6-letni Kuba ma problemy z oddychaniem, nie mówi wyraźnie i ma zaburzenia koordynacji. Jego rodzice od 5 lat walczą o to, by przed sądem stanęli lekarze, którzy ich zdaniem podczas porodu popełnili błąd. Prokuratura już dwukrotnie umorzyła śledztwo. Bezradni rodzice zapowiadają skargę do Trybunału w Strasburgu.
- Ciąża żony przebiegała bez komplikacji, nie było żadnych problemów. Tuż po porodzie doszło do niewydolności oddechowej i wielokrotnych prób intubacji dziecka - mówi Mateusz Nowak, ojciec chłopca. I dodaje, że efektem tych prób było uszkodzenie krtani i zerwanie strun głosowych Kuby.
Rok po porodzie rodzice chłopca złożyli do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez lekarzy ze Szpitala Klinicznego nr 1 przy ul. Chałubińskiego we Wrocławiu. Według nich za stan chłopca odpowiadają lekarze, którzy mieli nieprawidłowo intubować Kubę po porodzie. W 2009 roku rozpoczęła się przepychanka pomiędzy rodzicami, a śledczymi którzy dwukrotnie umorzyli postępowanie.
Problemy i długotrwała rehabilitacja
W trakcie walki o sprawiedliwość wciąż trwała walka o życie chłopca. Przez 4 lata swojego życia chłopiec oddychał tylko dzięki specjalnej rurce tracheotomijnej. Udało się ją usunąć dopiero po rekonstrukcji krtani. Jednak to nie zakończyło kłopotów zdrowotnych Kuby. – Synowi zapadła się tchawica. Teraz bardzo szybko się męczy, nie mówi wyraźnie, ma obniżone napięcie mięśniowe i zaburzenia związane z koordynacją ruchową – wylicza Nowak. Chłopiec jest cały czas rehabilitowany.
Długa walka o sprawiedliwość
Jak mówią rodzice gdy zawiadomili o swoich podejrzeniach wobec lekarzy prokuraturę, działania śledczych przebiegały normalnie. – Później zaczęły się schody, pojawiły się nieprawidłowości w działaniu. Wyrok sądu do którego poskarżyliśmy się na postanowienie prokuratury potwierdził nasze przypuszczenia – wyjaśnia ojciec Kuby.
Co zarzucają rodzice chłopca śledczym? Przede wszystkim przewlekłość postępowania. Sprawa trwa już piąty rok. W tym czasie prokuratura dwukrotnie umorzyła postępowanie, teraz prowadzi ją już piąty prokurator z kolei, który dopiero zapoznaje się z dokumentami. Co więcej, według rodziców, śledczy nie biorą pod uwagę istotnych faktów. – Lekarze co chwilę podają inną wersję wydarzeń. Sąd nakazał skonfrontowanie świadków, ale prokuratura nie bierze tego w ogóle pod uwagę – żali się mężczyzna.
Postępowanie przewlekłe, bo nie ma biegłych?
Do rozstrzygnięcia sprawy potrzebna jest opinia biegłych. Pierwsza powstała po niemal 3 latach oczekiwania, bo zakłady medycyny sądowej zasłaniały się brakiem czasu albo brakiem odpowiednich ekspertów. – Sprawa ciągnie się tak długo, bo w Polsce jest za mało zakładów medycyny sądowej. Wszystkie są obłożone i żaden nie chciał się zgodzić na opiniowanie – przyznaje Małgorzata Klaus z prokuratury okręgowej we Wrocławiu. Kiedy w końcu opinię udało się uzyskać, prokurator prowadzący sprawę zdecydował się umorzyć postępowanie.
Rodzice się nie poddali i złożyli zażalenie na tą decyzję. Sąd przyznał im rację, wskazując na poważne braki w materiale dowodowym, m.in. pobieżne przesłuchanie lekarzy i zbyt późne przesłuchanie ostatniego ze świadków. Sędzia nakazał śledczym ponownie przyjrzenie się sprawie. Rzecznik prokuratury decyzji sądu komentować nie chce.
- W tej sprawie konieczne jest uzyskanie uzupełniającej opinii biegłych. Wystąpiliśmy o ponowne zaopiniowanie i szukamy zakładu, który tym się zajmie – mówi Klaus. Prokuratura chciała, by opinię wykonał ponownie zakład z Warszawy, ale na to nie zgodzili się rodzice chłopca.
Pójdą do Strasburga
Za 4 lata sprawa się przedawni. Bezradni rodzice, którzy jak mówią, wykorzystali już wszystkie dostępne środki krajowe, chcą złożyć wniosek do Trybunału w Strasburgu i poskarżyć się na przewlekłość postępowania i naruszenie nietykalności cielesnej syna. – Wniosek jest już przygotowywany. Na początku października będzie złożony – zapewnia ojciec Kuby.
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław