Środkiem skrzyżowania, raz po lewym pasie, a raz pod prąd biegł koń, który uciekł jednemu z mieszkańców Świeradowa-Zdroju (woj. dolnośląskie). Ulicami mógł przebiec nawet kilka kilometrów. W końcu został złapany i oddany właścicielowi.
Biegającego konia pan Mateusz z kolegą zauważyli w czwartek przed godziną 20.
- Jechaliśmy do Mirska, ale gdy go zauważyliśmy postanowiliśmy za nim jechać. Kolega jeszcze mówił, że może idzie do domu, ale okazało się, że nie - relacjonuje Mateusz Szumlas, który uwiecznił ucieczkę zwierzęcia. I dodaje, że po chwili postanowili spróbować przegonić konia z ulicy. Tak, by zszedł na okoliczne pola.
Zanęcili go trawą i odprowadzili do domu
- Zjechałem na pobocze i postanowiliśmy go złapać. Zwierzę było przestraszone - mówi Szumlas. Jego zdaniem koń mógł pokonać nawet kilka kilometrów ulicami Świeradowa-Zdroju. Mężczyźni nie byli jedynymi, którzy próbowali zatrzymać zwierzę. Próbowali też inni mieszkańcy i turyści. Jednak koń wciąż się wymykał. Próby trwały około 30 minut.
W końcu konia udało się schwytać. - Stanął na polu, wzięliśmy trawę, którą chcieliśmy go zachęcić do podejścia do nas. Udało się. Okazało się, że to koń należący do jednego z mieszkańców - opowiada Szumlas. Sprawę zgłoszono policji. Jednak konia do domu odeskortowali mężczyźni.
O sprawie napisał portal lwowecki.info.
Do zdarzenia doszło na terenie Świeradowa-Zdroju:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com/Szumlasreporter | Mateusz Szumlas