Prokuratura Rejonowa w Świdnicy oskarżyła lekarza z izby przyjęć oraz pielęgniarkę kierującą transportem w sprawie śmierci pacjenta. Mężczyzna w trakcie jazdy wypadł z karetki i wpadł pod nadjeżdżający samochód. Zginął na miejscu. Medycy odpowiedzą przed sądem za narażenie pacjenta na doznanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, narażenie go na niebezpieczeństwo utraty życia oraz nieumyślne spowodowanie śmierci.
11 stycznia 2020 roku 53-latek zgłosił się do szpitala w Dzierżoniowie jako ofiara pobicia, do którego miało dojść dwa dni wcześniej. Z zabezpieczonej przez prokuraturę dokumentacji wynika, że tamtejsi lekarze podjęli niezbędne czynności medyczne wobec niego, a następnie zadecydowali o przewiezieniu mężczyzny do Wałbrzycha na specjalistyczny oddział neurochirurgii.
Tego dnia, późnym wieczorem, na drodze między Świdnicą a Wałbrzychem pacjent był przewożony karetką z jednej placówki do drugiej. Podczas transportu, w okolicach Komorowa, mężczyzna otworzył drzwi karetki i wypadł na jezdnię. Wpadł pod nadjeżdżające auto. W wyniku odniesionych obrażeń zmarł.
Medycy oskarżeni
Świdnicka prokuratura oskarżyła w tej sprawie lekarza z izby przyjęć dzierżoniowskiego szpitala oraz pielęgniarkę kierującą transportem sanitarnym.
- Pielęgniarka usłyszała dwa zarzuty: umyślnego narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci tego pacjenta - powiedział prokurator rejonowy w Świdnicy Marek Rusin.
Z kolei lekarzowi, który wystawił skierowanie na transport pacjenta do Wałbrzycha, prokurator postawił zarzut umyślnego narażenia pacjenta na doznanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
- Nad pielęgniarką, jako kierownikiem transportu sanitarnego, ciążył prawny obowiązek opieki nad przewożonym pacjentem. Kobieta rażąco zaniedbała swoje obowiązki; wiedziała, że pacjent jest w ciężkim stanie, po urazie głowy, miał problemy z poruszaniem, był splątany, nie wiedział, kim jest. Pielęgniarka zignorowała tę wiedzę i pozostawiła pacjenta samego w części ratunkowej karetki, bez opieki, w niewłaściwej pozycji - siedzącej, zamiast leżącej, bez monitorowania jego czynności życiowych, a sama usiadła obok kierowcy - wymieniał prokurator.
Według prokuratury, pielęgniarka umyślnie w ten sposób naraziła pacjenta na niebezpieczeństwo i nieumyślnie spowodowała jego śmierć. - Naszym zdaniem istnieje związek przyczynowy pomiędzy tym zaniedbaniem z jej strony, a spowodowaniem śmierci - dodał Rusin.
Lekarz zaś, według prokuratury, nieprawidłowo zakwalifikował pacjenta do transportu w pozycji siedzącej. - Pogłębił tym już istniejący stan zagrożenia, a jednocześnie nie przewidział skutków takiego transportu w pozycji siedzącej - jak utrata przytomności, czy niewydolność oddechowo-krążeniowa - powiedział prokurator.
Lekarz przyznał się do zarzutów i złożył wyjaśnienia. Pielęgniarka nie przyznała się i odmówiła składania wyjaśnień. Lekarzowi grozi do trzech lat więzienia, kobiecie zaś do pięciu.
Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: swidnica24.pl