestię jazdy pod wpływem amfetaminy, sąd odwoławczy nie będzie mógł skazać Marka G. w tym zakresie, nawet jeśli przychyliłby się do opinii biegłego, że taksówkarz jechał "pod wpływem" amfetaminy.

- Jeżeli wytyczne Sądu Okręgowego będą takie, że nie można pominąć tej kwestii, sędzia będzie zmuszona do cofnięcia tej sprawy do ponownego rozpatrzenia przez sąd I instancji - przyznaje Ernest Ziemianowicz, pełnomocnik rodziny pokrzywdzonej.

Materiał Blisko Ludzi TTV z 14 grudnia 2015 roku
Materiał Blisko Ludzi TTV z 14 grudnia 2015 roku"Blisko ludzi" TTV

Decyzja

We wtorek 10 lipca sąd II instancji ogłosił wyrok. Marek G. został skazany na dwa lata bezwzględnego więzienia. Dostał również zakaz prowadzenia pojazdów na trzy lata. Sąd uznał, że umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa, jechał za szybko i nie zachował szczególnej ostrożności na drodze.

W ustnym uzasadnieniu sędzia Agnieszka Połyniak - wielokrotnie tłumacząca dziennikarzom zawiłości opisywanej sprawy - dość wyczerpująca wypowiedziała się o kwestii, którą od początku procesu podnosili obrońcy taksówkarza.

Według nich badania próbek krwi pobranych od G. były niewiarygodne. Sąd odwoławczy przyznał rację podnoszonym przez obronę argumentom i wskazywał, że doszło do szeregu zaniedbań, przez które nie można jednoznacznie, z pełnym przekonaniem stwierdzić, że taksówkarz zażywał amfetaminę przed prowadzeniem pojazdu. Chodzi m.in. o wysłanie próbek krwi do laboratorium za pośrednictwem poczty, czy też braku badań, które jasno określają skutki zażywania amfetaminy. Stąd uniewinnienie kierowcy w tym zakresie.

"Może zrozumie"

- Nasza rodzina nigdy wcześniej nie miała doświadczeń z policją, prokuraturą, sądem. Przez ten wypadek dokonało się w naszym życiu wiele zmian, wszystko się bardzo skomplikowało. Matka, która wychowuje dziecko po mojej siostrze, zachorowała, a my nadal musimy walczyć. Musimy wytrwać. On musi iść do więzienia. Chociaż na trochę, może by coś zrozumiał, może coś by się w jego głowie zmieniło - mówi brat śmiertelnie potrąconej kobiety.

Autor: Igor Białousz/gp / Źródło: TVN24 Wrocław

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Jak na wiadomość o ucieczce Marcina Romanowskiego na Węgry zareagowali przedstawiciele jego obozu politycznego? Według Mai Wójcikowskiej niektórzy "trochę przecierali oczy i nie ukrywali zdziwienia". - Mam wrażenie, że Romanowski jednak trochę wystrychnął swoich kolegów na dudka - przyznał Konrad Piasecki. Według relacji Agaty Adamek politycy wcześniej związani z Funduszem Sprawiedliwości obawiali się, że gdyby Romanowski był teraz w Polsce, mógłby powiedzieć "za dużo".

Marcin Romanowski uciekł na Węgry. "Trochę wystrychnął swoich kolegów na dudka"

Marcin Romanowski uciekł na Węgry. "Trochę wystrychnął swoich kolegów na dudka"

Źródło:
TVN24

Premier Słowacji Robert Fico spotkał się na Kremlu z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem. Wieczorem szef słowackiego rządu przekazał w mediach społecznościowych, że odbyli "długą rozmowę", a Putin "potwierdził gotowość Moskwy do kontynuowania dostaw gazu na Zachód i Słowację". Ukraina zapowiedziała, że nie przedłuży wygasającego wraz z końcem roku kontraktu, który zezwala na tranzyt gazu przez jej terytorium.

Robert Fico "po długiej rozmowie" z Putinem na Kremlu

Robert Fico "po długiej rozmowie" z Putinem na Kremlu

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, PAP

Jedna z pięciu ofiar piątkowego ataku w Magdeburgu to dziewięcioletni Andre. "Niech mój mały miś znowu lata dookoła świata" - napisała w pożegnalnym wpisie w mediach społecznościowych jego matka. Hołd zmarłemu dziewięciolatkowi oddała też lokalna straż pożarna. Chłopiec należał do jej dziecięcego oddziału.

"Był z nami tylko dziewięć lat". Matka żegna syna, który zginął na jarmarku

"Był z nami tylko dziewięć lat". Matka żegna syna, który zginął na jarmarku

Źródło:
BBC, Bild, Sky News

Nie wiem, co ulęgło się w głowie przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej, to rzecz niezrozumiała - stwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24 Wojciech Hermeliński, były przewodniczący PKW. Odniósł się w ten sposób do działań sędziego Sylwestra Marciniaka, który domaga się podjęcia ponownej uchwały w sprawie pieniędzy dla Prawa i Sprawiedliwości.

Wprowadzanie uchwały "drzwiami kuchennymi". Hermeliński: to niedopuszczalne

Wprowadzanie uchwały "drzwiami kuchennymi". Hermeliński: to niedopuszczalne

Źródło:
TVN24

Premier Albanii Edi Rama zapowiedział wprowadzenie blokady na popularną aplikację TikTok - poinformował Reuters. Nowe przepisy mają zacząć obowiązywać od stycznia 2025 roku. TikTok domaga się wyjaśnień od albańskich władz.

Zapowiedź zakazu popularnej aplikacji. "Zablokujemy dla wszystkich"

Zapowiedź zakazu popularnej aplikacji. "Zablokujemy dla wszystkich"

Źródło:
Reuters

Pod hasłem "tekstylia" kryje się wiele. Po pierwsze odzież - to oczywiste. Ale także buty, dywany, firany, pościel czy koce. Zużyte i wyrzucane, lądowały do tej pory w pojemnikach na odpady zmieszane. Od nowego roku to się zmieni.

Nowa kategoria śmieci od pierwszego stycznia

Nowa kategoria śmieci od pierwszego stycznia

Źródło:
Fakty TVN

Dzieci czekają na przeszczep serca w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Warszawie. Podłączone do sztucznej komory mogą tylko czekać na organ od zmarłego dawcy - takie serce, które będzie pasowało. Przeszczepów w klinice jest coraz więcej, ale potrzeby są duże.

Trójka dzieci, trzy potrzebne serca. "Chciałbym, żeby w nowy rok weszły już z nowymi sercami"

Trójka dzieci, trzy potrzebne serca. "Chciałbym, żeby w nowy rok weszły już z nowymi sercami"

Źródło:
Fakty TVN

Samolot z dziesięcioma osobami na pokładzie rozbił się i uderzył w sklep w centrum turystycznej miejscowości Gramado na południu Brazylii. Jak podały władze, nikt z pasażerów nie przeżył.

Samolot spadł na sklep

Samolot spadł na sklep

Źródło:
Reuters

Pogoda na Boże Narodzenie. Przed świętami lokalnie dosypie jeszcze trochę śniegu, czy jednak wystarczy go, by utrzymał się do Wigilii? Sprawdź najnowszą aktualizację świątecznej prognozy pogody.

Przed samymi świętami spadnie śnieg. Czy pozostanie z nami na dłużej?

Przed samymi świętami spadnie śnieg. Czy pozostanie z nami na dłużej?

Źródło:
tvnmeteo.pl

Członek Państwowej Komisji Wyborczej Ryszard Kalisz ujawnił w TVN24, że otrzymał e-mail z informacją, że przewodniczący PKW Sylwester Marciniak "zarządził tryb obiegowy podjęcia uchwał", wśród których ma się znajdować uchwała w sprawie sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS. Kalisz zgodził się, że jest to próba podjęcia uchwały "tylnymi drzwiami" przez przewodniczącego PKW. Sprawę komentowali politycy PSL, KO, a także szefowa kancelarii prezydenta.

PKW "najwyraźniej chce dopchnąć kolanem możliwość finansowania Prawa i Sprawiedliwości"

PKW "najwyraźniej chce dopchnąć kolanem możliwość finansowania Prawa i Sprawiedliwości"

Źródło:
TVN24

Amerykańska aktorka Blake Lively oskarżyła Justina Baldoniego, swojego partnera z planu "It Ends with Us" i jednocześnie reżysera tego filmu, o szereg niestosownych zachowań. Aktorka twierdzi również, że mężczyzna, wspólnie ze studiem, które wyprodukowało film, zorganizował przeciwko niej kampanię oszczerstw. Prawnik studia stanowczo temu zaprzeczył, nazywając twierdzenia aktorki "całkowicie fałszywymi i oburzającymi".

Improwizowane pocałunki, "plan odwetu" i kampania oszczerstw. Blake Lively oskarża reżysera

Improwizowane pocałunki, "plan odwetu" i kampania oszczerstw. Blake Lively oskarża reżysera

Źródło:
BBC, New York Times, Variety

IMGW wydał ostrzeżenia meteorologiczne. W południowej Polsce noc przyniesie opady śniegu i silne podmuchy wiatru. Sprawdź, gdzie będzie szczególnie niebezpiecznie.

IMGW ostrzega. Nocą miejscami będzie niebezpiecznie

IMGW ostrzega. Nocą miejscami będzie niebezpiecznie

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Wielu zagranicznych internautów zachwyciła znajdująca się w Polsce świecąca w ciemności ścieżka rowerowa, na której w nocy jakoby widać odwzorowane gwiazdy i gwiazdozbiory. Jak się okazuje, w kraju mamy takiego rodzaju drogę dla rowerów, ale nie wygląda tak spektakularnie.

Świecąca w ciemności ścieżka rowerowa w Polsce? Prawdziwa tak nie wygląda

Świecąca w ciemności ścieżka rowerowa w Polsce? Prawdziwa tak nie wygląda

Źródło:
Konkret24

Zaparkował na torach tramwajowych i - jak ustalili strażnicy miejscy - poszedł prawdopodobnie na pobliski bazar. Tramwaje nie mogły przejechać swoją trasą, co doprowadziło do paraliżu komunikacyjnego. Kiedy po ponad pół godzinie kierowca wrócił do auta, czekały tam już służby. Mężczyzna dostał trzy tysiące złotych mandatu, którego nie przyjął.

Zaparkował na torach tramwajowych. "Doprowadził do paraliżu komunikacyjnego"

Zaparkował na torach tramwajowych. "Doprowadził do paraliżu komunikacyjnego"

Źródło:
TVN24

W poniedziałek oddamy do użytku odcinek drogi ekspresowej S7, dzięki czemu Warszawa i Kraków uzyskają bezpośrednie połączenie - informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Podróż między miastami ma trwać około 2,5 godziny, czyli prawie o połowę krócej niż gdy jeżdżono starą krajową "siódemką" przez Radom i Kielce.

Odejście od XIX-wiecznego traktu. Podróż do stolicy niemal o połowę krótsza

Odejście od XIX-wiecznego traktu. Podróż do stolicy niemal o połowę krótsza

Źródło:
PAP, GDDKiA

Naukowcy z Katedry Warzywnictwa Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu opracowali innowacyjną szklarnię, a w zasadzie cieplarnię bąbelkową, która zapewni wzrost plonu i pomoże zmniejszyć ilość wykorzystanej energii. W hodowli owoców i warzyw pomóc ma piana z mydła.

Owoce i warzywa w... bańkach mydlanych. Innowacyjne rozwiązanie poznańskich naukowców

Owoce i warzywa w... bańkach mydlanych. Innowacyjne rozwiązanie poznańskich naukowców

Źródło:
tvn24.pl

Premier Węgier Viktor Orban nie po raz pierwszy realizuje skrupulatnie politykę Władimira Putina w Unii Europejskiej, ponieważ uderza w fundamenty wspólnoty - ocenił w "Kawie na ławę" w TVN24 europoseł PSL Krzysztof Hetman, komentując kwestię azylu politycznego dla posła PiS Marcina Romanowskiego. Europoseł Konfederacji Stanisław Tyszka mówił, o "zdziecinnieniu polskiej polityki, która sprowadza się do relacji interpersonalnych w tym przypadku między Tuskiem a Orbanem, którzy byli kiedyś kumplami, pokłócili się w tym momencie i robią sobie na złość".

"Romanowski może być kartą przetargową" w negocjacjach Orbana z Komisją Europejską

"Romanowski może być kartą przetargową" w negocjacjach Orbana z Komisją Europejską

Źródło:
TVN24, PAP

Po trzech miesiącach prac konserwacyjnych turyści odwiedzający Rzym znów mogą oglądać słynną fontannę di Trevi w pełnym blasku. Wprowadzono jednak limit osób, które mogą jednocześnie przed nią przebywać. Na razie to eksperyment.

Fontanna di Trevi po nowemu

Fontanna di Trevi po nowemu

Źródło:
PAP

Sprawca piątkowego ataku w Magdeburgu, w wyniku którego zginęło pięć osób, a ponad 200 zostało rannych, został oskarżony o popełnienia morderstwa i usiłowania zabójstwa - poinformowała w niedzielę niemiecka policja. Niemiecki Federalny Urząd do spraw Migracji i Uchodźców przekazał, że otrzymał ostrzeżenie o pochodzącym z Arabii Saudyjskiej mężczyźnie już pod koniec lata 2023 roku za pośrednictwem mediów społecznościowych. W wyniku zamachu zginął 9-letni chłopiec oraz cztery kobiety w wieku od 45 do 75 lat.

Ostrzeżenie otrzymali półtora roku temu. W piątek zabił pięć osób

Ostrzeżenie otrzymali półtora roku temu. W piątek zabił pięć osób

Źródło:
PAP, Reuters

Posłanka Magdalena Filiks z KO napisała, że "w Szczecinie i w Gdańsku i wielu innych miejscach doszło w ostatnich latach do takich sytuacji" jak w piątek w Magdeburgu, gdzie w wyniku zamachu i wjechanie autem w tłum zginęło pięć osób, a rannych zostało ponad 200. Tyle że, wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku miały zupełnie inny charakter.

Filiks: wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku jak zamach w Magdeburgu. Nie można porównywać

Filiks: wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku jak zamach w Magdeburgu. Nie można porównywać

Źródło:
Konkret24

Niezwykle ciepła grudniowa aura właśnie dobiegła końca. Czego możemy się spodziewać w święta Bożego Narodzenia i w sylwestra? Sprawdź długoterminową prognozę temperatury na 16 dni, przygotowaną przez prezentera i synoptyka tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: będzie zimniej niż ostatnio

Pogoda na 16 dni: będzie zimniej niż ostatnio

Źródło:
tvnmeteo.pl

Agencja Reutera opublikowała nagranie, pokazujące moment uderzenia drona w 37-piętrowy wieżowiec w rosyjskim Kazaniu. Wideo pochodzi z portali społecznościowych. Według strony ukraińskiej, bezzałogowiec uderzył w budynek w wyniku działania rosyjskiego systemu walki radioelektronicznej i obrony powietrznej.

Dron uderza w wieżowiec. W Kazaniu "zatrzęsły się żyrandole"

Dron uderza w wieżowiec. W Kazaniu "zatrzęsły się żyrandole"

Źródło:
NV, Tatar-Inform, Kommiersant, tvn24.pl

Przez pół wieku przepisy chroniły wilki na naszym kontynencie, teraz znów będzie można do nich strzelać. Ale póki co - nie w Polsce. Komisja Europejska uchyliła wprawdzie furtkę do polowań na wilki, ale polski rząd deklaruje, że nie zamierza na razie z niej korzystać. Na ten moment więc wilk pozostaje w naszym kraju zwierzęciem pod ścisłą ochroną.

"Kraje zachodnie deklarowały ścisłą ochronę wilków, teraz chcą je zabijać. Nie powinniśmy im tego ułatwiać"

"Kraje zachodnie deklarowały ścisłą ochronę wilków, teraz chcą je zabijać. Nie powinniśmy im tego ułatwiać"

Źródło:
tvn24.pl

Przeniósł nie tylko stolicę z Krakowa do Warszawy, ale też stolicę Puszczy Białowieskiej ze starej do nowej Białowieży. Mowa o królu Zygmuncie III Wazie, który wybudował zapomniany dziś dwór myśliwski, po którym jedyną pamiątką są rosnące w jego miejscu dęby. Archeolodzy odkryli właśnie XVI-, XVII- i XVIII-wieczne cegły, które były częścią fundamentów jednego z budynków wchodzących w skład założenia dworskiego.  

Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży

Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży

Źródło:
tvn24.pl
Nie ma demokracji bez czytania. To w języku znajdziemy odtrutkę na populizm

Nie ma demokracji bez czytania. To w języku znajdziemy odtrutkę na populizm

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Właściciel TVN - amerykański koncern Warner Bros. Discovery - rozpoczął proces sprzedaży firmy - podał w piątek Reuters. Do tych informacji odniósł się rzecznik WBD, podkreślając, że dla "Warner Bros. Discovery podczas podejmowania decyzji o sprzedaży, zachowanie niezależności newsów TVN jest priorytetem".

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Źródło:
Reuters, tvn24.pl
"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Papieski jałmużnik kardynał Konrad Krajewski dotarł do Ukrainy medycznym kamperem, który będzie działał jak mobilny szpital. Możliwe będzie w nim między innymi przeprowadzanie zabiegów chirurgicznych - poinformował w niedzielę portal Vatican News.

Papież poświęcił, kardynał zawiózł

Papież poświęcił, kardynał zawiózł

Źródło:
PAP

Przed nami czas, kiedy nikt nie powinien być sam i kiedy nikt nie powinien być głodny. Już w weekend rozpoczęły się wigilie dla osób w kryzysie bezdomności, samotnych i ubogich. Od 28 lat miejscem spotkań jest Rynek Główny w Krakowie. To już 28. Wigilia Jana Kościuszki, krakowskiego restauratora. To wydarzenie łączy ludzi o wielkich sercach, by wspólnie pomóc i stworzyć chociaż namiastkę świąt Bożego Narodzenia.

Wielka mobilizacja przed świętami. Akcje dla osób potrzebujących w całej Polsce

Wielka mobilizacja przed świętami. Akcje dla osób potrzebujących w całej Polsce

Źródło:
Fakty po Południu TVN24