Maturzyści z opolskiego liceum z okazji zakończenia roku podarowali szkole... kozę. Jak opisują świadkowie, przerażone zwierzę przywieźli w bagażniku samochodu. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami sprawę zgłosiło do kuratorium i zapowiada doniesienie do prokuratury. Dyrektor szkoły przyznaje, że zdarzenie było "niefortunne".
"Podjechali uczniowie (...) tłum już rozwrzeszczany i wyciągnęli z bagażnika kozę na smyczy - przerażoną, ciągnęli do dyrektora szkoły - niby jako prezent - ku zdziwieniu wszystkich. Było bardzo głośno, koza strasznie się bała, trzęsła się cała, nogi jej się kompletnie rozjechały, a oni ją dalej ciągnęli w stronę dyrektora. W końcu koza ze strachu się posiusiała..." - list o takiej treści otrzymało opolskie Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Jak informują wolontariusze TOZ, autorami listu są uczniowie, którzy byli świadkami zdarzenia.
"Miał to być prezent dla szkoły"
Jak wyjaśnia dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr II w Opolu, zajście miało miejsce podczas pożegnania maturzystów. - Wszystko odbywało się w luźnej atmosferze, na dworze. Absolwenci bez wcześniejszego ustalania ze mną przyprowadzili koziołka. Miał to być prezent dla szkoły. Chcieli, żeby koziołek zapoczątkował tworzenie mini zoo w placówce - tłumaczy Aleksander Iszczuk.
Dodaje, że zdarzenie rzeczywiście mogło być "niefortunne". -Takie przeżycia mogły być dla niego traumatyczne. Nie chciałem psuć atmosfery, ani szczególnie stresować maturzystów, ale od razu zareagowałem. Uczniowie zaprowadzili kozę w ustronne miejsce, gdzie dochodziła do psychicznej równowagi. Ale w tym tłumie przebywała minutę, góra półtorej - zastrzega.
TOZ: złożymy doniesienie do prokuratury
Mimo to, TOZ postanowił o sprawie zawiadomić kuratorium. - Jestem po rozmowie z kuratorem, przekazałem mu list anonimowych uczniów oraz zdjęcia, które zaraz po zakończeniu pojawiły się na stronie szkoły, po czym nagle z niej zniknęły. Chcemy również złożyć zawiadomienie do prokuratury, bo według nas została złamana ustawa o ochronie zwierząt - tłumaczy Tomasz Begier z TOZ.
Sprawa była też szeroko komentowana w mediach społecznościowych. "Miało być śmiesznie, a wyszło żenująco" czy "męczenie zwierząt jest takie zabawne" - to tylko niektóre z wpisów pod skasowanym już zdjęciem.
Dyrektor: nikt się nie znęcał nad zwierzęciem
Zamieszania wokół incydentu nie rozumie dyrektor placówki. - Rozmawiałem z absolwentami i do nich powoli dociera, że to, co zrobili, było niestosowne. Ale nikt się nad zwierzęciem nie znęcał. Po zakończeniu całej inscenizacji znalazłem gospodarza, który zaopiekował się koziołkiem i na pewno teraz jest bezpieczny - wyjaśnia.
- Nam nie zależy na ukaraniu kogokolwiek, a na tym, żeby nigdy już taka sytuacja się nie zdarzyła - odpowiada Bergier.
Autor: mir / Źródło: TVN24 Wroclaw
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com/ZSO-II-Opole