Misza cierpiała katusze. Gdyby nie została uśpiona, ból towarzyszyłby jej przez całe życie. Wszystko przez 52-letniego Bogusława P., który postrzelił kotkę z wiatrówki, uszkadzając jej rdzeń kręgowy. Mężczyzna został skazany na osiem miesięcy prac społecznych, ale z takim wyrokiem nie zgadza się prokuratura.
Strzał padł 22 stycznia na jednej z ulic Żarowa (woj. dolnośląskie). Misza przez kilka godzin czekała na pomoc na chodniku. Powłóczyła tylnymi łapami. Była sparaliżowana. Cierpiała.
Zlitowali się nad nią przechodnie, którzy sami zawieźli kotkę do weterynarza. Tam okazało się, że została postrzelona. W jej ciele lekarz znalazł śrut.
Kot przeżył, ale jego dalsze życie wiązałoby się z kalectwem i permanentnym bólem. Weterynarz podjął decyzję o uśpieniu zwierzęcia. Policja natomiast zajęła się poszukiwaniem sprawcy.
Opinia balistyczna i eksperyment procesowy
- Funkcjonariusze wytypowali dom, z którego mógł paść strzał. Mieszkający w nim mężczyzna od początku nie przyznawał się do winy, ale policjanci znaleźli u niego karabin pneumatyczny, który został zabezpieczony do badań. Wykonano eksperyment procesowy, sporządzono opinię balistyczną. Śrut wyciągnięty z ciała kota porównano z tym, którym strzelano z zabezpieczonej broni. Nie było wątpliwości, że ustalono sprawcę przestępstwa - mówi Prokurator Rejonowy Marek Rusin.
Kiedy twarde dowody przemawiały za winą Bogusława P., ten zmienił linię swojej obrony. Przyznał, że postrzelił kota, ale nie zrobił tego specjalnie. Twierdził, że celował do gipsowych figurek na ogrodzie, kiedy zwierzę weszło mu na linię strzału.
Pod koniec czerwca do sądu skierowany został akt oskarżenia przeciwko 52-latkowi. Oskarżony został o usiłowanie zabicia kota. Groziło mu do dwóch lat więzienia.
Oskarżyciel chce ostrzejszej kary
Świdnicki sąd okazał się jednak łaskawy dla zwierzęcego oprawcy. Uznał go winnym, ale wyrokiem nakazowym skazał na osiem miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych. Do tego rok zakazu posiadania zwierząt oraz 500 złotych nawiązki na schronisko dla zwierząt.
Prokuratura nie godzi się z takim wyrokiem. Według prokuratora Rusina, kara jest niewspółmiernie niska względem popełnionego czynu.
- Domagamy się kary znacznie surowszej. Mamy w ostatnim czasie dużo spraw o znęcanie się nad zwierzętami. Zdecydowana większość z nich kończy się bezwzględnym więzieniem. Takimi wyrokami zmienia się politykę karną. Orzeczenie powinno zapobiec przed kolejnymi takimi czynami - mówi Marek Rusin.
Sprzeciw prokuratury powoduje, że sprawa Bogusława P. będzie się toczyć normalnie przed sądem.
Do zdarzenia doszło w Żarowie:
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt