- Niektóre psy żyją w lepszych warunkach - komentują sytuację na nielegalnym koczowisku Romów we Wrocławiu członkowie wrocławskiego stowarzyszenia "Romani Basti". Według niego, władze miasta słusznie postępują próbując zlikwidować obozowisko.
- Romowie z nielegalnego koczowiska przy ul. Kamieńskiego psują ogólny wizerunek Romów. Nie chcą iść do pracy, kradną i proszą o datki, a wrocławianie są wyjątkowo hojni, więc Romom jest tu wygodnie - ocenia Józef Mastej ze Stowarzyszenia Romów „Romani Basti” we Wrocławiu.
"Brud, brak wody"
Spór z miastem o baraki na ogródkach działkowych przy Kamieńskiego komentuje jednoznacznie. - Jestem po stronie urzędu miasta, mimo że warunki w jakich żyją Romowie przy Kamieńskiego są fatalne. Brud, brak wody, higieny, nie mają się gdzie umyć, wyprać ubrań. Niektóre psy żyją w lepszych warunkach - nie przebiera w słowach.
Według niego, Romowie sami zasłużyli sobie na ultimatum o wyprowadzce i kolejne kroki prawne, które zapowiadają urzędnicy: wniosek do sądu z prośbą o eksmisję.
Urząd chciał pomóc
- Urzędnicy po pierwsze przyjeżdżali tam ze szczepionkami, oferowali pomoc, prosili, żeby Romowie zgłosili się do pomocy społecznej, zalegalizowali swój pobyt w naszym kraju. Ci jednak nie skorzystali, więc sami sobie zasłużyli - dodaje Mastej.
26 marca urzędnicy kazali Romom opuścić ogródki działkowe przy ul. Kamieńskiego. Decyzja zapadła po tym, jak na ich sąsiedztwo zaczęli uskarżać się mieszkańcy. Niechciani sąsiedzi na wyprowadzkę dostali dwa tygodnie. Termin minął we wtorek. Romowie pozostali jednak w obozowisku i nie mają zamiaru się stąd wynieść.
Autor: bieru//par/k / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław