Przed sądem w Świdnicy (Dolnośląskie) ruszył proces Dariusza N., oskarżonego o usiłowanie zabójstwa. W październiku na ulicach Wałbrzycha z odległości metra postrzelił innego mężczyznę prosto w twarz. Użył rewolweru czarnoprochowego. We wtorek tłumaczył przed sądem, że celowo strzelał w policzek, bo wiedział, że takim strzałem nie zabije swojej ofiary.
W połowie października 2017 roku, na wałbrzyskim Nowym Mieście, w środku dnia rozległ się huk wystrzału. Jak ustalili później śledczy, to Dariusz N. wypalił z bliska swojej ofierze prosto w twarz. Postrzelony mężczyzna trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację. N. niedługo później został zatrzymany. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. We wtorek rozpoczął się jego proces.
"Gdybym strzelił parę centymetrów wyżej, tobym zabił"
Oskarżony rozpoczął od przeczytania oświadczenia, które wcześniej przygotował. Trzeba przyznać, że wyjaśnienia były dość osobliwe. Od razu przyznał się, że strzelił z bliska do innego mężczyzny, ale nie chciał zabić, tylko postraszyć. Zeznał, że doskonale strzela, ćwiczył wielokrotnie z tą bronią w lesie na tarczach i butelkach.
Dariusz N. stwierdził, że celowo strzelił w lewy policzek pokrzywdzonego i liczył się z faktem, iż w wyniku tego będzie miał pękniętą kość policzkową i złamaną szczękę. Jak dodał, "szczęka została złożona, rana została zaszyta i po strzale nie ma praktycznie śladu".
- Gdybym strzelił parę centymetrów wyżej, tobym zabił. Lecz tego nie chciałem. Nie ma opcji, żebym chybił z tej odległości. Jestem pewny, że nie chybiłbym z takiej odległości, jak stąd do prokuratora. A co dopiero z metra - mówił N. przed sądem.
Oprócz tego oświadczenia sąd przeczytał także wyjaśnienia oskarżonego złożone w śledztwie. Mówił w nich między innymi, iż oglądał na filmach, że "jak się strzeli w policzek, to tam nie ma mózgu i ofiara przeżyje".
Pokrzywdzony nie ma pretensji
We wtorek Dariusz N. nie chciał odpowiadać na zdecydowaną większość pytań, jakie zadawał mu prokurator. Na sali sądowej pojawił się również sam pokrzywdzony. Stwierdził, że nie wie, dlaczego ktoś w ogóle chciał do niego strzelać, ale nie ma pretensji do swojego oprawcy.
- Cieszę się, że żyję - stwierdził krótko pokrzywdzony. Zarówno ofiara, jak i napastnik twierdzą, że się nie znali.
We wtorek zeznawali również inni świadkowie, którzy albo nie pamiętają wydarzeń z października, albo nic nie wiedzieli.
Prokurator Mariusz Moszowski z Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu, pytany po rozprawie o postawę oskarżonego odpowiedział, że nie zgadza się z jego słowami, a zebrany materiał dowodowy pozwala na podważenie jego linii obrony i wprost wskazuje, że działał z zamiarem pozbawienia życia.
Dariuszowi N. grozi dożywocie.
Autor: ib//ec / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław