Moja córka została napadnięta, zabrano jej telefon - powiedziała policjantom matka 10-latki z Wrocławia. Kobieta dostała nawet odszkodowanie. Ale okazało się, że żadnego napadu nie było. Telefon znalazła sprzątaczka z podstawówki dziewczynki. "Wpadła", bo zdjęcia, które robiła lądowały na internetowym koncie 10-latki. O sprawie pisze "Gazeta Wrocławska".
Był kwiecień 2013 roku, gdy roztrzepana 10-latka w trakcie lekcji w jednej z wrocławskich podstawówek zgubiła telefon. Po zajęciach szukała jeszcze urządzenia ze swoim tatą, ale nigdzie nie mogli go znaleźć. Matka dziewczynki postanowiła powiadomić o sprawie policję. Funkcjonariuszom zgłosiła jednak nie zgubę, a napad.
Napad, którego nie było i zdjęcia w chmurze
Kobieta twierdziła, że z córką spacerowała po parku. "Nagle podbiegł do dziecka jakiś osobnik, przytrzymał dziewczynce rękę, wyrwał telefon i uciekł. Miał być ubrany w dres" - przytacza relację kobiety "Gazeta Wrocławska". Telefon był ubezpieczony od rabunku więc kobieta zgłosiła napad i dostała 1,7 tys. złotych odszkodowania.
Okazało się, że telefon znalazła szkolna sprzątaczka i zaczęła z niego korzystać. Zdjęcia, które robiła automatycznie umieszczane były w tzw. chmurze, czyli na wirtualnym dysku. Te kilka miesięcy później zobaczyła 10-latka i rozpoznała panią sprzątaczkę.
Sąd ukarał grzywną
Rodzice zażądali od dyrekcji szkoły zwolnienia sprzątaczki. Jednak nie chcieli, by o sprawie informować policję. Szefostwo szkoły nie posłuchało i sprawę mundurowym zgłosiło. W ten sposób okazało się, że mama dziewczynki napad sprzed kilku miesięcy wymyśliła. Kobieta jednak upierała się przy swojej wersji, ale ubezpieczycielowi zwróciła pieniądze.
Sąd uznał, że kobieta jest winna składania fałszywych zeznań i oszustwa. Nakazał zapłacenie jej 5 tys. złotych grzywny. Z kolei sprawa sprzątaczki, o przywłaszczenie mienia, została umorzona.
Dziecko telefon zgubiło w jednej z podstawówek na wrocławskim Szczepinie:
Autor: tam/sk / Źródło: Gazeta Wrocławska
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock