Rok po rewolucji śmieciowej: brak segregacji, 8 mln zł długu i problem z tapczanami

Wrocław ma problem ze śmieciami wielkogabarytowymi
Wrocław ma problem ze śmieciami wielkogabarytowymi
Źródło: TVN24 Wroclaw

Mija rok od wprowadzenia nowego systemu śmieciowego. Wrocławianie w opiniach na jego temat są podzieleni. Jedni uważają, że się sprawdził. Inni - wytykają urzędnikom wysokie ceny za wywóz opadów i zapchane kontenery. - Udało nam się zrobić dużo, ale jest jeszcze więcej do poprawienia - mówią przedstawiciele miejskiej spółki Ekosystem, odpowiedzialnej za wywóz śmieci w stolicy Dolnego Śląska.

Deklaracje śmieciowe, podwyżka cen za wywóz odpadów, czy kolorowe worki. Do tego problemy z kontenerami do segregacji i ich brak w newralgicznych miejscach. Z tym wszystkim równy rok temu musieli zmierzyć się mieszkańcy Wrocławia. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT.

Teraz przyszedł czas na podsumowanie i ocenę nowego systemu śmieciowego.

Segregacja tylko na papierku

Według statystyk Ekosystemu, spółki zarządzającej odpadami we Wrocławiu najlepiej pod względem segregacji wypadają osiedla domków jednorodzinnych. Tu przoduje Psie Pole. Najgorzej z kolei jest na Krzykach, gdzie przeważają osiedla z budynkami wielorodzinnymi.

Urzędnicy nie ukrywają, że system nadal się rozwija, a oni sami potrzebują czasu, bo jeszcze nie wszystko działa tak jak powinno. Według miejskiej spółki odpowiedzialnej za wywóz odpadów we Wrocławiu, problemy stwarzają... sami mieszkańcy.

- Nie wszyscy nadal wiedzą jak segregować. Wielu musimy zachęcać i edukować, a na to niestety potrzeba czasu - mówi Bartosz Małysa, prezes Ekosystemu.

Jak się okazuje mieszkańcy stolicy Dolnego Śląska niechętnie segregują śmieci i nie spełniają wypełnionych rok temu deklaracji.

8 mln długu, "Pewna windykacja"

- Niestety liczby nie kłamią i wrocławianie nie są lojalni wobec tego, co napisali. Z deklaracji wynika, że 90 proc. mieszkańców powinno segregować odpady. Tak naprawdę tylko 20 proc. z nich stosuje się do zasad selekcji odpadów - twierdzi Małysa.

Problem nowego systemu to również dłużnicy, którzy nie płacą za wywóz śmieci. A dług wrocławian z tego tytułu nie jest mały, bo wynosi aż 8 mln zł.

- To są pieniądze, które prędzej, czy później zostaną wyegzekwowane przez działania windykacyjne - zapowiada prezes Ekosystemu.

Jak zaznacza spółka nie zapomni też o tych, którzy do tej pory nie złożyli deklaracji. A według urzędników takich osób jest około 15 proc. W tym przypadku działania są bardziej czasochłonne, bo urzędnicy muszą sprawdzać każdy dom po domu. - Ale w końcu każdy z tych mieszkańców będzie musiał zapłacić całe zaległości. Od 1 lipca 2013 do teraz, wraz z odsetkami. Przecież śmieci cały czas są z jego posesji wywożone - dodaje.

Problemem tapczany, wersalki i duże gabaryty

Zupełnie inaczej do tematu podchodzą sami mieszkańcy, którzy nie mogą pogodzić się z nowymi zasadami wywozu śmieci. Co im najbardziej przeszkadza? Brud wokół śmietników, brak właściwych kontenerów czy zalegające tygodniami odpady. ZOBACZ JAK ROK TEMU MIESZKAŃCY ZMAGALI SIĘ ZE ŚMIECIOWĄ REWOLUCJĄ WE WROCŁAWIU.

- Wielkogabarytowe śmieci, takie jak meble leżą tutaj już od trzech miesięcy. Przed rewolucją śmieciową nie było aż tak źle - narzeka pani Halina, mieszkanka Starego Miasta. Według niej dawniej śmieci były regularnie zabierane. Teraz śmieci zalegają. - Idą upały, niedługo to wszystko zacznie śmierdzieć. A przecież tu mieszkają małe dzieci. Ten cały system to jest absurd - ocenia wrocławianka.

Jest gorzej niż przed rokiem - twierdzą mieszkańcy Wrocławia:

Mieszkańcy o rewolucji śmieciowej: "Jest gorzej niż przed rokiem"

Mieszkańcy o rewolucji śmieciowej: "Jest gorzej niż przed rokiem"

Ekosystem: "Nie jesteśmy idealni, popełniamy błędy"

- Faktycznie z wersalkami, tapczanami i tego typu odpadami jest najgorzej. Chodzi głównie o wielkogabarytowe meble - potwierdza Małysa.

Według prezesa spółki pracownicy Ekosystemu podstawiają co jakiś czas specjalne kontenery. Niestety ludzie wyrzucają meble nie zwracając uwagi na terminy, tylko wtedy, kiedy już ich nie potrzebują.

- Oczywiście staramy się coraz częściej podstawiać specjalne kontenery, ale tutaj wina również leży po stronie zarządców, którzy ten problem zostawiają tylko miastu. Jeżeli chodzi o zapchane kontenery ze zwykłymi śmieciami, to czasami tak bywa, że po prostu w pewnych momentach odpady gromadzą się szybciej. Rozumiem, że zawsze ktoś będzie niezadowolony, ale przyznaję, że nie jesteśmy idealni i popełniamy błędy. Jedyne co mogę zrobić, to obiecać, że będzie coraz lepiej - mówi prezes Małysa.

Prezes spółki ekosystem o rewolucji śmieciowej:

Prezes o rewolucji śmieciowej: "Problemem są wersalki i tapczany"

Prezes o rewolucji śmieciowej: "Problemem są wersalki i tapczany"

Rok po rewolucji, zmiany niewielkie

Z pierwszym dniem lipca 2013 roku w życie weszła ustawa śmieciowa, która miała zrewolucjonizować system odbioru odpadów w gminach. Na podwórkach miały stanąć kontenery do segregacji, a mieszkańcy, którzy się na to zdecydowali, mieli osobno wyrzucać na przykład plastikowe butelki czy papier. Wszystko ze względu na wymogi unijne.

Problemy wrocławskiej spółki miejskiej Ekosystem trwają już rok. Zobacz jak tłumaczyli się z chaosu 10 dni po wejściu w życia ustawy śmieciowej.

Autor: M.Nawrocki/balu / Źródło: TVN 24 Wrocław

Czytaj także: