Mają około półtora miesiąca, są tej samej płci i nieźle rozrabiają. Do wrocławskiego ogrodu zoologicznego trafiły prosto z supermarketu.
- Po zakupach w jednym z supermarketów wrocławianka koło samochodu znalazła parę szopów praczy. Zwierzęta były starannie zapakowane w koszyku z dołączoną buteleczką - informuje Ryszard Topola, rzecznik wrocławskiego Zoo. – Tego samego dnia kobieta przywiozła do nas zwierzęta - dodaje.
Same jedzą, piją i... rozrabiają.
Szopy pracze zostały starannie przebadane przez pracowników zoo. Ich kondycja, jak oceniają, jest bardzo dobra. Szopy są tej samej płci, jednak na razie nie można stwierdzić jakiej.
– Z nami są już dwa tygodnie. Teraz same jedzą, dlatego możemy powiedzieć, że są już samodzielne. Niestety nie mogą zostać w zoo, więc jak tylko dorosną wypuścimy je na wolność - zapowiada rzecznik. - Małe szopy są bardzo towarzyskie, ale trochę rozrabiają. Nie robią jednak większych szkód - uspokaja. Zostawmy zwierzęta naturze
- Historię z szopami powinniśmy traktować jako przestrogę. Ludzie coraz częściej widząc młode sarny albo ptaki biorą je za bezbronne i koniecznie chcą im pomóc. Karmią i opiekują się nimi. Nie zdają sobie sprawy, że tak naprawdę to tylko im szkodzą - wyjaśnia Topola. - Dlatego też jeśli widzimy młode zwierzątka powinniśmy je zostawić w ich naturalnym środowisku. One są przystosowane do życia w nim i bardzo szybko staja się samodzielne - dodaje.
Autor: gw/balu/par