Setki strażaków zmagały się ze skutkami orkanu Ksawery na Dolnym Śląsku. Strażacy pracowali między innymi w okolicach Milicza, tam w trakcie akcji powalone przez wiatr drzewo spadło na jednego z nich.
Wichury, które przetoczyły się w czwartkowy wieczór przez Polskę, wyrządziły duże szkody. Wiatr momentami osiągał prędkość rzędu nawet 130 km/h. Pozrywane dachy, połamane ogrodzenia, powalone drzewa - z tym musieli zmagać się strażacy przez całą noc.
Właśnie do powalonego na drodze drzewa wezwane zostały zastępy z Milicza. Uzbrojeni w piły spalinowe strażacy usuwali skutki orkanu Ksawery. Wiatr nadal nie odpuszczał.
Nie pamięta uderzenia
- Realizując działania, jeden ze strażaków został uderzony przez spadającą gałąź, w wyniku czego doznał urazu głowy i kręgosłupa - informuje Daniel Mucha, rzecznik KW PSP we Wrocławiu.
To zdarzenie uchwyciła pani Martyna na swoim filmie. Widać na nim, jak potężny konar spada prosto na dwóch strażaków. Tak wspomina to sam poszkodowany:
- Kiedy usuwaliśmy powalone drzewo, znowu zaczął mocno wiać wiatr. I z tego co słyszałem od kolegów, bo sam nie pamiętam, powaliło się drugie drzewo, które stało obok. W tym momencie straciłem przytomność, dostałem konarem. Świadomość odzyskałem dopiero w szpitalu - mówi Waldemar Dobicki.
"Nie czuję się bohaterem"
Strażak ma połamane dwa żebra, uszkodzone dwa kręgi i poranioną twarz. Do tego stracił jednego zęba, dwa inne mu się wykruszyły. Ma też wybity bark.
- Taka jest specyfika tej pracy. Udzielamy pomocy ludziom, którzy jej potrzebują. Nie czuję się bohaterem. Bardziej czuję się przegranym, ponieważ poległem w tej akcji - przyznaje gorzko Dobicki.
Rehabilitacja będzie czasochłonna. Kręgi i żebra potrzebują czasu, żeby się zrosnąć. Pan Waldemar nie wie czy będzie mógł wrócić do zawodu. - Jeśli zdrowie pozwoli to na pewno - deklaruje.
Do zdarzenia doszło na drodze krajowej nr 15 w Miliczu:
Autor: ib//ec / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: FP/Dolnośląska Pogoda. Ostrzeżenia Meteorologiczne-Martyna